Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
A i rozumiem, że skoro jest demokracja, to znaczy ze wg Ciebie wolno za każdą opcją manifestować. A może jednak nie, no bo przecież zwolennicy zakazu aborcji nie powinni publicznie głosić swych przekonań.
O jakiej tolerancji mowa? O tolerancji do opowiadania, że zabijanie jest dobre? Katolik ma na takie hasła głoszone na ulicy nie reagować?
I jak zwykle osoby mówiące o tym aby nie oceniać są pierwsze do oceniania innych - tym razem katolików zatroskanych o los każdego zabijanego dziecka. I nie chodzi tutaj ze my jesteśmy jacyś lepsi itp. bzdury. Chodzi o prostą sprawę - jutro statystycznie zostanie zabitych w Polsce troje niewinnych, podejrzanych o bycie chorymi nienarodzonych dzieci. Co więc proponujesz, jakie dobro masz na myśli?
ps. miłość nie do końca oznacza zgodę na wszystko czy też tolerancje na każdą głupotę. Wręcz odwrotnie - miłość oznacza także powiedzenie wprost co jest dobre, a co złe. Tak,t ak, nie, nie a nie opowiadania o tolerancji wobec haseł wykrzykiwanych przez naprawdę biedne kobiety, bo nie rozumieją co krzyczą.
Sądzę, że „naprawę świata” powinniśmy zacząć od siebie. Od swojego NASTAWIENIA do drugiego człowieka, może od spojrzenia na niego z miłością a nie np. z politowaniem. Dlatego pisałam o nieorganizowaniu kontrmanifestacji – to tylko dolewa oliwy do ognia. Raczej nie przekona. „Co więc proponujesz, jakie dobro masz na myśli?” – proponuję rozpoczęcie krucjaty czynienia DOBRA, rozpoczęcie od siebie. Nieoceniania innych z pozycji „ja mam rację, to Ty musisz się dostosować”. Jutro zostanie zabitych troje nienarodzonych dzieci podejrzanych o bycie chorymi. Może gdyby ich matki napotkały po drodze rozumiejących, ludzi gotowych POMÓC a nie potępić – tych zabójstw by nie było? Po zmianie prawa te dzieci też prawdopodobnie zginą – tyle, że w klinice w Czechach, czy u innej „babki” gdzie indziej. Nie o prawo tu idzie. Sądzę, że my prości ludzie więcej zrobimy prawdziwą MIŁOŚCIĄ niż prawem. Może nie mam racji – wyrażam tylko moją opinię. I powtarzam – nikogo nie oceniam, podając cytat biblijny nie mam zamiaru nikogo pałować. Ale może skłonić do zastanowienia? Jezus mówi to DO NAS, do mnie też, nie tylko do INNYCH. No chyba, że użycie cytatu z Pisma Świętego jest już uważane za atak? (mam nadzieję, że nikt nie weźmie tego ostatniego zdania na poważnie).
PS. A SIŁA MODLITWY jest naprawdę potężna. Pozdrawiam wszystkich, bo wszystkim nam chodzi o to samo – o życie dzieci nienarodzonych.
Czy nie jest też prawdą, że gdyby na ulicę wyszła jakaś grupa domagająca się prawa do zabijania narodzonych podejrzanych o bycie chorymi to takie demonstracje spotkałyby się z wielkim oburzeniem?
A co by było, gdyby na ulice wyszli ludzie domagający się prawa do zabijania niechcianych narodzonych dzieci czy dorosłych?
A z jakim oburzeniem publicznym spotykają się dzieciobójczynie?
Czy dobrze wnioskuje z Twych wypowiedzi, że gdy matka chce zabić swoje narodzone dziecko to nie będziesz jej oceniać, nie powiesz jej wprost że zabijanie to jest zło i nie wolno jej tego czynić? A gdy wyjdą manifestacje o których napisałem powyżej, to napiszesz "no i co z tego, że demonstrują. Jest demokracja - wolno im"?
Gdy matka chce zabić swoje narodzone dziecko to nie będę jej oceniać. Nie powiem jej "jesteś zła, bo chcesz zabić”. Może ona jest w takim stanie psychicznym, że widzi tylko takie wyjście, może jest wygodnicka, może nie myśli - nie wiem. Ale NIE BĘDĘ OCENIAĆ.
