naprawdę czasem jak czytam tutaj teksty to jako człowiek czuję się zażenowana. dla kogo chcecie być portalem? bo na pewno nie dla myślących katolików. czy naprawdę tak trudno jest zrozumieć, że rozumienie kobiecości i męskości zmienia się w czasie i przestrzeni? ze na to rozumienie ma wpływy kultura i w dużej mierze wyznawana w danym regionie religia? to są fakty a nie ideologia.
Jak ktoś chce głosić jakieś poglądy (nawet tak niedorzeczne jak to całe gender ) niech je głosi jego sprawa. No... ale niech nie ukrywa swoich poglądów... pod płaszczykiem nauki... bo to jest nieuczciwe... i basta.
Nikt nie zaprzecza, że znaczenie pojęcia "kobiecości" czy "męskości" jest zmienne w czasie i zależy od różnych czynników i gdyby "gender studies" zajmowały się TYLKO tym, nie byłoby to niczym złym, tak jak niczym złym jest poznawanie historii naszych przodków w innych dziedzinach ich życia, czy poznawanie innych, niż polska, kultur.
Niestety... "gender studies" to nie nauka sensu stricto, ale "nauka", która wyrosła na potrzeby konkretnej ideologii, tak jak w przeszłości "nauka" zwana marksizmem była wykładana na uczelniach, które miały nieszczęście egzystować w ustroju komunistycznym.
Gender ma korzenie marksistowskie, a nawet jej początków można dopatrywać się w epoce tzw. "oświecenia", w której naczelnym dążeniem "oświeconych" było zniszczenie zastanych struktur organizujących życie społeczne oraz zniszczenie moralności chrześcijańskiej, na której opierała się cywilizacja europejska.
Tym destrukcyjnym procesom ma służyć m.in. forsowana przez UE, a najprawdopodobniej również ONZ, ideologia gender, u której podstawy leży zakwestionowanie fundamentalnego znaczenia tego, że rodzimy się jako mężczyzna lub kobieta, a wszystko co inne (np. obojnactwo) jest nienormalnością, a pociąg seksualny do przedstawiciela tej samej płci objawem poważnej choroby psychicznej.
Gender odmienność płciową pomiędzy kobietą i mężczyzną traktuje jako czynnik zewnętrzny i nieważny, coś co można dowolnie kształtować, tak jak kolor włosów, piersi czy bicepsów.
Ideologia gender prowadzi do wniosku, że jedynym celem w życiu płciowym człowieka, jest takie ukształtowanie swojej płciowości, z której będzie najbardziej zadowolony, niezależnie od otrzymanych przy urodzeniu genów czy narządów płciowych. Stąd tak wielka afirmacja wszelkich "odmieńców" nieheteroseksualnych, stąd powstanie 54 "płci", których listę mogliśmy niedawno poznać.
Ponieważ według gender wszystkie kombinacje czynników, które wyznaczają płeć, na każdym poziomie ich rozróżniania, są dozwolone i wszystkie są jednakowo dobre, to również wszystkie powinny być bez zastrzeżeń akceptowane.
I dlatego tęcza na placu Zbawiciela będzie stała tak długo, jak długo ideologia gender będzie się w naszym kraju panoszyła. A im bardziej będzie się panoszyła, tym więcej takich tęczy będzie stawianych w różnych miastach, tak jak kiedyś stawiano w nich pomniki Lenina czy Stalina.
Do Ewa. Ależ to proste do zrozumienia, bo jest to "wiedza" na poziomie potocznym, podwórkowym. Od uniwersytetu należałoby oczekiwać wiedzy na poziomie wyższym i tu właśnie jest problem. Jeśli ktoś nie widzi różnic biologicznych między kobietą i mężczyzną i nie potrafi wywieść z nich kulturowych konsekwencji to na poziomie podwórkowym powinien skończyć i nie pchać się na uniwersytet.
„naprawdę czasem jak czytam tutaj teksty to jako człowiek czuję się zażenowana. dla kogo chcecie być portalem?“
Jako człowiek czuje się Pani zażenowana. OK.
A jako nieczłowiek czuje się Pani – no właśnie jak??? Z Pani wpisu wynika, że jest Pani człowiekiem nie przez cały czas. Tak, więc to funkcja? Pisze Pani, jako funkcjonariusz?
No dobra dość złośliwości!
Niech Pani rozwinie ten wątek o kulturowym rozumieniu kobiecości i męskości!
Robi się ciekawie. Mnie nie interesuje funkcja społeczna, ale biologiczna, kobiety i mężczyzny. To, że kultura kształtuje funkcje społeczne, to zgoda. Ale co z… no wie Pani różnimy się anatomicznie i psychofizycznie i Pani może rodzić a ja nie.
