Przypominam, że w XVI wieku astronomia nie była jeszcze w pełni samodzielną nauką i bardzo często opierała się na wątpliwych spekulacjach filozoficznych. Często uzasadnienia tych teorii były gorsze niż potępienie. Dlatego też nie można tego oceniać w proporcji 1:1 z czasem dzisiejszym.
Swoją drogą: ciekawe dlaczego Kościół potępił" tezy Kopernika" dopiero gdy debatował z Galileuszem? Więcej informacji na temat (żeby naprawdę nie popadać w głupi symplicyzm): http://www.newadvent.org/cathen/04352b.htm. Kościół wobec nauki prezentował postawę historycznie wybitną.
Warto wspomnieć, że Polacy uważali Kopernika za Niemca. Dzisiaj aż trudno w to uwierzyć.
Przykładowo, cytuję B. Chmielowskiego:
"SYSTEMA COPERNICANUM, nie dla tego od jego nazwane Imienia, jakby go Mikołaj Kopernik, Prusak z Torunia, Kanonik Warmiński, Anno D. 1543 zmarły, miał zinwentować, ale że mu dał powagę & perfectionem, jako główny suo saeculo Astronom. (...) Gdyby ziemia się obracała, tedyby rzuciwszy kto kamień do góry, albo strzałę prościusieńko puściwszy, niżeliby ten, albo ta na dół padły, powinienby Człek z Ziemią odlecić od nich na kilka tysięcy mil, a przecie często na tegoż który rzuca, albo strzela w górę, znowu padają owe rzeczy do góry rzucone."(NOWE ATENY)
Niestety, taki był stan wiedzy i umysłów Polaków w połowie XVIII wieku. Benedykt Chmielowski oddawał ówczesnego ducha polskości: http://literat.ug.edu.pl/ateny/
Pani Indris, niestety ówcześni Polacy dystansowali się od N. Copernicusa. Dzisiaj trudno nam to pojąc ale tak było. Co więcej, niemieckojęzyczność domu Kopernika dzięki jego mamie Watzenrode (to nic złego, bo wtedy język niemiecki był urzędowy na Warmii i powszechny na Pomorzu) oraz jego głośny romans z niemiecką gdańszczanką Anną Schilling, tylko utrudniał poparcie jego polskości.
W roku 1981, Jan Paweł II powołał komisję, która miała ustalić okoliczności skazania Galileusza, za propagowanie teorii Kopernika, i wydać współczesną opinię Kościoła w tej sprawie. Przedsięwzięcie to było nazywane "rehabilitacją Galileusza" (?!), chociaż było jasne, że to nie Galileusz potrzebuje rehabilitacji. Po jedenastu latach, jesienią 1992 roku komisja ta doszła do wniosku, że "błędnym było przekonanie sędziów Galileusza, iż wydanie zakazu nauczania teorii Kopernika było ich obowiązkiem i że ten sam błąd kazał im także zastosować wobec Galileusza karę dyscyplinarną, która przysporzyła mu wiele cierpień", i następnie komisja rozwiązała się. Czyli nic o tym, że Galileusz miał rację uznając Teorię Heliocentryczną za słuszną, lecz tylko, to, że komisja popełniła błąd uważając, że ma obowiązek potępić Galileusza. Kopernika chyba Kościół nie musi rehabilitować, bo gdyby tak, to "specjalnej komisji" zajęłoby to zapewne cały wiek.
skoro teoria kopernikańska "jest całkowicie sprzeczna z Pismem Św", a jednak okazała się bardziej zgodna z rzeczywistością niż dekrety "świętego oficjum", to czy to znaczy, że "Pismo Św. jest całkowicie sprzeczne z rzeczywistością" ??? :P
na pewno oznacza że Pismo św. nie jest podręcznikiem do astronomii, kosmologii, biologii itp. - nie mniej przypominam też, było tak że w kwestii kopernikańskiej Kościół stał naprzeciwko całego naukowego świata, teoria heliocentryczna budziła ogromne kontrowersje wśród naukowców, a sprzeciwiał się jej np. Kartezjusz, uważany za prekursora oświecenia (!);
Nigdy o tym nie słyszałem. Pogooglałem więc sobie. Bardzo ciekawe - okazuje się, że Kartezjusz był jednak zwolennikiem heliocentryzmu, na nim oparł swoje dzieło "Świat". Jednak na krótko przed drukiem dowiedział się o skazaniu Galileusza. Mocno się tym wystraszył i poprzerabiał gotowy rękopis.
