Albo uczysz religii, albo etyki

Artykuł relacjonuje problem, który pojawił się we wrocławskim Gimnazjum nr 14 przy ul. Kołłątaja. Etykę wybrało w nim 18 osób z różnych klas, większość uczęszcza na religię. Katechetce, która skończyła filozofię i podyplomowe studia teologiczne, a zatem może uczyć uczyć i religii i etyki, dyrektorka zaproponowała, żeby poprowadziła zajęcia z obu przedmiotów. Nauczycielka propozycję przyjęła, ale już po miesiącu okazało się, że nie może dalej uczyć jednego i drugiego. Według relacji dyrektorki ksiądz z wydziału katechetycznego poinformował ją, że ta sama osoba nie może jednocześnie uczyć religii i etyki. "Nie pozostało mi nic innego, jak uszanować wewnętrzne ustalenia kurii." - mówi. Gazeta podaje uzasadnienie decyzji: "Rzecznik Wrocławskiej Kurii Metropolitalnej ks. Andrzej Jerie tłumaczy, że choć nie istnieje formalny zakaz, to katecheta nie może uczyć jednocześnie etyki: - Z naszego punktu widzenia to konflikt interesów. Katecheta to więcej niż nauczyciel, to świadek wiary, który ma określony światopogląd. To tak jakby ktoś z przemysłu spirytusowego brał udział w kampanii antyalkoholowej. Jeśli ktoś wybiera etykę, to wypiera się wiary, a jego rodzicom nie zależy, żeby ich dziecko pogłębiało wiedzę religijną. Przedstawiciele lewicy zarzucali nam, że jeśli katecheci będą uczyć etyki, będzie to swoista indoktrynacja. Skoro katecheta nie może być wychowawcą, bo w klasie są osoby niewierzące, to tym bardziej nie powinien uczyć etyki." W artykule znajdujemy również zdania o zaniepokojeniu rodziców i dyrektorki faktem, że zajęć z etyki w tym roku nie będzie, ale i wypowiedź jednej z matek: "- Nie jesteśmy katolikami i nigdy nie miałabym pewności, czy katechetka nie przemyca jakichś treści religijnych na lekcjach etyki - powiedziała nam matka jednej z pierwszoklasistek. - Wolałabym, żeby moją córkę uczyła osoba neutralna światopoglądowo."