Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
Że kościół opowiada się za jedna ze stron .. a cóż w tym dziwnego ? wystarczy wziąć do ręki Biblię i poczytać ..np. o homoseksualizmie i porównać z programem partii , prosty zabieg .
Nie byłby sobą k.k. gdyby promował różne genderyzmy i inne fanaberie" oświeconej Europy"
A poza tym proste wyrachowanie ... instytucja jest mądra , mądra tzn. PRZEWIDUJĄCA [ PATRZ PRZYPOWIEŚĆ O PANNACH MĄDRYCH i tych drugich pozbawionych tej szlachetnej cechy .
UE się wali po cóż przywiązywać się do statku który tonie zwłaszcza gdy coraz to bardziej brał kurs kolizyjny z Chrześcijaństwem , w Szwecji np. można było skazać pastora za "mowę nienawiści " a był to List św. Pawła w sprawie homoseksualizmu , wiec czemu się Pan dziwi ?
To nie prawda ,że prawda musi leżeć pośrodku ,bo jakiż jest ten środek pomiędzy faryzeuszami a ukrzyżowanym Chrystusem ...tylko letniość , oślizłość .Wyjście najgorsze z możliwych .
A co do konfliktu w Polsce , to jak miało by wyglądać takie pojednanie ? oto członkowie zarządów wielkich firm nie będą pobierać wynagrodzeń " wziętych z kapelusza" po to aby pozwolić na godne życie pracownikom ? wierzy Pan w to ?...ja nie ...
Mądra ta instytucja , niby popiera ale tak nie do końca, wiele razy tak bywało ,że oto elity wyrosłe na ludzkiej krzywdzie i proteście stając się członkami zarządów firm potrafiły wyzyskiwać robotników nie gorzej niż ci , z którymi walczyli ....o sprawiedliwość ? nie... o stołki.
Mądra ta instytucja k.k. bo oto obecna władza wyrosła z protestu społeczna - narodowego zaczyna "obrastać w piórka " mądrzy ci biskupi , piszę to ja , człek który na tym forum i na innych nie jeden raz pisywał kąśliwe uwagi pod adresem Episkopatu.
Argument ostateczny , metoda , przy takich rozpiętościach dochodów nieuniknione jest przekształcenie świadomości społecznej wg. kryterium walki klas [ tam nie ma kompromisów - patrz Lenin ] a ... tow. Uljanow potwierdza jedynie to co powiedział Chrystus , prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż bogacz itd.
Nie zdziercy nie mają sumienia...gdzież tutaj miejsce na kompromis ? 500+ a ile to jest ? 100 Euro ? kto nas tak zeszmacił ? świat wielkiego kapitału , to na pohybel mu ...i tym którzy mu służą. A która to partia tak ochoczo "liże stopy" finansjerze ?jest li taki mąż odważny którzy by to powiedział wprost ?
Jak się przyglądam poczynaniom niektórym korporacjom zaangażowanym w walkę na Bliskim Wschodzie i morzu ludzkich nieszczęść to ...mam chyba prawo uważać że to istoty omyłkowo nazywane człowiekiem .
Ale ...co ja tutaj , czy my aby nie podważamy Słów Biblii ? bo oto jeszcze w Edenie Pan uczynił nieprzyjaźni , brak kompromisu pomiędzy tym którzy służą Jahwe a tym co służą mamonie i wszelkim bałwanom ergo taki kompromis jest utopią.
A z klikaniem "lubię" chodzi o to, by nie propagować zła. W najprostszych codziennych reakcjach. Bo nie chodzi o to, co zrobią "ONI", tylko o to, co zrobimy "MY".
Tak - i to wszystko jest i w kontekście pytań nawet nie takich, które ktoś tu wpisał, że jak się jednać, gdy głupi PiS... Owszem, to jest bardzo istotny kontekst - i on się przyczynił jak sądzę do pomysłu artykułu Pani Redaktor - i przyczynił się do mojego pomysłu sondażu... Głęboki podział polityczny w praktyce już jest w Polsce podziałem rozrywającym społecznie, nie tylko politycznie. Mamy z jednej strony "jedynych prawdziwych patriotów a kto nie z nami to właśnie zdrajcy Ojczyzny" — a z drugiej strony "jedynych prawdziwych rozsądnych, budujących rozwój społeczeństwa wkomponowanego w organizm europejski a kto nie z nami to zdrajca interesów Polski przez swoją kłótliwość, zaściankowość, zacofanie i historyczne machanie szabelką, które już w '39 na czołgach niemieckich się załamało". Tak, warto zauważyć tu, niestety — bardzo długi kontekst polityczny, zwłaszcza po rozbiorach a w zasadzie już w czasach upadania Rzeczypospolitej: z jednej strony pozytywiści, którzy gdy już "zapalczywi patrioci w powstaniach doszli do granicy wykrwawienia" budowali "kraj funkcjonujący, dający żyć, z fabrykami i ciepłą wodą w kranie". Z drugiej zaś byli właśnie ci gorący patrioci, swoim umieraniem podreperowujący przetrwanie tożsamości narodu, gdy ci drudzy doszli do granicy rozmycia i utraty tożsamości. I tak sobie Polska od ściany do ściany — a kiedyż się uda zespolić?