Natomiast gdzie w mojej wypowiedzi znalazłeś, że nie powiem jej wprost, że to jest zło i że nie wolno jej tego czynić? Przecież wyraźnie napisałam, że jeśli taka matka zamiast z potępieniem, spotka się z pomocą, to może zmieni decyzję. I wierz mi, taką sytuację już spotkałam. Młoda dziewczyna, wpadła. Rodzina: won z domu, dziwko! Dosłownie. Decyzja młodej - aborcja. Wsparły ją koleżanki z klasy. Dojrzałe dobre dziewczyny. Zorganizowały akcję pomocową, załatwiły jakieś zastępcze lokum (niestety - nie na stałe). Jeździły z nią do lekarza, organizowały pomoc materialną. Dziewczyna urodziła. Oddała dziecko do adopcji. URODZIŁA!. Jedno dziecko nie został zabite! I właśnie te jej koleżanki (które nigdy na żadne demonstracje pro-live nie jeździły) zrobiły wielką rzecz - POMOGŁY a nie potępiły. Potępiła rodzina. I efektem byłoby zabójstwo dziecka. A młoda, o której piszę przedtem była, może nie zwolenniczką aborcji, ale takową dopuszczała.
Moja pierwsza wypowiedź dotyczyła tego, że antydemonstracje niewiele dadzą – zbyt wielkie jest zacietrzewienie demonstrujących. Zabranianie demonstracji – tylko je zaogni. Natomiast wiele da zwykła, cicha, prosta MIŁOŚĆ BLIŹNIEGO. Na co dzień.
Dla dzieciobójczyń domagasz się sprawiedliwego sadu?
A co do potrzeby pomocy, to wiem jakie dzieła pomocowe czynią osoby które publicznie domagają się zakazu aborcji eugenicznych. I co ważne - ratują życie wielu dzieci. Wiec nie ma sprzeczności pomiędzy tym o czym piszesz, a choćby robieniem kontrmanifestacji wobec prób legalizacji zabijania w majestacie prawa.
Miłość bliźniego nie polega na milczeniu wobec tego bliźni źle robią. To nie jest miłość, ale ucieczka.
ps. oczywiście nie jest tak, że winnymi aborcji są tylko matki. Często więcej winy mają osoby z najbliższego otoczenia - rodzice matki dziecka, ojciec tego dziecka. Ale też winnymi są wszyscy ci, którzy milczą choćby wobec propagandy aborcyjnej.
Szkoda tylko, że tak mało katolików obchodzi los nienarodzonych, podejrzanych o bycie chorymi.
Co i rusz jakieś kościelne zbiórki na pomoc ubogim w tym ubogim rodzinom i dzieciom z ubogich domów.
Do tego pomoc choćby w postaci domów samotnych matek, czy poradni rodzinnych.
Oczywiście zawsze można zrobić więcej, więc jaki widzisz taką potrzebę to porozmawiaj ze swoim proboszczem i zainicjuj pomoc choćby jakiejś konkretnej rodzinie.
Godni następcy Albina:
"WSZYSTKO PRZEZ TE KURIE
Na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR radzono nad zwalczaniem Kościoła. Ktoś zaproponował, żeby rozwiązać Kurię Warszawską.
Odezwali się jednak oponenci, którzy to odradzili, bo to, wiecie, ta Kuria Warszawska to przecież stołeczna, zachodnia prasa podniosłaby szum, a zresztą prymas Glemp się nie zgodzi... Nie, Kurii Warszawskiej nie ruszajmy.
- To może Kurię Krakowską?
- Nie, też nie możemy, bo, wiecie, ten Kraków to dawna siedziba królów, poza tym kardynał Macharski będzie na nas z ambony wygadywał... Nie, Kurii Krakowskiej też lepiej nie likwidować...
- Słuchajcie, towarzysze – wstał ze swojego miejsca Siwak - a może by tak wziąć się za Kurię Skłodowską?" (jedna z wersji)
Ani chybi zaraz zliberałe lewactwo zrobi manifestację pod Skłodowską ...