Czym jest ta społeczna gospodarka rynkowa? Czy społeczna gospodarka rynkowa zakłada życie ponad stan i na koszt przyszłych pokoleń? Czy społeczna gospodarka rynkowa zakłada ciągły wzrost podatków i oddanie wszystkich decyzji gospodarczych w ręce garstki ludzi niekompetentnych? Czy społeczna gospodarka rynkowa to ciągły wzrost liczby urzędników w dobie komputeryzacji i automatyzacji, gdy wszystkie firmy redukują ilość pracowników? Jeżeli coraz większa ilość osób wymaga opieki Państwa to to jest upodmiotowienie, czy uprzedmiotowienie? Społeczna gospodarka rynkowa to kolejne słowo wytrych, służące nadzwyczajnej kaście nam panujących do rozwiązywania ich problemów, a nie naszych.
Programy socjalne to następująca sytuacja. Państwo, siłą policji i urzędów, przychodzi do obywateli i przystawia im pistolet do głowy, mówiąc "a teraz MUSISZ dać pieniądze na organizację charytatywną". Bo jak nie, to do więzienia. No. Zachęcać do wspierania organizacji charytatywnych - rozumiem, to po chrześcijańsku. Ale zmuszać groźbą? To jest chrześcijańskie? Ksiądz myśli, że Apostołowie by tak kiedykolwiek zrobili?
To jest populizm. Najpierw rząd zabiera pieniądze podatnikom, a potem jak ten "dobry wujek" rozdaje na lewo i prawo (oczywiście tym, na których głosy liczy). A może raczej te podatki obniżać, aby więcej ludzi skorzystało?. A teraz to już dramat w imie chorego populizmu wprowadzamy jakieś podatki solidarnościowe - chyba po to, aby pokazać niepełnosprawnym, że potrzebują JAŁMUŻNY od bogatych (a nie jak to jest w cywilizowanych krajach wspierać ich potrzeby po prostu z budżetu), a u bogatych wzbudzić poczucie winy, że są zdrowi i bogaci?
Dobry artykuł wziąwszy pod uwagę, że władza jest w rękach biednych, a bogaci stali się dobrym narzędziem/przedmiotem/niewolnikiem do zaspokajania ich potrzeb.
Prawda jest taka że katolicka nauka społeczna to troszkę bullshit zaprzeczający chrześcijaństwu, takie rzeczy często powstają jak ktoś kto ma dobre intencje, nie zna się na ekonomii i się wypowiada o ekonomii. Wspieranie biednych za pieniądze państwa - ładnie brzmi, ale państwo nie ma własnych pieniędzy. Jest to więc zabranie pieniędzy(przemocą) innym ludziom żeby dać je biednym. Jak dla mnie z katolicyzmem nie ma nic wspólnego, Bóg i KK daje człowiekowi wolność. Nie można zmuszać ludzi żebu dawali pieniądze na akcje charytatywne - jest to po prostu moralnie złe.
Owszem, redystrybucja to przemoc, ale mniejsza przemoc, niż bolszewia która przychodzi, gdy państwo nie używa ograniczonej przemocy. Dlatego nawet dla bogatych, czego ci patrząc egoistycznie nie rozumieją, umiarkowana redystrybucja jest mniej zła, niż jej brak.