Rosja: Biskup prawosławny przeciwny makijażowi

Komentarzy: 5

KAI/J

publikacja 04.02.2008 08:06

Kobiety powinny poświęcać więcej czasu na modlitwę niż na malowanie się przed lustrem - stwierdził prawosławny arcybiskup jekaterynburski i wierchoturski Wincenty. W prowadzonej na żywo rozmowie w telewizji "Sojuz" i prawosławnej rozgłośni "Woskriesienie" wyraził on przekonanie, że kosmetyki przesłaniają naturalną urodę kobiet, dlatego powinny one przestać ich używać.

"Pan czyni nas pięknymi, a my tak zniekształcamy naszą urodę, że robimy z siebie dziwolągi. Jest to po prostu oszustwo i nierozumienie piękna. To tylko moda. Spójrzcie na ośmio- lub dziewięcioletnie dziewczynki. Po co je malować, skoro i tak są one piękne jak aniołki! A my niszczymy ludzi kosmetykami" – grzmiał hierarcha rosyjski. Jego zdaniem, makijaż szpeci człowieka, tymczasem nie wiadomo dlaczego uważa się, że na tym polega piękno. „Jest to po prostu naigrawanie się z naturalnej urody, którą otrzymaliśmy od Pana. A my chcemy być piękniejsi niż stworzył nas Bóg" – mówił niezadowolony władyka. Arcybiskup, który zasłynął już z radykalnego potępienia gier komputerowych, podkreślił następnie, że prawdziwe piękno „pochodzi z wnętrza duszy, przemienia ciało, sprawiając, że promienieje ono światłem i duchem”. Na tym właśnie polega piękno, do którego dążyli święci – tłumaczył hierarcha rosyjski. Zwrócił uwagę, że "należy szukać urody duchowej a przez nią otrzymywać od Pana urodę fizyczną”. Jest to wprawdzie wysiłek, ale malowanie się i korzystanie z kosmetyków też wymaga pewnego trudu. Zdaniem 54-letniego arcybiskupa, który swój urząd w Jekaterynburgu piastuje od 1999, gdyby ten czas, które kobiety spędzają na malowaniu się, przeznaczyły na pokutę i modlitwę, „ich uroda będzie naturalna i wszystko będzie jaśnieć". Tymczasem igumen (przełożony zakonny) Joasaf (Pieriepiatko) z klasztoru Świętej Trójcy w Kijowie, zastępca redaktora naczelnego czasopisma młodzieżowego „Otrok”, uważa, że misję prawosławną wśród młodych należy prowadzić w zrozumiałym dla niej języku. „Co jest ważniejsze dla młodej dziewczyny, która przyszła do cerkwi: jej figura czy życie duchowe?” – zapytał retorycznie, dodając, że oczywiście to pierwsze. „Dlatego bardzo ważne jest znalezienie z nią kontaktu, zdobycie jej zaufania, a to można osiągnąć między innymi przez rozmowy o wyglądzie zewnętrznym i linii” – stwierdził mówca. Przemawiając na spotkaniu sekcji nt. subkultury młodzieżowej w ramach zakończonych 3 lutego w Moskwie XVI Wykładów Bożonarodzeniowych, zaznaczył, iż w miarę włączania się w życie Kościoła i poznawania wartości prawosławnych, dziewczyna zrozumie, że wygląd zewnętrzny i zgrabna figura mają w życiu podstawowe znaczenie do chwili zamążpójścia. Po ślubie natomiast na pierwszy plan wysuwają się inne troski – o męża i dzieci. „Ale dopóki jest młoda, dla niej oczywiste jest malowanie się, strojenie i dbanie o linię” – podkreślił o. Joasaf. Na podstawie własnych doświadczeń pracy misyjnej uważa on, że współczesna młodzież doznaje różnych lęków, przy czym większość młodych ludzi boi się obecnie nie szczurów i pająków, ale tego, że nie zostaną liderami, nie osiągną powodzenia lub że znajdą się na dole hierarchii społecznej. „Rozmawiając o strachach, można stopniowo zbliżyć człowieka do wiary, wszak tylko człowiek wierzący nie lęka się, że może wydać się słabym” – stwierdził zakonnik. Przemawiając w tej samej sekcji biskup leński i jakucki Zosima podkreślił, że dla dzisiejszego Kościoła bardzo ważne jest „próbowanie «ukościelnienia» wszystkich form życia”. „Dziś każdy powinien być misjonarzem, dawać świadectwo o czystości i pięknie Kościoła” – dodał hierarcha. Od redakcji Wiara.pl Tak naprawdę z opinią, że prawdziwe piękno pochodzi z piękna duszy, trudno się nie zgodzić. Bo twarz jest odbiciem tego, co jest we wnętrzu człowieka: zachwytu, zamyślenia, gniewu i znudzenia. Tylko makijaż klauna jest w stanie to przykryć. A do czego prowadzi kultura, w której troska o wygląd, dostosowanie się do obowiązujących kanonów piękna, jest jedną z najważniejszych spraw wie każdy, kto zetknął się z anoreksją czy bulimią. Dobrze że biskup Wincenty odważył się zwrócić na to uwagę. Zbyt łatwo, także jako chrześcijanie, patrzymy na tę sprawę w sposób bezkrytyczny. Prawdą jednak też jest - jak twierdzi igumen Joasaf - że w dzisiejszym świecie, chcąc kogoś doprowadzić do Jezusa trzeba zaakceptować człowieka takim, jaki jest. Także z jego chęcią podobania się innym. Nie warto o tę sprawę kruszyć kopii. Gdy troska o wygląd nie jest przesadna, nie uniemożliwia sensownego życia duchowego. Po prostu nie trzeba wypowiedzi obu duchownych sobie przeciwstawiać.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona