Czy to istotne jakie było jego ostatnie słowo (chyba jedynie z punktu widzenia jego Sadu Ostatecznego)? Najwazniejsze jest, że to jego nieodpowiedzialność była zapewne przyczyna katastrofy
Wieczny opoczywaie daj im racz Panie. A swiatlosc wiekuista niech im swieci. Niech odpoczywaja w pokoju wiecznym Amen. Nie nam osadzac... nie bylo nas tam... wine zna Bog.
Ten wypadek lotniczy oraz ten z 10 kwietnia 2010 r. mają jeden wspólny mianownik - lekkomyślność pilotów. Tam i tu piloci zdecydowali się na śmiertelne ryzyko. Tam nie było warunków do lądowania z powodu mgły, czy nisko zawieszonej chmury, a teraz w Ameryce Południowej nie można było ryzykować lotu bez międzylądowania jeżeli zasięg samolotu jest mniejszy od dystansu między lotniskami. Różnice też są: w Kolumbii ostatnie słowa pilota to "Jezu" a w Smoleńsku "Qr....aaaa!".