Tak więc bardzo słuszna jest intuicja Pani Redaktor. Pamiętam, bodaj to było podczas niegdysiejszego po '89 słynnego programu u B. Czajkowskiej, jeżeli pamięć mnie nie myli, gdzie L. Wałęsa i W. Jaruzelski nawzajem chcieli zyskać zapewnienie od drugiego, że nie byli "świniami", bez popadnięcia w porażkę, że samemu wyda się ten sam certyfikat adwersarzowi. No i tak sobie wzajem się mizdrzyli i ratowali niuansami dystansowania się od idei drugiego. Wtedy chyba W. Jaruzelski przywołał ideę, że nawet w takiej RPA murzyńscy politycy (ta aluzja była delikatniutko podane, słabiej niż tu) - potrafili stworyć komisję pojednania narodowego i to byłoby w Polsce potrzebne. Cóż, nie byłem do końca przekonany, że mówi o tym inaczej, aniżeli całe to mizdrzenie z L. Wałęsą uskuteczniali. Niemniej, prawdą jest, że cała sprawa pojednania narodowego, jednak mocno jest problemem.
Tak - ale powtarzam też, że jest problemem, który już wchodzi na poziomy, gdzie zaczynamy się faktycznie pytać, co znaczy pojednanie, jakie jest możliwe pojednanie? Sprawa D. Tusk vs. J. Saryusz-Wolski pokazała nam, choć nie potrafili o tym pisać politycy PiSu i PO: że w gruncie rzeczy postąpili wszyscy "wg ideałów UE" - nie wg narodowych perspektyw, tylko wg orientacji politycznych. PiS nie był w stanie akceptować mentalności D. Tuska a PO J. Saryusza-Wolskiego, to i nie zaakcepotwali. Głównym jednak problemem jest dla nas w takim razie: czy Europa faktycznie jest w stanie akceptować już nie koncepcje PiSu - ale koncepcje chrześcijańskie? Czy też - szybciutko się dogadają, bez żadnych głosowań także i tam, gdzie wprost będzie narastało odchodzenie od chrześcijaństwa?
W każdym razie - tu dochodzimy do sedna, gdzie faktycznie jest pytanie, czy można mówić o pojednaniu. Nie tam, gdzie niektórzy krzyczą: nie da się, bo ten straszny PiS a inni nie da się, bo to straszne PO. Jest jeszcze kilka innych haseł, nie tylko stricte politycznych. Właśnie - nie da się bo ten straszny Zachód, zgniły i/lub zdradziecki; albo nie da się, bo ten straszny polski grajdół, zaścianek, zacofanie.
Poważne znaki zapytania - zaczynają się jednak nie tu, ale tam, gdzie dochodzimy do kwesti: "jeżeli i Kościoła nie posłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik". Dopiero tu - należy się pytać, o co chodzi z pojednaniem, czy faktycznie jest nadrzędne: by nie wpaść w entuzjazm bycia razem z tymi, co lekceważą grzech. Niemniej - już przecież ocena tego nie zawsze jest łatwa. To odwieczne pytanie, jak połączyć "kto nie przeciwko nam jest z nami" - z "kto się do Mnie przyzna przed ludźmi" i z "nie przyszedłem przynieść pokoju".
