Nikt nie kwestionuje potrzeby katechezy dla dorosłych. Po co mówić o sprawach oczywistych? Pytaniem właściwym jest: jak? Przede wszystkim, jak zachęcić ludzi do przyjścia na taką katechezę?Na cotygodniowym kręgu biblijnym w mojej parafii bywa od 3 do ośmiu starszych osób - dokładnie kobiet, jak to w Kościele żeńskokatolickim bywa (ja sama chodzę w kratkę, bo czasem coś wypada, a czasem zwyczajne lenistwo ogarnia). Może kilkuminutowa powtórka z katechizmu przed niedzielną mszą (co zdaje się stosowano już w jednej z diecezji).
Ja zdecydowanie kwestionuję,nie dam się całe życie pouczać.Oczekuję natomiast kompetentnej odpowiedzi na zadawane często duchownym pytania.Ot na przykład - pytałem ostatnio znajomego księdza na czym polegała "urzędowa zmiana imienia" z Alfons na Jerzy naszego nowego Błogosławionego.Ani me...ani be...
Przepraszam, nie rozumiem pytania. Imię w dokumentach można zmienić, nie wiem, na czym polega procedura, ale pewnie trzeba złożyć jakieś papiery i uzasadnić. W urzędzie, nie w kościele.
Uzasadnienie było zapewne dość proste - jako imię "Alfons" funkcjonuje obecnie rzadko, dużo częściej kojarzy się z pewnym zawodem.
W czym problem? Zmiany imienia dokonał - zdaje się - jakoś wcześnie, w seminarium? zaraz po?
Zgodę na zmianę imienia Rada Narodowa w Dąbrowie Białostockiej wydała 15 marca 1971 r. Nowe imię (imiona: Jerzy Aleksander) występują już na dokumencie informującym, że przyjął święcenia subdiakonatu 12 grudnia 1971.
"Gdyby religia w szkole miała być lekarstwem na wszystkie problemy Kościoła już dawno powinniśmy mieć ..." Oczywiście żadnym cudownym lekiem "na wszystko" religia w szkole nie jest.
Ale zadajmy sobie inne pytanie: Czy byłoby tak dobrze jak jest, gdyby religia dalej tułała się po jakichś salkach katechetycznych? Przy tym naporze relatywizmu, komercji itp. postępowych trendów?
Czy dajmy na to, alumnów w seminariach (masło maślane) nie liczylibyśmy na palcach jednej ręki? Na przykład, bo tych pytań szczegółowych można zadać multum.
Jasne, pewnej odpowiedzi na pytanie typu "co by było gdyby" nie ma, ale czy nie warto zaryzykować i ich sobie zadać? Nawet jeśli odpowiedź jest tylko prawdopodobna?
"Gdyby religia w szkole miała być lekarstwem na wszystkie problemy Kościoła już dawno powinniśmy mieć ..." Oczywiście żadnym cudownym lekiem "na wszystko" religia w szkole nie jest.
Ale zadajmy sobie inne pytanie: Czy byłoby tak dobrze jak jest, gdyby religia dalej tułała się po jakichś salkach katechetycznych? Przy tym naporze relatywizmu, komercji itp. postępowych trendów?
Czy dajmy na to, alumnów w seminariach (masło maślane) nie liczylibyśmy na palcach jednej ręki? Na przykład, bo tych pytań szczegółowych można zadać multum.
Jasne, pewnej odpowiedzi na pytanie typu "co by było gdyby" nie ma, ale czy nie warto zaryzykować i ich sobie zadać? Nawet jeśli odpowiedź jest tylko prawdopodobna?
"Gdyby religia w szkole miała być lekarstwem na wszystkie problemy Kościoła już dawno powinniśmy mieć ..." Oczywiście żadnym cudownym lekiem "na wszystko" religia w szkole nie jest.
Ale zadajmy sobie inne pytanie: Czy byłoby tak dobrze jak jest, gdyby religia dalej tułała się po jakichś salkach katechetycznych? Przy tym naporze relatywizmu, komercji itp. postępowych trendów?
Czy dajmy na to, alumnów w seminariach (masło maślane) nie liczylibyśmy na palcach jednej ręki? Na przykład, bo tych pytań szczegółowych można zadać multum.
Jasne, pewnej odpowiedzi na pytanie typu "co by było gdyby" nie ma, ale czy nie warto zaryzykować i ich sobie zadać? Nawet jeśli odpowiedź jest tylko prawdopodobna?
Stanisławie Miłoszu, niedawno w innym komentarzu mowa była o tym, że większość alumnów w seminariach wywodzi się z grup ministrantów i/lub ruchów formacyjnych, a więc z miejsc, gdzie formowana jest dojrzałość chrześcijańska.