Dodam od siebie, że wcale mu się nie dziwię. Hierarchia kościelna używa różnych argumentów naukowych - w tamtych czasach na przykład: Galileusza potraktowano stosunkowo łagodnie: knebel+areszt domowy+klepanie paciorków. Mniej szczęścia miał Giordano Bruno - skończył na stosie. Nie każdego stać na takie bohaterstwo, mnie na przykład zdecydowanie nie.
Przy okazji gratuluję odwagi redaktorom GN w opublikowaniu tego tekstu. Na pewno warto podobne rzeczy jak najczęściej przypominać by zdać sobie sprawę z tego ile warta może być propaganda, że to czy owo jest niezgodne z Pismem Świętym czy z wiarą. Na szczęście metody teraz są bez porównania łagodniejsze - głównie erystyka i szczucie "wrogów Kościoła"...
Pismo Św. jest prawda dla ok 33% populacji ludzi na Ziemi. Tylu jest chrześcijan. Ot, taka 33 procentowa "prawda". Katolików jest ok. 17,8% populacji ludzi na Ziemi. Przedstawiana przez nich "prawda" - to taka na 17,5%. Dobrze, że jest NAUKA. Też się myli nim dojdzie do PRAWDY - tej na 100%. Ale jednak te 100% PRWDY w końcu osiąga!
Ad. Nie lewak... Otóż jesteś w błędzie. Stały rozwój nauki wskazuje, że nauka nigdy nie osiąga 100% prawdy. Inaczej ten rozwój wiedzy byłby niemożliwy. Bo jak znamy 100% prawdy, to nie ma czego rozwijać. Nie tak?
Nauka ciągle się rozwija i zgłębia prawdę o świecie. Ale tak naprawdę to nawet nie możemy powiedzieć, w jakim procencie tę prawdę o świecie poznaliśmy. Pomijam tu pomysły jakiegoś matrixu, oszustwa, ale chodzi mi o zwyczajny rozwój wiedzy. Skoro nie wiemy gdzie jest koniec, nie wiemy gdzie w tej drodze do końca jesteśmy.
Z innej beczki, już odnosząc się bardziej do artykułu. Trzeba pamiętać, że dzieło to drukiem ukazało się w 1543. Dziesięć lat wcześniej, jej treść została zreferowana papieżowi. I co? Nic. Na indeks dzieło trafia dopiero w 1616. Co się stało? W międzyczasie była sprawa Galileusza.
Co to ma do rzeczy? Otóż dzieło Kopernika przedstawiało pewną teorię naukową. Natomiast w czasach Galileusza zaczęto z tej teorii wyciągać wnioski teologiczne. I stąd całe zamieszanie z wpisaniem na indeks...
To podobnie jaz z teorią Darwina, ze człowiek pochodzi od wspólnego z małpą przodka. To teoria naukowa, łatwa do wprzęgnięcia w teologię. Bo przecież to tyko uwydatnienie prawdy zawartej już w jednym z opowiadań o stworzeniu świata, ze człowiek jest cząstką świata przyrody (stworzenie człowieka z prochu ziemi). Ale teoria ta (Darwina) stała się dla ateistów argumentem, że ... nie ma Boga. No bo skoro człowiek wyewoluował, Bóg nie jest potrzebny...
Sporo na ten temat (sprawy Kopernika i Galileusza) książek już powstało, nie będę ich tu streszczał, bo czytałem je dość dawno. Ale zainteresowanym radzę poszukać...
Najzabawniejsze jest to, że Nicolas Copernicus (przyznają się do niego Czesi, Polacy i Niemcy) naprawdę mylił się.
Słońce nie jest centrum wszechświata i w dodatku planety nie krążą dookoła niego po orbitach okrężnych lecz po eliptycznych.
