Bp Ishaq o sytuacji chrześcijan w Iraku: Doświadczamy Pasji Jezusa

Sytuacja w kraju jest niezwykle trudna, ale - jak zapewnia biskup - "umieranie z Jezusem jest również zmartwychwstawaniem z Nim", o czym świadczą tłumy wiernych, wypełniające bagdadzkie kościoły. Babel College jest jedynym uniwersytetem teologicznym, prowadzony w Iraku przez patriarchat chaldejski. Ze względu na utrzymujące się od trzech lat systematyczne ataki, porwania i morderstwa chrześcijan, zarówno duchownych, jak i świeckich, w tym roku przeniesiono go z Bagdadu do Ankawy w Kurdystanie na północy kraju. "Początkowo mieliśmy problemy ze znalezieniem miejsca, ale nie mogliśmy sobie pozwolić na zamknięcie placówki" - wspomina biskup. Podkreśla, że Babel College jest źródłem nadziei i miejscem spotkań nie tylko Kościoła chaldejskiego, ale także chrześcijan syryjsko-prawosławnych, asyryjskich i wielu innych wyznań w Iraku. Studenci żyją i pracują razem przez sześć lat, co jest "bardzo konkretnym doświadczeniem ekumenizmu". Biskup przyznaje, że konieczność przeprowadzki była bolesna, ale teraz zaczyna on dostrzegać także pozytywne aspekty tego kroku. Przed rokiem 1960 większość chrześcijan żyła na północy, dopiero potem przenieśli się do Bagdadu i Mosulu. Teraz wielu powraca na dawne tereny, a Babel College stara się otoczyć ich duchową i intelektualną opieką np. przez otwarte seminaria i konferencje prowadzone przez profesorów uniwersyteckich na temat Biblii czy teologii. Chociaż rok akademicki rozpoczął się w nowej siedzibie Babel College dopiero miesiąc temu, uczelnia wspólnie z chaldejskim seminarium duchownym w Ankawie już promieniuje na miejscową wspólnotę. "Przykład seminarzystów, księży i osób konsekrowanych jest dużo mocniejszy niż słowa" - uważa bp Ishaq. Władze uczelni mają nadzieję, że kiedyś będzie możliwy jej powrót do Bagdadu, są jednak przekonane, że Ankawa powinna również pozostać jej siedzibą. Jak dotąd nie ma planów przeniesienia ze stolicy samego patriarchatu chaldejskiego. "W Bagdadzie są ogromne trudności, ale porzucenie wiernych, którzy tam pozostali i którzy z odwagą tłumnie przychodzą na Msze św., byłoby współudziałem w zadaniu ostatniego ciosu wspólnocie. Musimy tam pozostać, uczestnicząc w ich cierpieniach. Potrzebują nas i jeśli będzie trzeba umrzeć razem z nimi, my, księża i biskupi, jesteśmy na to gotowi" - zapewnił bp Ishaq. Według niego sytuacja jest trudna dla każdego, nie tylko dla chrześcijan, ale "trudności nigdy nie zabijają Kościoła". Parafie są wciąż otwarte, podczas Bożego Narodzenia kościoły były pełne, a niektóre Msze św. transmitowała państwowa telewizja, podaje przykład biskup. Dodaje, że sporo osób przychodzi na katechezy przed I Komunią Świętą, podobną frekwencją cieszą się katechezy dla narzeczonych. Co więcej, po doświadczeniu nacjonalizacji szkolnictwa za Saddama Husajna, Kościół chaldejski otrzymał obecnie możliwość prowadzenia swojej szkoły. Hierarcha, który jako biskup pomocniczy Bagdadu odpowiada za działalność kulturalną Kościoła, dodaje, że wojna nie wstrzymała wydawania magazynów i nowych książek ani innej działalności intelektualnej. Chrześcijanie w Iraku nie spodziewają się, by tegoroczna Wielkanoc była czasem wzmożonych ataków. "Przyzwyczailiśmy się już do tego. Przez cały rok za każdym razem, gdy wychodzimy z domu, jesteśmy świadomi, że możemy już nie wrócić, ale to nie może nas powstrzymać od dalszego życia" - tłumaczy biskup. Jego zdaniem mówienie o krzyżu i męce Jezusa Chrystusa to jedno, ale życie nimi to coś zupełnie innego. "My, chrześcijanie w Iraku, żyjemy krzyżem każdego dnia, ale umieranie z Jezusem oznacza także zmartwychwstawanie z Nim. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek możemy naprawdę zrozumieć wielkość Jego męki" - podsumowuje duchowny. 14 lutego podczas audiencji ogólnej 69-letni bp Jacques Ishaq, który swój obecny urząd pełni od 21 grudnia 2005, spotkał się z Benedyktem XVI, prosząc go o modlitwę w intencji pokoju w Iraku. Papież zapewnił go, że modli się za Irak "każdego dnia".