Albo wpadł w jakąś dziurę, ale wtedy (moim zdaniem) pies powinien go wyczuć, albo został uprowadzony, co mogłoby tłumaczyć brak sygnału GPS. Druga opcja o tyle nie ma sensu, że do tej pory ktoś zażądałby już okupu. Boże, miej go w swojej opiece!
Proszę Caritas Diecezji Opolskiej o informację , czy zebrali już kwotę potrzebną do poszukiwań, czy nadal proszą o wpłaty? Ułatwi to ludziom osobiste decyzje w tej sprawie.
może należy szukać w innych miejscach dokąd można się udać z tego schroniska, moze ks. Krzysztof wcale nie wchodził na ten obszukiwany szczyt ale poszedł na inny w pobliżu. JA też wielokrotnie zmieniałam plany jeśli okazywało się że pogoda jest nie taka. I choć najpierw wybierałam sie w dane miejsce potem zmieniałam kierunek wędrówki. Sprawdźcie proszę dojścia do innych szczytów gdzie mógł udac się ks. Grzywocz. Musi gdzieś byc... :(
Mi się wydaje po tych wszystkich relacjach że tu w grę wchodzi bardziej uprowadzenie.... tylko kto i gdzie? Trzeba pamiętać że ks. Krzysztof był egzorcystą i złe siły nie raz od niego dostały. Być może ktoś będący pod wypływem opętania coś zrobił księdzu lub gdzieś go przetrzymuje. W końcu jak mówi Pismo Św. Ef 6.12 "Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich". Pozostaje nam trwanie na modlitwie za zagubionego.
Hmmm... była mowa o tym, że będą szukać do skutku... A teraz nagle po 5 dniach koniec? Czy to z braku funduszy? I czy nie mogliby tam pojechać polscy TOPRowcy?
Oni mają swój ustalony czas.Teraz muszą szukać na własną rękę. Wykorzystać wszystkie możliwości, typu detektyw itd.Czy polskie misje też zbierają pieniądze. Jeśli potrzeba podać nr.konta najlepiej jak się da.Przecież sam z własnej woli nie odszedł.
Módlcie się.On jest człowiekiem pokoju.Tyle mówiło ufności....tą ufność czerpał z Serca Boga....to miejmy ją w sercu teź cokolwiek się wydarzyło Bóg to widzi....i jest mocniejszy niż wszystko co mogłoby tu pomóc."Wszystkie moje Źródła są w Tobie...."ziemia jet pełna łaskawości Pana" to usłyszałam od ks Krzysztofa i może trzeba by te słowa brzmiały nam w uszach....byśmy teź zapragnęli jak ks Krzysztof rozdawac bliskośc Boga i Jego Piękno
Sprawa jest przedziwna. Alpejskie szlaki sa doskonale oznaczone, chodziłam trochę po włoskich Alpach, wszędzie sporo ludzi. W Szwajcarii pewnie jest podobnie. Jak mógł zaginąć bez żadnego śladu w dzień? Nie sądzę, żeby zszedł z oznaczonego szlaku. Rzeczywiście, może ktoś go uprowadził?
Nieprawdopodobna historia, nie znam ks. Krzysztofa osobiście, ale znam jego konferencje. Trudno o bardziej dojrzałego i odpowiedzialnego człowieka w słowach, więc zapewne i w czynach. Nie mogę sobie wyobrazić, żeby zrobił coś nieodpowiedzialnego, aby narazić swoje życie. Więc co się wydarzyło? Nie znaleziono go ani żywego, ani martwego! Trudno mi się z tym pogodzić!
Moim zdaniem tą sprawą powinien zająć się jakiś doświadczony śledczy lub detektyw. Ks. Krzysztof mógł np. zostać uprowadzony. To dziwne że nie znaleziono żadnych śladów. Zła pogoda też mogła zatrzeć ślady. Ale mogło zdarzyć się na przykład tak, że ks. Krzysztof nie dotarł na ten szlak, bo w trakcie drogi zaczepił go jakiś człowiek. Mógł go prosić o pomoc, bo ktoś z jego rodziny był umierający i potrzebował przystąpić do spowiedzi i to szybko. Ks. Krzysztof oczywiście nie odmówił pomocy i poszedł z tym człowiekiem. Tak mogli go uprowadzić i wywieźli go w nieznane tereny. Może być przetrzymywany i torturowany może nawet na terenie Włoch, niekoniecznie Szwajcarii. Może to być taka zemsta szatana za działalność ks. Krzysztofa. Jest przecież egzorcystą.
Myślę podobnie, jak pani Iwona. Dla mnie to jest bardzo dziwne - takie zniknięcie bez śladu i sygnału (np. lokalizacji telefonu, jeśli go przy sobie miał...). Ale to prawda, co napisał na Twitterze bp Czaja: "Nadzieja umiera ostatnia"
Nawet jeśli tak było, to Bóg jest Wszechmogący i silniejszy od Złego. Dlatego błagajmy Go o cud ocalenia dla ks. Krzysztofa... Już dawno nie modliłam się tak dużo i gorąco jak w ostatnich dniach....
brata Rogera z Taize zaatakowała osoba niby chora psychicznie, po śmierci się okazało, że był od dawna skrycie katolikiem, widać jego działalność była komuś bardzo w poprzek, podobnie był ze Szwajcarii, syn pastora kalwińskiego, katolicki ksiądz z prawdziwego zdarzenia może podobnie komuś wadził, wydaje mi się, że jak teorie spiskowe z osobami trzecimi to w tą stronę
Mam nadzieje ze zyje.Oby nasi ratownicy pojechali.Obawiam sie,ze wolontariusze to za malo.Dziwne to wszystko.Moze jednak nie poszedl na ta gore.Trzeba poszerzyć poszukiwania.Gory to I pogoda zmienna,moze byl na innym szlaku.Jest egzorcysta a wiadom ze zlo nie spi,wiec tym bardziej sprawdzic czy ktos go nie porwal ,napadl i zostawil gdzies.Ks.Krzysztof to wybitna postac w KK.Oby zyl.Wszyscy martwimy sie,bardzo.