Szkoda, że wtedy Kościół nie dostrzegł usterek merytorycznych ale czepiał się niezgodności z poetyckimi opisami w Biblii.
http://www.wbc.poznan.pl/Content/2000/directory.djvu
Bezimienny! Ciąg dalszy do Ciebie! 1) Mój komentarz bardziej odnosi się bardziej "do dzisiaj" niż do wtedy (XVI-XVII w.) Zresztą wszyscy komentatorzy swoimi opiniami działają na "dzisiaj"!.
2)Cytat: "Inaczej ten rozwój wiedzy byłby niemożliwy. Bo jak znamy 100% prawdy, to nie ma czego rozwijać. Nie tak?"
Nie wiem skąd wierzący wg ich "wiedzy" (chyba wiary?) na 100% "wiedzą", że "PAN BÓG" stworzył Świat? Na prostsze pytania: - co jest w czarnych dziurach? - jak działa grawitacja? - jak leczyć nowotwory i inne śmiertelne choroby? Czemu na te, o wiele prostsze pytania stopniowo,zgodnie z prawdą odpowiada nauka, nie odpowiada natomiast żadna prawda religijna, ani pseudonaukowa teologia katolicka i żadna inna.
Cytat Bezimiennego "Ad. Nie lewak... Otóż jesteś w błędzie. Stały rozwój nauki wskazuje, że nauka nigdy nie osiąga 100% prawdy."
Odpowiedź poniżej powinna być pierwszą z moich kolejnych! Zgadzam się z Bezimiennym, że "nauka nigdy nie osiąga 100% prawdy". Twierdzę jednak, że nauka nas do PRAWDY nieustannie zbliża :)! Religie (wszystkie!)nie przedstawiają żadnych prawd! Religie przedstawiają tyle prawd ile ich jest (obecnie ok. 4000)!
Czy osiągniemy kiedyś absolutną PRAWDĘ? Pewnie nie. Ale moim zdaniem, powinniśmy się z tym faktem dawno pogodzić i żyć miłością i wyrozumiałością do innych ludzi.
Otóż Panie Ateisto dowie się Pan 100% prawdy tylko po śmierci kiedy stanie Pan przed Bogiem, w którego istnienie Pan nie wierzy. Polecam obejrzenie poniższego filmu, świadectwa byłego zdeklarowanego ateisty... https://www.youtube.com/watch?v=tyVG1bWXr5I
Otóż Panie p2p może będzie tak, że to Pan stanie Pan przed Bogiem - jakimś innym, w którego istnienie Pan nie wierzy.
Moje teksty i poglądy dzisiejsze są świadectwem zdeklarowanego katolika (kiedyś oaza, pielgrzymki itp.). Zaręczam, że gdybyśmy mieli się licytować to więcej zdeklarowanych wierzących zostaje niewierzących zostaje niewierzącymi w różnym stopniu: agnostycy, ateiści. Więcej ludzi daje świadectwa niewiary.
Ale zaczął Pan swój komentarz jakby nie na temat. Bo co z tego że pisz teista, ateista, agnostyk, deista itp. Co z tego, że pisze górnik, poeta, kowal, profesor.
Proszę się odnieść do meritum. Gdzie jest w moim komentarzu brak faktów?
Dziś wiemy, że ani Słońce nie krąży wokół Ziemi, ani Ziemia wokół Słońca. Oba ciała krążą wokół środka ciężkości układu słonecznego. Ten środek czasem znajduje się wewnątrz Słońca (ze względu na jego dominującą masę), a czasem poza nim:)
Jednak w pewnym sensie, że tak powiem "duchowym" i "filozoficznym", Ziemia nadal jest i zawsze była centrum Wszechświata. I w tym sensie Pismo święte ma rację, a nie w tym co wokół czego krąży. Bo z puktu widzenia naszego zbawienia nie ma to zadnego znaczenia. Jak już tutaj ktoś zauważył Pismo święte nie jest podręcznikiem do astronomii. Przecież dla nas, żyjących na NASZEJ Ziemi, to Ziemia jest naszym centrum, a nie nawet (też nasze) Słońce. Samo wyrażenie "centrum Wszechświata" jest tylko pojęciem filozoficznym i teoretycznym, bo nie jest możliwe jego rzeczywiste ustalenie, nie znając rozmiarów Wszechświata.
Nawet niewygodna prawda jest lepsza od wygodnego kłamstwa.
