To straszne, ale prawdziwe, jak my ludzie pod wpływem dobrobytu potrafimy po prostu odrzucić Boga...! To jest dokładnie to, czym Diabeł zamierzał pokonać Pana Jezusa w trzecim swym kuszeniu - "...oddaj mi pokłon, a ja Ci oddam wszystkie królestwa świata..."...
Z Katechizmu Kościoła Katolickiego: KKK 1604: Bóg, który stworzył człowieka z miłości, powołał go także do miłości, która jest podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej. Człowiek został bowiem stworzony na obraz i podobieństwo Boga, który sam jest Miłością. Ponieważ Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, ich wzajemna miłość staje się obrazem absolutnej i niezniszczalnej miłości, jaką Bóg miłuje człowieka. Jest ona dobra, co więcej bardzo dobra, w oczach Stwórcy. Miłość małżeńska, którą Bóg błogosławi, jest przeznaczona do tego, by była płodna i urzeczywistniała się we wspólnym dziele zachowywania stworzenia: "Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną»" (Rdz 1, 28).
Ale płodność i małżeństwo to są dwie zupełnie osobne sprawy. No i przede wszystkim prawo państwowe nie podlega w żaden sposób prawu kościelnemu. Więc nie widzę żadnego problemu, jeśli są w nich różnice. Bo można prywatnie mieć dowolne zdanie, ale trzeba się podporządkować obowiązującemu prawu państwowemu. I Bóg lub Kościół nie mają na to żadnego wpływu. Pomijam już tutaj zupełnie oczywistą kwestię, iż umożliwienie osobom homoseksualnym zawierania małżeństw, w żaden sposób nie ogranicza zawierania małżeństw przez pary heteroseksualne. A więc w żaden sposób nie ogranicza Kościoła.
Dzieci wychowywane przez pary homoseksualne rozwijają się dokładnie tak samo jak dzieci w związkach heteroseksualnych. Płeć rodziców nie ma tutaj żadnego znaczenia.
Za późno się biskupi obudzili, dopiero teraz gdy już dochodzi do dewiacji. Należało wcześniej protestować, gdy niszczono trwałość małżeństw przez wprowadzanie prawa rozwodowego.
Ale w żaden sposób nie doszło do dewiacji. Po prostu nauka się rozwija i ludzkość weryfikuje przestarzałe poglądy. W podobny sposób działa Kościół, tylko niestety znacznie wolniej niż nauka.
W kwestii homoseksualizmu nauka wypowiada się w sposób bardzo jasny: to jest zboczenie. Czemu? Ano bo z punktu widzenia gatunku taka preferencja seksualna jest narażaniem owego gatunku na zagładę. Bardzo proste, nie? I niepodważalne.
Tyle że dziś top ideologia dyktuje nauce, co może mówić a co nie...
Proste raczej nic nie jest, bo nic nie jest czarno-białe. A nauka już od dawna nie określa homoseksualizmu zboczeniem. Nie wiem o jakiej ideologii Pan mówi, ale nie znam żadnej, która dyktowałaby coś nauce. A poza tym nawet jeśli spojrzeć by na homoseksualizm w kwestii zagrożenia gatunku, to małżeństwa, adoptowanie dzieci lub zabranianie tego, nic by w tej kwestii nie zmieniły. Orientacja homoseksualna, podobnie jak heteroseksualna, była, jest i będzie, niezależnie od rozwiązań prawnych.
Tyle że dziś top ideologia dyktuje nauce, co może mówić a co nie...