i znów GW jątrzy ! Oczywiście nauczyciel nie musi brać udziału w rekolekcjach ,ale musi zapewnić opiekę nad dziećmi ,bo to jego obowiązek . Dlaczego GW nie martwi się o nauczycieli ,którzy nie chcą iść z dziećmi do kina ,bo to film dla dzieci ,a jednak muszą zaopiekować się dziećmi ,bo to dzieje się w trakcie ich zajęć.Całe szcęście ,że nie czytam od lat tej gazety ,więc jestem zdrowszy :)
Cytat: " Mamy mieć w czasie rekolekcji dyżury w kościele. Jestem wściekła, bo tam jest pięciu księży i czterech nauczycieli religii. Czemu jeszcze goni się nas? - napisała na forum "Głosu Nauczycielskiego" jedna z nauczycielek. "
Ta pani autentycznie ma coś niepoukładane w swoim życiu. Jak tylko istnieją rekolekcje szkolne, nauczyciel zawsze miał dyżur "w kościele" przy swojej klasie i nie słyszałam, by ktoś od tego umarł. Nie stać ją na 40-50min. w takim środowisku, to albo niech zmieni zawód, albo wcześniej zrobi sobie stopery z sera żółtego. Przeżyje bez uszczerbku na zdrowiu i na własnym światopoglądzie.
Rozporżadzenie MEN jest po prostu super! Gdy katechizowałam byłam tylko ja i ksiądz i ponad 100 dzieci. Gdy poprosiłam szanowną dyrekcję o pomoc - żeby nauczyciele po prostu byli to stwierdziła że oni mają inne zajecia i będa w tym czasie mieć konferencje. Tak więc ja od wczesnego rana do 16 dwoiłam się i troiłam,a koleżanki po 2 godzinnym pobycie w szkole miały wolne. Owszem były takie, które choć na Mszę przyszły, 3 dzien rekolekcji zazwyczaj wogóle nie szły do szkoły :)). Pomijam już fakt ile czasu zajmowały samo przygotowanie rekolkcji - ot - zeby tonie było tylko kazanie księdza i Msza św. ale czas wspólnie mile i owocnie spędzony. Pozdrawia
Nie rozumiem o co chodzi... a pani, która się oburza powinna być w takim razie przypisana do grupy dzieci, których nie obowiązują rekolekcje (czyli tych nie zapisanych na religię) i opiekować się nimi normalnie jak są zajęcia szkolne od 8 do 16...
Mrówka może chodzi o to ,z e nauczyciel woli od 8 do 16?Tylko tak naprawdę nie ma takiej opcji.Pomysł z 3 dniami na rekolekcje uważam za nietrafiony.Rodzi więcej szkody niż pożytku. Sa szkoły ,gdzie uczniowie pochodzą z rożnych parafii i robi się przysłowiowy ,,burdel'.Osobiście jako rodzic nie mam problemu z zaprowadzeniem dzieci na rekolekcje.Po co przerzucac takie obowiązki na szkolę.
Jestem we Wspólnocie, która razem z kapłanem prowadzi rekolekcje w parafiach, także dla dzieci i młodzieży szkolnej. Zeszłego roku poinformowano nas że bardzo mało młodych ludzi przychodzi do kościoła na rekolekcje i trudno nad nimi zapanować. Zorganizowaliśmy więc je w szkole, w sali gimnastycznej. Rekolekcje te są tak organizowane że młodzież aktywnie w nich uczestniczy, nie ma biernych obserwatorów. Pamiętam jak jeden z nauczycieli, notabene niewierzący, zapytał: - co zrobiliśmy że są tak spokojni, żywo reagują i nie uciekają? Nauczyciele kręcili głowami i nie poznawali swoich uczniów. W ostatnim dniu była spowiedź i Komunia Święta, także w sali gimnastycznej. Zaprosiliśmy także młodzież do kościoła, przyszło bardzo dużo. Przyszli także nauczyciele, którzy raczej omijają kościół. Jak więc widać wszystko można. Tylko trzeba rozmawiać w języku zrozumiałym dla ludzi, używać środków które są w użyciu na co dzień. Stare metody nie dla wszystkich są dziś zrozumiałe. Jezus, kiedy głosił, powodował szok u niektórych, jednak szły za nim tłumy. A przeciwnicy zawsze będą, mają chaos w sobie, nic im nie pasuje i szukają winnych swoich dolegliwości. Róbmy co do nas należy i róbmy to dobrze, z duchem czasu w którym żyjemy. Pozwólmy prowadzić się Duchowi Świętemu.
Ta pani autentycznie ma coś niepoukładane w swoim życiu.
Jak tylko istnieją rekolekcje szkolne, nauczyciel zawsze miał dyżur "w kościele" przy swojej klasie i nie słyszałam, by ktoś od tego umarł. Nie stać ją na 40-50min. w takim środowisku, to albo niech zmieni zawód, albo wcześniej zrobi sobie stopery z sera żółtego. Przeżyje bez uszczerbku na zdrowiu i na własnym światopoglądzie.
Pozdrawia
Pamiętam jak jeden z nauczycieli, notabene niewierzący, zapytał:
- co zrobiliśmy że są tak spokojni, żywo reagują i nie uciekają?
Nauczyciele kręcili głowami i nie poznawali swoich uczniów.
W ostatnim dniu była spowiedź i Komunia Święta, także w sali gimnastycznej. Zaprosiliśmy także młodzież do kościoła, przyszło bardzo dużo. Przyszli także nauczyciele, którzy raczej omijają kościół.
Jak więc widać wszystko można. Tylko trzeba rozmawiać w języku zrozumiałym dla ludzi, używać środków które są w użyciu na co dzień. Stare metody nie dla wszystkich są dziś zrozumiałe.
Jezus, kiedy głosił, powodował szok u niektórych, jednak szły za nim tłumy.
A przeciwnicy zawsze będą, mają chaos w sobie, nic im nie pasuje i szukają winnych swoich dolegliwości.
Róbmy co do nas należy i róbmy to dobrze, z duchem czasu w którym żyjemy.
Pozwólmy prowadzić się Duchowi Świętemu.