Ambasador jest funkcją polityczną, więc relacje z politykami partii rządzącej, także bezpośrednie, są nawet wskazane, żeby ambasador wiedział jakie stanowisko reprezentuje, ponieważ nie występuje we własnym imieniu, ale dba o dobre relacje między państwami czy z instytucjami międzynarodowymi z ramienia państwa wysyłającego. Jakby ambasador reprezentował sam siebie to chyba często wybuchały by wojny. Najpierw domowe, a potem międzynarodowe. O Polsce w okresie złotej wolności szlacheckiej mówiło się, że były 3 ośrodki władzy: królewski, magnacki i szlachecki. Trudno, żeby w takich warunkach np. posłowie magnaccy nie występowali jako przedstawiciele raczej biznesowi niż polityczni.