• Adam
    04.03.2010 08:48
    Źle mi się kojarzy dialog w ustach Bonieckiego. W latach 90. "dialog" był metodą zwolenników aborcji na stępienie stanowiska jej przeciwników. Dialog w ich wydaniu - środow2iska, które reprezentuje ks. Boniecki, ale po części potomstwo Jana Turnaua w GN - był to taki stan ciągłego wątpienia. Nie ma prawdy - przekonywano. Nie ma też etycznych celów społecznych, bo każdy tworzy własną ideę etyczną i zasadą społeczeństwa jest uszanowanie indywidualnego wyboru.

    Dialog może znaczyć bardzo wiele. Profil TP nadaje mu wyraźne rysy. Dlatego ks. Boniecki nie jest wiarygodnym świadkiem dialogu. Jeśli Pani wydaje się ten sąd zbyt ostry to proszę porównać interpretację raportu bioetycznego. RN TP ocenił go jako kompromis. Biskupi potraktowali go jako przekład instrukcji watykańskiej. Różnica zasadnicza.
  • maciejmakro
    04.03.2010 11:08
    Diabeł przybrał nowe imię... święty spokój - pod tym pseudonimem mami nas katolicyzmem "niekonfliktowym", "dialogowym", "odpowiedzialnym" itp.
  • jo_tka
    04.03.2010 15:01
    jo_tka
    Mam rozumieć, że dla Panów słowo "Boniecki" przekreśla nie tylko treść jego wypowiedzi ale też każdej wypowiedzi, w której tego nazwiska użyto?

    Gdyby ktoś nie zauważył: to nie jest tekst o dialogu. W ogóle. Nawet sam ks. Boniecki mówi wyraźnie: czasem trzeba walczyć, a czasem dialogować. Mądrze, nie zgodnie z szufladką, do której nas przydzielono. Sztucznie.

    Warto to zauważyć, bo przecież na ogół klasyfikuje się go jako sztywnego zwolennika dialogu.

    Powtórzę: tekst nie dotyczył w ogóle dialogu. Dotyczył walki. I celu tejże walki.
    Odróżniania naszych - ludzkich - celów od celów Bożych. Odróżniania celów od środków, którymi chcemy je osiągnąć.

    Powiem dobitniej: jeśli ktoś chce walczyć o kulturę, idee, wpływy - w szlachetnym celu - niech walczy. Ja mu nie bronię. Powinien mieć tylko świadomość po co o to walczy. Jaki jest cel.

    Niezwykle łatwo stracić z oczu ten moment, w którym Bóg znika, a walka zaostrza. Niezwykle łatwo w takiej walce wygrać kulturę, idee, wpływy - i zgubić Boga. I dalej tego nie widzieć.


  • gut
    04.03.2010 15:18
    maciejmarko teraz to się nazywa "katolicyzm elastyczny" :)))
  • gut
    04.03.2010 15:26
    Pani Joasiu tylko, że strona GW, Bonieckiego dokładnie tak samo reaguje na hasło Rydzyk, jak ta strona na hasło Boniecki, po co to wymawiać tej drugie stronie skoro pierwsza robi to samo a mówi tyle o dialogu. Dialog musi być równych zasadach i środkiem a nie celem samym w sobie.Jezus nie powiedział idźcie i dialogujcie.
  • jo_tka
    04.03.2010 22:28
    jo_tka
    Hmmm

    Ale mój komentarz to w żaden sposób nie jest "GW". I w żaden sposób nie dotyczy dialogu...

    Więc powyższe komentarze prezentują wyłącznie alergię na ks. Bonieckiego...
  • Adam
    05.03.2010 10:56
    Chce Pani przekonać, że jedynym powodem, dla którego krytykujemy ks. Bonieckiego (abp. Życińskiego itd) jest osobisty uraz, jakby taka krytyka nie miała żadnych podstaw. Komentarz pod spodem wzmacnia lansowaną przez redakcję GN dychotomię. Skoro nie lubię Bonieckiego, muszę lubić Rydzyka.

    W całym tym zamieszaniu jest obecna trzecia teza. Skoro są tacy, którzy lubią Rydzyka, a nie lubią Bonieckiego – i na odwrót, to najbardziej rozsądni są ci z pośrodka, którzy lubią umiarkowanie wszystkich.

    Nazywam tę postawę złudzeniem fanatyzmu centrowego. Dlaczego złudzeniem? Ta opcja nie jest równo wypośrodkowana – nieznacznie przechyla się w lewo. Troszkę bardziej po lewej stronie odnajdując wszystkie jakości konieczne współczesnym snobom do utrzymania wysokiej samooceny.