W obliczu deprecjonowania kobiet i kobiecości jako istot niższego rzędu i "nie-ludzi" ( bo "człowiek" w j. polskim to rodzaj męski, po prostu "on", kulturowa norma, od któej "ona" jest odstępstwem; zawołaj na ulicy, "stój, człowieku!" a zareagują mężczyźni, nie kobiety, mimo że wszyscy są ludźmi czy "człowiekami", jak powiedziałyby małe dzieci) autorka zapewne chciała podkreślić, że nie wypowiada się jako kobieta czy przedstawicielka rodzaju żeńskiego, ale jako Homo sapiens. Tak sądzę. Twoja reakcja to złośliwość, która Homo sapiens XXI wieku nie przysto, ale jest charakterystyczna dla Homo sapiens neanderthalensis (do których, jak wieść gminna głosi, mężczyznom bliżej niż kobietom).
Pocieszający artykuł gdyż pokazuje jasno, iż te panie nie zdają sobie sprawy z jawnego głoszenia głupoty. Głupota, która sama z siebie nie próbuje kryć, że jest głupotą jest zupełnie niegroźna. Co innego głupota ukryta, zakamuflowana. Taka jest bardzo niebezpieczna, bo nieodporny jest na nią bezrefleksyjny umysł.
Mozna znalezc kila typòw koobiet,i tak; kobieta-polka. Kobieta -samica kobieta-matka i na koniec kobieta-genderczemu nie .Przeciez one tez zostaly stworzone pod serduszkiem ich mam w milosci nieskonczonej Naszego Boga..
Wydaje mi się, że te panie mają traumę. Może nieszczęśliwe dzieciństwo, złe relacje z rodzicami, kłopoty z mężczyznami, brak swoich dzieci. Żal mi ich.
Pani Agnieszka Niewińska zrobiła super robotę dziennikarską. Szczerze mówiąc liczyłem że ktoś z dziennikarzy spenetruje to środowisko i poinformuje opinię publiczną co widział. Teraz pozostaje promowanie do bólu jej książki oraz organizowanie wywiadów w normalnych mediach oraz organizowanie kameralnych spotkań ze zwykłymi obywatelami.
Gender czy jak to... nazywać... Jest czystą ideologią z nauką mającą niewiele (coraz mniej ) wspólnego. Szczerze delikatnie rzecz ujmując "nie lubią " wszelkich ideologii... zwłaszcza tych, które próbuje się narzucać siłą... jako "jedynie słuszne ", "postępowe ", "nowoczesne ", etc. Przepraszam ale wg mnie to czysta... głupota... ot i co.
Ciągle tylko DWIE grupy i DWIE grupy. Matki-Polki kontra feministki. Katoliczki wielodzietne i zblazowane zwolenniczki ideologii gender.
A gdzie - pytam - miejsce zwykłych kobiet niezamężnych, czy zamężnych ale bezdzietnych? Nas nie ma, my nie istniejemy. Nie rodzimy dzieci, ale też nie głosimy obrazoburczych haseł, więc nasze życie, nasze problemy, nasze pragnienia i dążenia nikogo nie obchodzą.
A jakie osiągnięcia może mieć zwyczajna, przeciętna kobieta niezamężna? Żadnych - powinna mieć tylko ciągłe wyrzuty sumienia. Powinna czuć się winna że nie rodzi dzieci oraz winna, jeśli rozwija się zawodowo czy w inny sposób - bo to godne potępienia robienie "kariery". Najlepiej, jak mieszka z rodzicami, siedzi cicho w kącie, pracuje za grosze, albo nie ma pracy - i sprząta staruszkom mieszkania. I niczego nie chce - bo nic jej się nie należy.
Przeczytałem z zaciekawieniem artykuł.
Trochę za szybko, trochę mieszania, trochę samosądowo, ale nie o tym...
Nowa nauka gended studies i jej promocja jako żywo przypomina mi wciąż nie tak odległą w czasie historię prawie laureata nagrody Nobla, której ku swojemu zdziwieniu nie dostał:
dla kogo chcecie być portalem?
bo na pewno nie dla myślących katolików.
czy naprawdę tak trudno jest zrozumieć, że rozumienie kobiecości i męskości zmienia się w czasie i przestrzeni? ze na to rozumienie ma wpływy kultura i w dużej mierze wyznawana w danym regionie religia?
to są fakty a nie ideologia.
Niestety... "gender studies" to nie nauka sensu stricto, ale "nauka", która wyrosła na potrzeby konkretnej ideologii, tak jak w przeszłości "nauka" zwana marksizmem była wykładana na uczelniach, które miały nieszczęście egzystować w ustroju komunistycznym.
