"Od dwóch lat chodzi na Parady Równości"... Niech jeszcze trochę pochodzi, to się zrówna... z ziemią, bo w sumie taki jest poziom tych parad: rynsztokowy.
Proszę o jedną szczerą odpowiedź : czy równość i tolerancja wszystkich ludzi wobec siebie jest sprzeczna z naszą religią? Mam nadzieję na szczere i bez podtekstów odpowiedzi.
W pewnym sensie jest sprzeczna. Sprzeczne jest bowiem przyklaskiwanie grzechowi i gratulowanie grzesznikowi, że grzeszy. Gdyby równość i tolerancja wszystkich ludzi wobec siebie była moralnie dobra - nie wsadzalibyśmy mordercy do więzienia (bo tolerancja) i nie pozwalalibyśmy dyrektorom zarabiać więcej niż ich podwładni (bo równość).
Dlatego tolerancja i równość to puste słowa, które kompletnie nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Choć homoseksualistów nie rozumiem, to nie jestem ich wrogiem. Poczekajcie mądrale do czasu aż w waszych rodzinach ujawni się jakiś homoseksualista. A to może przydarzyć się każdemu
Promowanie obecnie rządzących, dzielących naród, hołdujących najniższym instynktom nie jest zgodne z tym co głosicie na kazaniach i różnych stowarzyszeniach katolickich (?).
,,Tam, gdzie nie można dokonać jednoznacznego przyporządkowania płci człowieka, nie może on być zmuszany przez przepisy prawne lub społeczne zwyczaje, by określić swoją płeć wbrew temu, czym się czuje i deklarować coś, co do niego nie pasuje'' - ocenił... niemiecki episkopat.To komunikat ogłoszony przez rzecznika biskupów po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny RFN decyzji w sprawie "trzeciej płci"(info podaję za Frondą). Tak więc episkopad niemiecki też dołącza do tej parady.
Gdy się ktoś czuje Napoleonem, to się go izoluje w psychiatryku, a gdy czuje pciowym odmieńcem, to się ma nie tylko tolerować, ale nawet patronować paradowaniu, czyli dewiacji publicznym obnoszeniem się.
Wie ktoś skąd ta niekonsekwencja? Napoleon przynajmniej nie jest dla otoczenia groźny, a odmieniec chce zarażać innych swoją dewiacją. Czy zatem nie powinno być odwrotnie?
Gdyby równość i tolerancja wszystkich ludzi wobec siebie była moralnie dobra - nie wsadzalibyśmy mordercy do więzienia (bo tolerancja) i nie pozwalalibyśmy dyrektorom zarabiać więcej niż ich podwładni (bo równość).
Dlatego tolerancja i równość to puste słowa, które kompletnie nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Wie ktoś skąd ta niekonsekwencja? Napoleon przynajmniej nie jest dla otoczenia groźny, a odmieniec chce zarażać innych swoją dewiacją. Czy zatem nie powinno być odwrotnie?