    W Gościu rzadziej, jeśli w ogóle znajdziemy pochwałę ojca Rydzyka, częściej zaś uznanie dla ks. Bonieckiego, choć prawdę mówiąc obaj mają swoje plusy i minusy.
    Rzadziej też zaistnieje krytyka ks. Bonieckiego, czego stałem się "ofiarą".

    Nadinterpretacja Pani Joanny jest czystą konsekwencją gry pozorów, gry sterowanych proporcji. To rzeczywistość, rzeczywiste osiągnięcia jednego i drugiego powinny kształtować opinie i komentarze.

    Nie czuję niechęci do ks. Adama i uprzejmie proszę w tak prosty, dychotomiczny sposób nie tłumaczyć mojej krytyki rozumienia dialogu i kompromisu w wydaniu Tygodnika Powszechnego. Znam Redaktora Naczelnego jako ciepłego i mądrego człowieka, o którym mogę opowiedzieć - przy okazji felietonu nie traktującym o dialogu - wiele dobrych rzeczy. Ale nawet tacy ludzie popełniają błędy. Mogę też zapewnić o krytycznym stosunku do założyciela Radia Maryja, choć nawet "tacy" ludzie robią rzeczy dobre.

    Świat nie jest prosty i dychotomiczny. Mogę szanować ks. Bonieckiego za wiele innych osiągnięć, ale z jego wizją dialogu i kompromisu niekoniecznie muszę się zgadzać (bez narażania się na oskarżenie, że programowo go nie lubię).
  • gut
    05.03.2010 10:57
    Ale ja Pani Joasiu odniosłem się do Pani komentarza do tych Panów. Myślę, że alergia GW, Bonieckiego na hasło Radio Maryja itp. jest równie duża.
  • jo_tka
    05.03.2010 11:29
    jo_tka
    Ok. Przepraszam wobec tego za tę ocenę. Rozumiem, że chciał Pan porozmawiać o rozumieniu dialogu przez ks. Bonieckiego, a nie komentować mój tekst.

    Nie napisał Pan ani słowa o o. Rydzyku i ja tego Panu nie zarzuciłam (bo w istocie nie ma czego zarzucać, dlaczego miałby Pan NIE BYĆ zwolennikiem o. Rydzyka? to jakiś wstyd?). W tym momencie Pan zarzuca mi rzeczy, o których nawet nie pomyślałam.

    Wobec tego odpowiem w ten sposób: dialog może przyjmować różne formy. Najbliższa mi jest ta, która nie ukrywa różnic i własnej tożsamości, ale przebiega we wzajemnym szacunku. Jest próbą poznania drugiej strony, wymiany doświadczeń, wynikiem chęci dawania i przyjmowania. I nie musi doprowadzić do kompromisu (nie ma kompromisu w kwestii prawd wiary).

    Nie zamierzałam powoływać się na ks. Bonieckiego jako na świadka dialogu. Natomiast jego stwierdzenie, że czasem trzeba walczyć a czasem dialogować uważam za dowód mądrości, niezależnie od tego gdzie ustawia granicę między jedną a drugą opcją. Taką decyzję każdy podejmuje w swoim sumieniu i może dobrze, że są tacy, którzy walczą i tacy, którzy dialogują.

    Powtórzę: przepraszam za ocenę, po prostu Pana komentarz nie dotyczył tekstu, który napisałam, a nie przyszło mi do głowy, że miał być okazją do dyskusji "na marginesie".

    A co do "alergii" (zmieniając rozmówcę)... Nie widzę możliwości zwrócenia uwagi "GW", że ma alergię na o. Rydzyka. Bez wątpienia ma. I zupełnie nie znaczy to, że jakiekolwiek inne medium (czy jakikolwiek inny człowiek) ma prawo do swojej alergii.

    Precyzując: nie chodzi o emocje, które się pojawiają. Chodzi o sposób reagowania i oceny, o wysiłek bycia uczciwym w słowach i ocenach, o wysiłek oddzielenia słów od tego, kto je wypowiada.

    Nie musi się zawsze udać, ale czasem nie widać nawet tego wysiłku. Po obu stronach.

  • gut
    05.03.2010 15:12
    Ale Ja z Panią Joasią też zgadzam co do Pani stanowiska, ja tylko odniosłem się do komentarzy i to, że podałem przykład Rydzyka wcale nie oznacza, że jestem zwolennikiem.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
8°C Sobota
noc
5°C Sobota
rano
6°C Sobota
dzień
8°C Sobota
wieczór
wiecej »