Powyższe jednak - nie niweluje ani osłabia: "Pokój mój daję wam" ani "obyście byli jedno". Dlatego słuszna jest ta intuicja artykułu. Jedność jest jednym z podstawowych wyznaczników i dóbr do których nas Pan Bóg wzywa. Można powiedzieć - tylko troska o to, by nie stać się jedno z formalnym złem, stoi wyżej. I szukanie jej - nawet jeżeli są bolesne podziały - powinno być priorytetem wysokim, bardzo wysokim, bo przecież "miłość zwycięża nienawiść". Może jakąś podpowiedzią jest, co czasem np. w zwaśnionych rodzinach powtarzam: "a chcesz iść do nieba? - to czy myślisz, że tam wejdziesz nie pojednany? Najdalej w czyśćcu - ale wcześniej nim wejdziesz tam, będziesz musiał, musiała nauczyć się jedności, dokonać przebaczenia i pojednania. Tego się nie ominie". To może warto pamiętać o tym i przy temacie poruszonym przez Panią Redaktor? Może i jakąś podpowiedzią będzie, że – jak sądzę – Jezusowe „pogódź się z przeciwnikiem szybko, dopóki jest w drodze”: warto tłumaczyć dwutorowo. Raz – w znaczeniu najpełniejszym i ostatecznym: w perspektywie Ojca, ale i Sądu Ostatecznego, póki się nie umrze, to lepiej wejść w pełne pojednanie z bliżnim – a już ostatecznym terminem będzie wspomniany czyściec przed niebem. Jednak, prócz tego, warto rozumieć też „dopóki jesteś w drodze” bardziej „na bieżąco”, „tyle ile jesteś w stanie teraz, dopóki ten etap trwa”. Jutro — ta droga już może być przeszłością, historią („spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”). Szukaj więc tej jedności, nawet cząstkowej, na bieżąco, „póki co” - a barierą jest jedynie wspólnictwo w grzechu, współtworzenie zlekceważenia sumienia i Pana Jezusa. Póki nie ma tego zagrożenia – zawsze jest priorytetem szukanie jedności, także choćby „przejściowo bieżącej”. W tym znaczeniu właśnie: rozumiem i ja — „musimy się pojednać”.
TO NIE JEST KWESTIA SŁÓW i "aktów strzelistych " to kwestia wybuchu społecznego [ moim zdaniem jeszcze łagodnego ]w starciu bogactwa i nędzy .
Cenię intencje Autorki , niestety słowa tutaj na nic .
Kiedyś w Gorlitz siedzieli przy piwie dwaj starsi panowie i zawzięcie dyskutowali no ...szwargotali , mój schuldeutsch na nic się nie przydał , spytałem o czym tak rozmawiają ? okazało się ,że to zwolennicy dwóch przeciwstawnych stronnictw .... nie było miedzy nimi wrogości ...bo oni mieli spokojny , zagwarantowany byt , ot, i sedno problemu : ten typ demokracji jest możliwy ...przy odpowiednim stopniu zamożności , bogactwo łagodzi obyczaje ,nędza zaostrza .
Przed chwilą kliknąłem "doceń" pod Pani wpisem, jakkolwiek nie do końca zgadzając się odpowiem, ale otwartość w dyskusji doceniam. Nie wiem dlaczego nie pojawia mi się piktogram "odpowiedz" pod Pani wypowiedzią, może nie może być zbyt wiele idących "w głąb" odpowiedzi? Mam jednak nadzieję, że - o ile jeszcze jest zainteresowanie - dotrze ta moja odpowiedź.
Moim zdaniem, problem polega na tym, że dużo nam się "plącze" perspektyw przy tej tematyce. To zaś przekłada się na pytania, co znaczy szukanie jedności, gdyż co do niej Pani Redaktor napisała dość kategorycznie: "musimy się pojednać". W gruncie rzeczy zaś - i ja wypowiedziałem się tutaj w tym duchu, co wiącej, mniej więcej w tym samym czasie, parę, czy paręnaście dni temu na podobnej linii się znajdowałem, na moich niszowych stronach ustawiając sondaż właśnie wokół problemu możliwości naszej jedności w Polsce, jakkolwiek w trochę innej to perpsektywie czyniłem. W każdym razie - w zasadniczo podobnym kierunku, co Pani Redaktor idę. Niemniej - zaczynają się problemy, gdy określać chcemy, co ma znaczyć ta jedność. I tu - jednak Pan Jezus wyraźnie nam wskazuje, że jedność nie jest absolutnie nadrzędna. Stąd napisałem, że jest priorytetowa do pewnego stopnia, podchodzi do szczytu hierarchii wartości, jednak jest dobrem, które zależne jest od jeszcze bardziej nadrzędnego światła. Z tym, że w byciu razem w państwie - to jednocześnie mogą się przenikać pewne perspektywy wartości jedności, gdy jedność ta może będąc ważna w jednej perspektywie, może jakoś tolerować podział w innych. Stąd - zaczynając się pytania, choćby jak mogę rozumieć i czuć jedność z ludźmi, którzy np. dopuszczają zabijanie dzieci, choćby na zasadzie "dopuszczalności prawnej, z której przecież nie musi się korzystać". Hm. To dlaczego jednak będą protestować, gdyby ktoś chciał wprowadzić "dopuszczalność prawną kradzieży, przecież nikt nie musi z tego prawa korzystać"? Właśnie, jak więc ma się rozumieć jedność w Europie, jak ma się włączać w nią Polska, w której jednak jeszcze tak z 25 procent może nawet - jest gotowa bardzo konsekwentnie budować na wierze chrześcijańskiej i jej zobowiązaniach a powiedzmy w Europie może z 5 procent tak jest nastawionych? Dobrze - ale jak budować tę jedność w Polsce, gdzie jednak jest też już znaczący procent ludzi podobnie jak w dużej części Europy odrzucających faktyczny wpływ chrześcijaństwa na życie społeczne a te kilka procent wręcz wulgarnie zwalcza chrześcijaństwo? A jednak - zakładając, że do części z nich na pewno odnosi się to Jezusowe "niech ci będzie jak poganin i celnik", to jednak nie jest tak, że i szukanie jakiejś jedności i z nimi i ze "sztandarowymi Polakami-Katolikami", nie ma swej wartości. To są wszystko realne trudności, ale jednak chyba warto i szukać tych jedności i przypomnieć, że są rzeczy, na które katolik nie może się zgadzać.
