Eksperci o ekskomunice dla pani minister

KAI/a.

publikacja 23.06.2008 19:35

Sceptycyzm i dezaprobatę wobec inicjatywy części środowisk pro-life o ogłoszeniu ekskomuniki dla minister zdrowia Ewy Kopacz wyrazili pytani o to przez KAI eksperci Kościoła.

„Kategorycznie wykluczam tworzenie rankingu kandydatów do ekskomuniki i umieszczanie w nim członków rządu lub tych, którzy z racji instytucjonalnych obowiązków zmuszeni są do działań, jakich wewnętrznie nie akceptują – powiedział KAI abp Życiński. Metropolita lubelski powiedział, że w obecnej sytuacji potrzeba trzeba klimatu modlitwy, świadectwa nauczania, które Jan Paweł II dał w ‘Evangelium vitae’, a nie „klimatu rozgrywek, w których element ludyczny osobistych rozgrywek dominuje nad dokonaną tragedią”. „Takie typu działania ośmieszają Kościół i rodzą sceptycyzm wobec obrońców życia sugerując, że wszyscy oni podejmują oni działania równie mało roztropne” – zakończył hierarcha. Z kolei proszony przez KAI o komentarz ekspert prawa kanonicznego ks. Prof. Remigiusz Sobański powiedział jedynie: „Zajmowanie się tego rodzaju głupstwami jest niegodne poważnego człowieka. To są głupstwa, którymi ktoś strzela. Ktoś coś palnie i od razu mamy problem”. Odmiennego zdania jest natomiast abp Tadeusz Gocłowski, który w wywiadzie dla RMF FM i Newsweeka powiedział, że ci którzy przyczynili się do dokonania aborcji u 14-letniej lublinianki „już są w ekskomunice” oraz , że „prawo kościelne działa bezpośrednio od momentu popełnienia czynu”. Zapytany, czy min Kopacz jest już wykluczona z Kościoła, abp Gocłowski odparł: „Jeśli rzeczywiście wskazała miejsce aborcji, to bezpośrednio uczestniczyła w tym czynie. A przepis odnosi się do każdego, kto przyczynia się do śmierci dziecka nienarodzonego”. Sama minister Ewa Kopacz powiedziała dziś w radiu TOK FM, że jako urzędnik dopełniła swojej roli. "Nie mam poczucia winy, wręcz przeciwnie" – wyznała. Minister zdrowia podkreśliła, że sama wychowała się w rodzinie katolickiej i chodzi do kościoła. "Wczoraj również byłam w kościele, więc nie mam powodu w tej chwili do tego, aby mieć poczucie jakiejkolwiek winy. Wręcz przeciwnie. Mam pewien dyskomfort wynikający z moich przekonań, ale niezależnie od tego - jako urzędnik dopełniłam swojej roli " - oznajmiła. Ewa Kopacz uważa, że jej obowiązkiem - jako ministra zdrowia - było wskazanie szpitala matce i córce, które zgłosiły się do rzecznika praw pacjenta. "Aborcja, która zgodnie z prawem się odbywa, zgodnie z prawem, które obowiązuje od 15 lat, nie jest niczym złym. Natomiast złą rzeczą jest na pewno to, co się dzieje w tzw. podziemiu aborcyjnym. Może to jest dobry moment do tego, żeby pokazać, jak pewne rzeczy trzeba usystematyzować" – tłumaczyła minister zdrowia.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona