• vicky
    01.09.2010 09:23
    Co za żenada z tymi rozwodami kościelnymi.Przecież Bóg i tak to widzi,Jego nie można oszukać...
    • Giordano B
      02.09.2010 13:36
      Vicky, ale policz jaki to znakomity interes dla kosciola - slub i zwiazane z nim oplaty, powiedzmy "co laska". A potem w niektorych przypadkach, jak widac z artykulu coraz czestszych, rozwod koscielny. 10 tys wnioskow x zalozmy srednio 20 tys PLN daje niebagatelna kwote 200 mln PLN. Wiem, wiem zaraz uslysze od dyzurnych obroncow ze znow sie czepiam i nie mam racji, ale jednak cos mi sie wydaje ze ktos tu wymyslil niezly patent na wyciagniecie z owieczek grubej kasy:D Ciekawy jestem przy tym czy ta kasa jest jakos opodatkowana? Moze dobrze bedzie zwrocic na ta sprawe uwage Urzedow Skarbowych, w czasach kryzysu moze sie tym zainteresuja:D
    • Giordano B
      02.09.2010 18:25
      Ale interes i to niezly, sie kreci:D 10 tys wnioskow x przyjmijmy srednio 20 tys to daje niebagatelna kwote 200 mln PLN. Ciekawe co na to Urzad Skarbowy, czy widzi choc zlotowke z tej kwoty czy tylko kosciol znow sie bogaci?:D
  • emka
    01.09.2010 10:14
    No i się dzieje. Kolejny temat zastępczy zaserwowany przez laika. Już widziałem na innym portalu serie komentarzy oburzonych Rodaków "Księża hipokryci - za kasę wszystko zrobią".
    Napawa mnie smutkiem kolejny nierzetelny przekaz i gra słów, która ma tu niebagatelne znaczenie.
    Otóż: nie ma "rozwodu kościelnego" ani "unieważnienia małżeństwa".
    Wszystko, co jest możliwe w tej kwestii, to stwierdzenie przez władze Kościoła, że małżeństwo nie zostało zawarte w sposób ważny, więc na gruncie Prawa Kanonicznego obowiązującego w Kościele Katolickim, to małżeństwo nie zaistniało. Nie ma więc mowy o rozłączania przez ludzi tego "co Bóg połączył". Cała sprawa jest rozpatrywana przez specjalny sąd i trwa kilka lat. No, ale się Diennik-arz popisał i jest sensacja dnia...
    pozdrawiam
  • aaron
    01.09.2010 11:22
    rzenujący jest brak wiedzy, którym popisują się autorzy artykłów w prasie i na portalach. Nie ma czegoś takiego jak "rozowdy kościelne" ani "unieważnień małżeństwa". Jest to bowiem styk prawa i sakramentu. Sakrament w swojej strukturze jest niezmienny i trwa od momentu zaistnienia. Nie da sie więc go cofnąć czy rozwiązać. Można jedynie sprawdzić czy jako akt prawny spełnił wszystkie warunki do zaistnienia a więc czy sam sakrament jest faktem. Można więc STWIERDZIĆ NIEWAŻNOŚĆ. A cała ta akcja z sondażami w moim odczuciu może być kolejnym elementem niszczenia intytucji małeństwa. Mogliby chociaż posługiwać się prawdą i przedstawiać prawdę o Małżeństwie jako Sakramencie, niezmiennym.
  • ewa
    01.09.2010 12:21
    Wczoraj natomiast w Dzienniku DGP było o darowiznach, jak to dzięki dobrym rozporządzeniom ograniczono korumpowanie przez kościół obywateli.
    Wcześniej było o Komisji Majatkowej jak to wespół z Kościołem okrada Polskę.
    Mamy serial.
  • emka
    01.09.2010 12:28
    chociaż, jeśli się pominie niefortunne sformułowania prowadzące do burzy antykościelnych wypowiedzi w różnych miejscach, to jednak sens artykułu miał być chyba taki, żeby się ludzie zainteresowani stwierdzeniem nieważności małżeństwa nie dali naciągać adwokatom udającym, ze się znają na temacie i drenującym portfele poszukujących pomocy osób...
  • pmp
    01.09.2010 15:28
    Przecież jest na początku artykułu: "uznanie sakramentu małżeństwa za nieważne od samego początku". Nie wierzę w złe intencje autora, dalsze sformułowania to raczej skrót myślowy spowodowany pewnie tym, że niewygodnie używałoby się tej formuły w całym artykule, a i stylistycznie powtarzanie tego samego wielokrotnie nieładnie wygląda (choć z drugiej strony może utrwalać to błędne przekonania). I tak widać postęp, poprzednio w ogóle nie wspominano o nieważnie zawartym małżeństwie.

    Poza tym to przedruk dokonany przez PAP; nie wiem, jak wygląda wersja oryginalna.
  • monter
    01.09.2010 15:46
    szkoda tylko, że portal tworzony przez ludzi, których postrzegałem za mających coś wspólnego z KK bezkrytycznie powtarza informacje niewiele mające związku z realiami.
    "Za uznanie sakramentu małżeństwa za nieważne od samego początku trzeba zapłacić od 10 do 30 tys. zł"
    oprócz tego, że sumy wyjęte z kosmosu (np. na stronie arch. lubelskiej cennik podaje max. 1000zł za jeden proces), to jeszcze wydźwięk zdania jest taki, że jak zapłacisz to będziesz miał małżeństwo uznane za nieważne.
    HALO!!! Szanowna redakcjo!!!
    ktoś czyta to co umieszczacie na stronie??
