Timmermans, do niedawna wróg publiczny rządu PiS, tym razem witany był w Warszawie niczym długo oczekiwany gość – z honorami i uśmiechem na ustach. To spora zmiana, bo Witold Waszczykowski, poprzednik Jacka Czaputowicza na stanowisku ministra spraw zagranicznych, mówił jeszcze całkiem niedawno, że wizyty Timmermansa sobie nie życzy, a rząd Beaty Szydło w całości kwestionował wszczęcie wobec Polski procedury kontroli praworządności.
Superintendent pana dziedzica nawiedził czworaki klucza warszawskiego ordynacji nadwiślańskiej i z ojcowską troską raczył wyrazić umiarkowne zadowolenie z pracy oficjalistów, ekonomów, karbowych i poślednich gumiennych.