Nie dziwie sie - z roznych powodow trudno karmic piersia, gdy sie pracuje. Zeby stymulowac laktacje, trzeba karmic regularnie, co kilka godzin, nie z 8-9 godzinna przerwa (na prace). Karmienie piersia kosztuje duzo energii i czesto karmienia piersia - skad brac ta energie, jesli oprocz obowiazkow domowych, dbania o niemowle, jeszcze sie pracuje? Do tego stres nie sprzyja laktacji, a w pracy zdarzaja sie rozne sytuacje. Mi udalo sie karmic piersi tylko dlatego, ze nie pracowalam, gdy dzieci byly male i tylko dlatego, ze mialam mozliwosc czestego przystawiania dzieci do piersi. Gdyby nie to, po tygodniu nie mialabym czym karmic. W Stanach, o ktorych mowa, urlop ''poporodowy'' wynosi kilka tygodni, w Holandii 3 miesiace - w takiej sytuacji nawet nie ma sensu przyzwyczajac dziecka do piersi, bo pozniej, gdy 3-miesieczny maluch idzie do zlobka, jest rozpacz, bo nie nie chce pic mleka z butelki.
Coz. Nie do konca sie z Pania zgadzam. Mialam jedno dziecko "na butelce" a dwoje karmione piersią. Czas "na butelce" byl o wiele trudniejszy niz ten " na piersi". Latkacja rowniez jest bardzo indywiduala sprawa - moje 3 miesieczne dziecko przesypialo od 7 do 9 godzin nocą i z laktacja nie bylo najmniejszego problemu. Moim osobistym zdaniem zniechceca sie czesto matki do tego skarbu jakim jest naturalne karmienie. Ponadto czesto mamy chca byc niezalezne od dziecka a niestety tego sie nie osiagnie karmiac piersią. Wybieraja wtedy butelke, bo w trn sposob noze nakarmic kazdy kto akurat opiekuje sie malenstwem.
Warto karmić piersią, bo jest to wygodne i dla matki i dla dziecka. I warto karmić nawet trzy miesiące, bo dziecko dużo korzysta pod względem swojej odporności wogóle zdrowia. Choć najlepiej jest karmić pół roku.
Zgadzam się, że względy ekonomiczne odgrywają dużą rolę, zwłaszcza wśród słabiej uposażonych. Stąd też niski odsetek matek karmiących wśród ludzi o niskich zarobkach o czym wspomina autor. Ale to zjawisko ma wiele przyczyn, nie tylko ekonomiczne, ale i kulturowe (tu znalazłem fajny tekst o tym: http://columnalactaria.blogspot.com/2018/05/zastnawiayscie-sie-kiedys-dlaczego-who.html). Myślę, że warto apelować i prowadzić akcje wspierające rodziny karmiące. Państwo powinno wprowadzać ułatwienia i zachęty dla przedsiębiorców, by ułatwiać matkom karmienie i ojcom wsparcie, bo to oszczędności dla państwa w długim terminie. Karmienie butelką wiąże się z wieloma dolegliwościami, z którymi w późniejszych latach musi się borykać służba zdrowia (wady zgryzu, nieprawidłowo rozwinięty układ oddechowy (krtań) i z tym związane kłopoty z wysypianiem się i spadkiem produktywności, itd., z niską odpornością populacji włącznie). Trudno nawet oszacować możliwą skalę oszczędności.
Różnie z tym jest. Mam sześcioro rodzeństwa, wszyscy na butelce, praktycznie nie chorowaliśmy. Nie ma reguły. Jeśli matka może karmić piersią, doskonale. Jeśli nie może, z różnych względów, nie warto tworzyć psychozy, że to tragedia jakaś. Bywa. I to nie koniec świata.