Wróćmy do źródeł

Komentarzy: 7

Andrzej Macura

publikacja 29.05.2008 11:58

Choć cenię współczesność i jej wartości, czasem z podziwem patrzę na dawnych mędrców. Roztropność i umiarkowanie, a nie tolerancję uważali za dwie z czterech najważniejszych cnót. Hmmm… A może byśmy do tego pomysłu wrócili?

Zasadniczo nie lubię się powtarzać. Ciągłe bicie na alarm ma najczęściej to do siebie, że ludzie przestają ten sygnał słyszeć. Jednak są sprawy, wobec których jest to jedyna skuteczna metoda przeciwstawienia się krzykliwej propagandzie adwersarzy. Dlatego powtórzę: homoseksualiści już dawno przestali walczyć o tolerancje dla swojej seksualnej orientacji. Dziś próbują narzucić cywilizowanemu światu swój jedynie słuszny pogląd. Ewidentnym tego przykładem jest sprawa, o której doniosła Rzeczpospolita: czarnoskóra kierownik działu personalnego Uniwersytetu Toledo w stanie Ohio została zwolniona, bo raziło ją porównanie ruchu na rzecz praw gejów z walką o prawa Murzynów. Nie ma się co specjalnie nad sprawą rozwodzić, ale trzeba ją zauważyć. To kolejne w coraz dłuższym ciągu spraw wydarzenie, w którym ci, dla których praktykowanie homoseksualizmu jest niezgodne z prawem Bożym, są karani za swoje poglądy. Po raz kolejny pokazuje to, jak naprawdę rozumieją słowo „tolerancja” ci, którzy tak zażarcie o nią walczą. Widząc takie absurdy jestem skłonny nawet cieszyć się, zż dane mi było przejść przez doświadczenie komunizmu. Przynajmniej rozumiem jak pokrętne i paskudne jest zastępowanie światopoglądowej dyskusji prawnymi paragrafami wspierającymi jedynie słuszna ideologią. Tylko czekać – jak to napisał jeden z komentujących wydarzenie na naszym portalu – aż w majestacie nowych rozwiązań prawnych zacznie się publicznie palić książki z nieprawomyślnymi poglądami, a prezentujących je zsyłać do reedukacyjnych obozów. Na pewno jednak problem tolerancji jest szerszy, a jej brak dotyka nie tylko środowiska wrogie wobec Kościoła, ale także – niestety – katolików. Bo to chyba nie kwestia takich czy innych poglądów, a umiejętność życia z tymi, którzy widzą świat inaczej. Przyglądając się toczonym w internecie dyskusjom, czytając niektóre listy do redakcji czy nawet słuchając wypowiedzi katolików w mediach mam wrażenie, że także nam, wierzącym w Chrystusa często brakuje zwykłej ludzkiej życzliwości, która nakazywałaby z błądzącymi i grzesznikami obchodzić się raczej delikatnie, a nie bić do nich z dział największego kalibru. To taka „katolicka nienawiść”. Szczególnie niebezpieczna, bo motywowana rzekomą troską o czystość wiary i obyczajów. W praktyce służąca jednak przede wszystkim usprawiedliwianiu poważnych wad i wspierająca nie tolerujący niejednoznaczności podział „swój-obcy”. Recepta na ten stan rzeczy jest tak prosta, że aż nie chce się przypominać. Wystarczy w człowieku – nieważne czy obcym czy swoim - widzieć bliźniego za którego umarł Chrystus. Wtedy nie grozi ani brak tolerancji, ani prowadzące do wypaczeń jej idealizowanie. Ot, trochę roztropności i umiarkowania, na które przystać mogą i niewierzący. Cóż najprostsze rozwiązania bywają w najtrudniejsze w realizacji...

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..