Warto wspomnieć, że Polacy uważali Kopernika za Niemca. Dzisiaj aż trudno w to uwierzyć.
Przykładowo, cytuję B. Chmielowskiego:
"SYSTEMA COPERNICANUM, nie dla tego od jego nazwane Imienia, jakby go Mikołaj Kopernik, Prusak z Torunia, Kanonik Warmiński, Anno D. 1543 zmarły, miał zinwentować, ale że mu dał powagę & perfectionem, jako główny suo saeculo Astronom. (...) Gdyby ziemia się obracała, tedyby rzuciwszy kto kamień do góry, albo strzałę prościusieńko puściwszy, niżeliby ten, albo ta na dół padły, powinienby Człek z Ziemią odlecić od nich na kilka tysięcy mil, a przecie często na tegoż który rzuca, albo strzela w górę, znowu padają owe rzeczy do góry rzucone." (NOWE ATENY)
Benedykt Chmielowski oddawał ówczesnego ducha polskości:
http://literat.ug.edu.pl/ateny/
"Prusak z Torunia" mogło oznaczać bardziej prowincję z której Kopernik pochodził ( Prusy Królewskie ), niż jego narodowość.
Pani Indris, niestety ówcześni Polacy dystansowali się od N. Copernicusa. Dzisiaj trudno nam to pojąc ale tak było. Co więcej, niemieckojęzyczność domu Kopernika dzięki jego mamie Watzenrode (to nic złego, bo wtedy język niemiecki był urzędowy na Warmii i powszechny na Pomorzu) oraz jego głośny romans z niemiecką gdańszczanką Anną Schilling, tylko utrudniał poparcie jego polskości.
Kopernika chyba Kościół nie musi rehabilitować, bo gdyby tak, to "specjalnej komisji" zajęłoby to zapewne cały wiek.
to czy to znaczy, że "Pismo Św. jest całkowicie sprzeczne z rzeczywistością" ??? :P
"[...] sprzeciwiał się jej np. Kartezjusz"
Nigdy o tym nie słyszałem. Pogooglałem więc sobie. Bardzo ciekawe - okazuje się, że Kartezjusz był jednak zwolennikiem heliocentryzmu, na nim oparł swoje dzieło "Świat". Jednak na krótko przed drukiem dowiedział się o skazaniu Galileusza. Mocno się tym wystraszył i poprzerabiał gotowy rękopis.
źródło: http://plato.stanford.edu/entries/descartes-works/
Dodam od siebie, że wcale mu się nie dziwię. Hierarchia kościelna używa różnych argumentów naukowych - w tamtych czasach na przykład: Galileusza potraktowano stosunkowo łagodnie: knebel+areszt domowy+klepanie paciorków. Mniej szczęścia miał Giordano Bruno - skończył na stosie. Nie każdego stać na takie bohaterstwo, mnie na przykład zdecydowanie nie.
Przy okazji gratuluję odwagi redaktorom GN w opublikowaniu tego tekstu. Na pewno warto podobne rzeczy jak najczęściej przypominać by zdać sobie sprawę z tego ile warta może być propaganda, że to czy owo jest niezgodne z Pismem Świętym czy z wiarą. Na szczęście metody teraz są bez porównania łagodniejsze - głównie erystyka i szczucie "wrogów Kościoła"...
Nauka ciągle się rozwija i zgłębia prawdę o świecie. Ale tak naprawdę to nawet nie możemy powiedzieć, w jakim procencie tę prawdę o świecie poznaliśmy. Pomijam tu pomysły jakiegoś matrixu, oszustwa, ale chodzi mi o zwyczajny rozwój wiedzy. Skoro nie wiemy gdzie jest koniec, nie wiemy gdzie w tej drodze do końca jesteśmy.
Z innej beczki, już odnosząc się bardziej do artykułu. Trzeba pamiętać, że dzieło to drukiem ukazało się w 1543. Dziesięć lat wcześniej, jej treść została zreferowana papieżowi. I co? Nic. Na indeks dzieło trafia dopiero w 1616. Co się stało? W międzyczasie była sprawa Galileusza.
Co to ma do rzeczy? Otóż dzieło Kopernika przedstawiało pewną teorię naukową. Natomiast w czasach Galileusza zaczęto z tej teorii wyciągać wnioski teologiczne. I stąd całe zamieszanie z wpisaniem na indeks...