Gender ma korzenie marksistowskie, a nawet jej początków można dopatrywać się w epoce tzw. "oświecenia", w której naczelnym dążeniem "oświeconych" było zniszczenie zastanych struktur organizujących życie społeczne oraz zniszczenie moralności chrześcijańskiej, na której opierała się cywilizacja europejska.
Tym destrukcyjnym procesom ma służyć m.in. forsowana przez UE, a najprawdopodobniej również ONZ, ideologia gender, u której podstawy leży zakwestionowanie fundamentalnego znaczenia tego, że rodzimy się jako mężczyzna lub kobieta, a wszystko co inne (np. obojnactwo) jest nienormalnością, a pociąg seksualny do przedstawiciela tej samej płci objawem poważnej choroby psychicznej.
Gender odmienność płciową pomiędzy kobietą i mężczyzną traktuje jako czynnik zewnętrzny i nieważny, coś co można dowolnie kształtować, tak jak kolor włosów, piersi czy bicepsów.
Ideologia gender prowadzi do wniosku, że jedynym celem w życiu płciowym człowieka, jest takie ukształtowanie swojej płciowości, z której będzie najbardziej zadowolony, niezależnie od otrzymanych przy urodzeniu genów czy narządów płciowych. Stąd tak wielka afirmacja wszelkich "odmieńców" nieheteroseksualnych, stąd powstanie 54 "płci", których listę mogliśmy niedawno poznać.
Ponieważ według gender wszystkie kombinacje czynników, które wyznaczają płeć, na każdym poziomie ich rozróżniania, są dozwolone i wszystkie są jednakowo dobre, to również wszystkie powinny być bez zastrzeżeń akceptowane.
I dlatego tęcza na placu Zbawiciela będzie stała tak długo, jak długo ideologia gender będzie się w naszym kraju panoszyła. A im bardziej będzie się panoszyła, tym więcej takich tęczy będzie stawianych w różnych miastach, tak jak kiedyś stawiano w nich pomniki Lenina czy Stalina.
dla kogo chcecie być portalem?“
Jako człowiek czuje się Pani zażenowana.
OK.
A jako nieczłowiek czuje się Pani – no właśnie jak??? Z Pani wpisu wynika, że jest Pani człowiekiem nie przez cały czas. Tak, więc to funkcja? Pisze Pani, jako funkcjonariusz?
No dobra dość złośliwości!
Niech Pani rozwinie ten wątek o kulturowym rozumieniu kobiecości i męskości!
Robi się ciekawie. Mnie nie interesuje funkcja społeczna, ale biologiczna, kobiety i mężczyzny. To, że kultura kształtuje funkcje społeczne, to zgoda. Ale co z… no wie Pani różnimy się anatomicznie i psychofizycznie i Pani może rodzić a ja nie.
No niech się Pani Helga postara! Proszę Panią, ja uwielbiam być Neandertalem!
Widziała Pani film „Three Ages“ z Busterem Keatonem? Jeśli nie to czas najwyższy.
No, no robi się ciekawie…
To dobrze!!!
Bo tylko tyle wystarczy, aby ośmieszyć Gender!
No to ja nie muszę robić matury, ani wracać do podstawówki!
Hurrra! Bo czasami śni mi się to w nocnych koszmarach, że wracam do szkoły...
Za odpowiednie honorarium mogę te głupoty "wykładać" na każdej uczelni :))
kobieta-polka.
Kobieta -samica
kobieta-matka
i na koniec kobieta-genderczemu nie .Przeciez one tez zostaly stworzone pod serduszkiem ich mam w milosci nieskonczonej Naszego Boga..
Gender tego nie zmieni...
A gdzie - pytam - miejsce zwykłych kobiet niezamężnych, czy zamężnych ale bezdzietnych? Nas nie ma, my nie istniejemy. Nie rodzimy dzieci, ale też nie głosimy obrazoburczych haseł, więc nasze życie, nasze problemy, nasze pragnienia i dążenia nikogo nie obchodzą.
A jakie osiągnięcia może mieć zwyczajna, przeciętna kobieta niezamężna? Żadnych - powinna mieć tylko ciągłe wyrzuty sumienia. Powinna czuć się winna że nie rodzi dzieci oraz winna, jeśli rozwija się zawodowo czy w inny sposób - bo to godne potępienia robienie "kariery". Najlepiej, jak mieszka z rodzicami, siedzi cicho w kącie, pracuje za grosze, albo nie ma pracy - i sprząta staruszkom mieszkania. I niczego nie chce - bo nic jej się nie należy.
Przeczytałem z zaciekawieniem artykuł.
Trochę za szybko, trochę mieszania, trochę samosądowo, ale nie o tym...
Nowa nauka gended studies i jej promocja jako żywo przypomina mi wciąż nie tak odległą w czasie historię prawie laureata nagrody Nobla, której ku swojemu zdziwieniu nie dostał:
Trofim Łysenko
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81ysenkizm