Szkopuł bowiem jednak jest w tym, że Pan Jezus, wyraźnie mówi o tym, że jako Jemu wierzący, należy umieć się oddzielić od niszczących życie Jezusa w duszach ludzkich, choćby własnych, ale jednak na zasadzie naczyń połączonych, z obawy przed rozrostem gangreny, należy odcinać takie związki. To zresztą nie jest jakoś przeciwstawne Tradycji, bo w Starym Testamencie dużo takich przykładów znajdziemy - Pan Jezus zresztą tutaj, jak również gdy mówi o "odcięciu ręki, jeżeli jest przeszkodą w drodze do nieba": odwołuje się do tej prawdy. Oczywiście, że zgadzam się, popieram - i staram się jednak, jakkolwiek to wychodzi: nie zgubić postawy na tyle otwartości wobec innych, by nawet jeżeli odrzucają Ewangelię, Kościół,Pana Boga: to nie zapomnieć, są zagubionymi owieczkami, jako i my zresztą, gdy zdarza nam się grzech. Oczywiście, że należy dbać o dotarcie do nich: bo może uda się przybliżyć Ewangelię? Tak więc tu zgoda całkowicie na te postulaty, które Pani wymienia, by starać się tak właśnie docierać do porozumienia.
Jednak, nie zmienia to faktu, że Pan Jezus chyba coś takiego mówi: rób to inaczej. Rób to wobec nich, jako wobec tych, co są "na zewnątrz". Nie udawaj, że są w jedności, w komunii. Jedność, komunia, bycie w życiu w Łasce, w żywym Duchu Jezusa: są najcenniejszymi wartościami, nie wolno szafować bezmyślnie, nie wolno zacierać tej różnicy, "rzucać perły przed wieprze". Ba! Dopiero wtedy - paradoksalnie - kiedy umiemy uwypuklić "ważniejszość" tej jedności, jej nie zbruania: zaczynamy mieć szasne także dobrze do tych "na zewnątrz" trafić.
To wszystko zaś - ma także przełożenia na wszelkie szukanie jedności, także jedności w państwie, w którym łączą się ludzie domagający się wolności grzechu i zupełnie bezmyślnie chcący w jego sferze funkcjonować i w końcu i ci, którzy świętość uważają za podstawę. Nie jest tak, że w takim razie w prosty sposób te konsekwencje wyciągamy: tylko w tym świetle patrząc, decydujemy, czy możemy jedność w państwie, Państwie, Polsce budować; jest przestrzeń możliwego a czasem i koniecznego tolerowania czy kompromisu, dla tej państwowo-narodowej jedności. Niemniej, choć jak na początku już wspominałem, powyższe sprawia, że nam się rzeczy jeszcze dodatkowo komplikują: nie znaczy to, że należy zapominać, że jednak to Ewangelia, wierność nauce Jezusa, niezgoda na grzech a więc i odsuwanie jakieś od wpływu grzechu i grzeszników: to dla nas powinny być podstawą do budowania jedności.
Konkluzja więc, wychodziłaby znowu, jak na początku. Jednym z głównych priorytetów jest budowanie jedności i w jakimś sensie, jak napisała Pani Redaktor: musimy się pojednać; zarazem wszakże - postępować w tym kierunku trzeba wg "jeszcze bardziej nadrzędnego priorytetu": przede wszystkim, oprzeć na jedności z Jezusem i Jego życiem - i wg tego budować "dalsze jedności".