  • renata155
    02.09.2010 14:53
    renata155
    a ja się tak zastanawiam..jeśli małżeństwo rzeczywiście zostało zawarte nieważnie..a jednak ono trwa..a małżonkowie,nie maja zamiaru się rozwieść i jest im dobrze ze sobą...i nie wiedzą,że ślub z kościelnego punktu widzenia,tak naprawdę jest nie ważny..czy to znaczy że przed Panem Bogiem,nadal żyją w konkubinacie?..czyli w grzechu?
    nie widzę najmniejszego powodu,dla którego takie unieważnienia..i wracanie po x latach wspólnego pożycia,do poszukiwań..czy być może jednak coś by się znalazło,żeby się tego człowieka z życia pozbyć...w kościele są dopuszczalne..uważam,że nierozerwalność małżeństwa powinna być konsekwentna--a jeśli kościół ślubu udzielił..to zrobił to w zgodzie ze wszystkimi sakramentami..i nie powinien pozwalać na odstępstwa----
    • emka
      03.09.2010 12:48
      1. podstawą zaistnienia grzechu jest m.in. świadomość, że się go popełnia, więc jeśli są nieświadomi, to grzeszą, tak?
      2. jeśli, nawet po latach, świadomość nieważności zawartego ślubu zostanie przez dana parę "nabyta", a nie chcą się rozstawać, to mogą "naprawić" ślub i na to tez są kanony i procedury w KPK.
      pozdrawiam
    • emka
      03.09.2010 12:59
      no i jeszcze: ślubu nie udziela Kościół, tylko małżonkowie sobie nawzajem. Ksiądz podczas liturgii ślubnej 'jedynie' to przyrzeczenie-związek dwojga osób błogosławi i powagą Kościoła Katolickiego potwierdza. Jeżeli ktoś nakłamał lub zmusił drugą stronę do zatajenia prawdy czy 'siedzenia cicho' w trakcie wywiadu przed zawarciem sakramentu małżeństwa, to kapłan nie znajdując podstaw - nie odmówi odprawienia liturgii ślubnej [podobnie jak nie odmówi udzielenia komunii św. osobie, która publicznie się stawia przed nim w tym celu podczas Mszy św. - tu co bardziej nawet ryzykowne nic o danej osobie nie wiedząc]. Zatem nie można mówić o konsekwencji czy jej braku ze strony Kościoła.
      • vicky
        03.09.2010 14:28
        A czy ludzie,którzy tak ochoczo pędzą do rozwodu kościelnego,zastanawiają się choć przez chwilę co będzie pózniej,gdy staną przed Panem? Bo nasza ziemskie życie to jedno,ale co potem? I tu żaden ksiądz nie uratuje...
      • renata155
        03.09.2010 21:11
        renata155
        nikt nie żeni się po tygodniu znajomości..nie wierzę,że nie można na tyle poznać drugiego człowieka,żeby nie zauważyć że coś jest nie halo--rozwody kościelne(i świadomie używam tego zwrotu) są pomyłką
        Dzięki za wyjaśnienie,spraw nie istotnych-zwłaszcza w drugim poście.
  • renata155
    04.09.2010 13:11
    renata155
    „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było” (Mt 19,8).
    Zastanawiam się,czy teraz też by tego nie powiedział?
  • nika
    04.09.2010 22:49
    Przeraża mnie ten pęd do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Dla mnie skala zjawiska świadczy o często instrumentalnym traktowaniu sakramentu i przeroście legalizmu nad duchem, traktowaniu nullitas rzeczywiście jak "rozwodu kościelnego", metody na uspokojenie sumienia i na zezwolenie na kolejny związek. Ale czy tak naprawdę to stwierdzenie będzie zasadne w tylu przypadkach? Przecież małżeństwo to nie tylko sam ślub, ale cała droga, do małżeństwa, jak do świętości, dorasta się całe życie, "aż do śmierci". Miserere nobis, Domine...
    • Nab
      06.09.2010 16:24
      Oczywiście zgodnie z treścią artykuło mówimy o jednym aspekcie, ale zwracam uwagę na druga stronę zjawiska.
      Mianowicie, jest cała - niemała (dokładnie nie da si ę na razie swtierdzić, bo nikogo - niestety - specjlanie nei interesuje) grupa ludzi, ktorzy po rozwodach przed sądami cywilnymi pozostają wierni przysiędze, porwadzą życie nie szukajac drugiego/-giej partnera/-rki życiowego/-wej.
      Bardzo wiele z tych osób ma podstawy do rozpoczęcia procesów o stwierdzenie nieważności skaramentu, ale tego nie robią.

      Moim zdaniem (nie raz jużz w podobnych dyskusjach to artykułowałem) bardziej należałoby pomyśleć o bardzo delikatnej, ale i intensywnej opiece duszpasterskiej dla tej grupy (co zostali sami, wierni, porzuceni) niż dywagować na ilością stwierdzania neiważności skarmaentu małżeństwa.
      Myślę, że nieopuszczanie duszpasterskie porzuconych(a na razie są oni opuszczeni) jest ważniejsze.
      • nika
        07.09.2010 05:54
        To prawda. Są takie duszpasterstwa, na razie nieliczne. zapraszam m.in.na stronę naszej wspólnoty "Sam nie znaczy samotny" - www.samtomy.pl
  • Adwokat
    07.09.2010 10:58
    Profesjonalna pomoc w sprawach o nieważność małżeństwa.
    tel. 661 437 833
  • Bolesta
    17.10.2019 15:39
    Nie tyle rozwód, co uznanie małżeństwa za nieważne
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
dzień
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
wiecej »