To podobnie jaz z teorią Darwina, ze człowiek pochodzi od wspólnego z małpą przodka. To teoria naukowa, łatwa do wprzęgnięcia w teologię. Bo przecież to tyko uwydatnienie prawdy zawartej już w jednym z opowiadań o stworzeniu świata, ze człowiek jest cząstką świata przyrody (stworzenie człowieka z prochu ziemi). Ale teoria ta (Darwina) stała się dla ateistów argumentem, że ... nie ma Boga. No bo skoro człowiek wyewoluował, Bóg nie jest potrzebny...
Sporo na ten temat (sprawy Kopernika i Galileusza) książek już powstało, nie będę ich tu streszczał, bo czytałem je dość dawno. Ale zainteresowanym radzę poszukać...
Najzabawniejsze jest to, że Nicolas Copernicus (przyznają się do niego Czesi, Polacy i Niemcy) naprawdę mylił się.
Słońce nie jest centrum wszechświata i w dodatku planety nie krążą dookoła niego po orbitach okrężnych lecz po eliptycznych.
Szkoda, że wtedy Kościół nie dostrzegł usterek merytorycznych ale czepiał się niezgodności z poetyckimi opisami w Biblii.
http://www.wbc.poznan.pl/Content/2000/directory.djvu
Moim zdaniem Kopernik ma na 100% rację, samoloty potrafią latać - na 100%. Wymieniać dalej nie będę bo nie wiem kiedy bym skończył!
Proszę o inne argumenty bez sofizmatów!
1) Mój komentarz bardziej odnosi się bardziej "do dzisiaj" niż do wtedy (XVI-XVII w.) Zresztą wszyscy komentatorzy swoimi opiniami działają na "dzisiaj"!.
2)Cytat: "Inaczej ten rozwój wiedzy byłby niemożliwy. Bo jak znamy 100% prawdy, to nie ma czego rozwijać. Nie tak?"
Nie wiem skąd wierzący wg ich "wiedzy" (chyba wiary?) na 100% "wiedzą", że "PAN BÓG" stworzył Świat?
Na prostsze pytania:
- co jest w czarnych dziurach?
- jak działa grawitacja?
- jak leczyć nowotwory i inne śmiertelne choroby?
Czemu na te, o wiele prostsze pytania stopniowo,zgodnie z prawdą odpowiada nauka, nie odpowiada natomiast żadna prawda religijna, ani pseudonaukowa teologia katolicka i żadna inna.
Odpowiedź poniżej powinna być pierwszą z moich kolejnych!
Zgadzam się z Bezimiennym, że "nauka nigdy nie osiąga 100% prawdy". Twierdzę jednak, że nauka nas do PRAWDY nieustannie zbliża :)!
Religie (wszystkie!)nie przedstawiają żadnych prawd! Religie przedstawiają tyle prawd ile ich jest (obecnie ok. 4000)!
Czy osiągniemy kiedyś absolutną PRAWDĘ?
Pewnie nie. Ale moim zdaniem, powinniśmy się z tym faktem dawno pogodzić i żyć miłością i wyrozumiałością do innych ludzi.
Polecam obejrzenie poniższego filmu, świadectwa byłego zdeklarowanego ateisty...
https://www.youtube.com/watch?v=tyVG1bWXr5I
Moje teksty i poglądy dzisiejsze są świadectwem zdeklarowanego katolika (kiedyś oaza, pielgrzymki itp.). Zaręczam, że gdybyśmy mieli się licytować to więcej zdeklarowanych wierzących zostaje niewierzących zostaje niewierzącymi w różnym stopniu: agnostycy, ateiści.
Więcej ludzi daje świadectwa niewiary.
Ale zaczął Pan swój komentarz jakby nie na temat. Bo co z tego że pisz teista, ateista, agnostyk, deista itp. Co z tego, że pisze górnik, poeta, kowal, profesor.
Proszę się odnieść do meritum. Gdzie jest w moim komentarzu brak faktów?
Samo wyrażenie "centrum Wszechświata" jest tylko pojęciem filozoficznym i teoretycznym, bo nie jest możliwe jego rzeczywiste ustalenie, nie znając rozmiarów Wszechświata.