W salkach katechetycznych (jest/być powinna formowana dojrzałość chrześcijańska)?
A może należy domniemać, że dlatego alumni są alumnami, bo wagarowali na lekcjach religii w szkole nadrabiając braki w formowaniu "w grupach ministrantów i/lub ruchów formacyjnych"?
Inaczej mówiąc - co ma piernik do wiatraka? Z natury rzeczy nie wszyscy będą się spełniali (choć być może byłby to stan idealny) w grupach ministrantów lub ruchach formacyjnych. A nauka religii z założenia jest dla wszystkich, ma im dać podstawy które ewentualnie - bo przecież jest jeszcze to wszystko o czym pisze i co postuluje ks. Lewandowski, a co dzieje się poza lekcjami religii (atmosfera w domu, właśnie te formy doskonalenia się jak służenie do mszy, różne kółka parafialne, tzw. ruchy itd.) pozwolą wyczuć swoje powołanie.
Proszę zwrócić uwagę, że żądanie eksmisjii nauczania religii ze szkół właśnie jest dowodem jej skuteczności, większej skuteczności niż gdyby się nauczanie odbywało w "salkach".
Gdby bowiem nauczanie religii w szkole było nic nie warta, to czy to całe bezbożne lewactwo tak by zabiegało, często podszywając się pod "zatroskanych" katolików, o tę eksmisję?
,,gdby bowiem nauczanie religii w szkole było nic nie warta, to czy to całe bezbożne lewactwo tak by zabiegało, często podszywając się pod "zatroskanych" katolików, o tę eksmisję?" i ten argument jest bardzo trafny
W salkach katechetycznych (jest/być powinna formowana dojrzałość chrześcijańska)?
A może należy domniemać, że dlatego alumni są alumnami, bo wagarowali na lekcjach religii w szkole nadrabiając braki w formowaniu "w grupach ministrantów i/lub ruchów formacyjnych"?
Inaczej mówiąc - co ma piernik do wiatraka? Z natury rzeczy nie wszyscy będą się spełniali (choć być może byłby to stan idealny) w grupach ministrantów lub ruchach formacyjnych. A nauka religii z założenia jest dla wszystkich, ma im dać podstawy które ewentualnie - bo przecież jest jeszcze to wszystko o czym pisze i co postuluje ks. Lewandowski, a co dzieje się poza lekcjami religii (atmosfera w domu, właśnie te formy doskonalenia się jak służenie do mszy, różne kółka parafialne, tzw. ruchy itd.) pozwolą wyczuć swoje powołanie.
Proszę zwrócić uwagę, że żądanie eksmisjii nauczania religii ze szkół właśnie jest dowodem jej skuteczności, większej skuteczności niż gdyby się nauczanie odbywało w "salkach".
Gdby bowiem nauczanie religii w szkole było nic nie warta, to czy to całe bezbożne lewactwo tak by zabiegało, często podszywając się pod "zatroskanych" katolików, o tę eksmisję?
W salkach katechetycznych (jest/być powinna formowana dojrzałość chrześcijańska)?
A może należy domniemać, że dlatego alumni są alumnami, bo wagarowali na lekcjach religii w szkole nadrabiając braki w formowaniu "w grupach ministrantów i/lub ruchów formacyjnych"?
Inaczej mówiąc - co ma piernik do wiatraka? Z natury rzeczy nie wszyscy będą się spełniali (choć być może byłby to stan idealny) w grupach ministrantów lub ruchach formacyjnych. A nauka religii z założenia jest dla wszystkich, ma im dać podstawy które ewentualnie - bo przecież jest jeszcze to wszystko o czym pisze i co postuluje ks. Lewandowski, a co dzieje się poza lekcjami religii (atmosfera w domu, właśnie te formy doskonalenia się jak służenie do mszy, różne kółka parafialne, tzw. ruchy itd.) pozwolą wyczuć swoje powołanie.
Proszę zwrócić uwagę, że żądanie eksmisjii nauczania religii ze szkół właśnie jest dowodem jej skuteczności, większej skuteczności niż gdyby się nauczanie odbywało w "salkach".
Gdby bowiem nauczanie religii w szkole było nic nie warta, to czy to całe bezbożne lewactwo tak by zabiegało, często podszywając się pod "zatroskanych" katolików, o tę eksmisję?
Religia w szkołach jest bardzo ważna i cieszę się, że mogłam na nią chodzić, chociaż miałam chwilę kiedy bardzo w to wątpiłam. Myślę, że kolejną racją są małe grupy formacyjne. Akurat na takich grupach miałam okazję być tylko kilka razy, ale wspominam bardzo miło. :):):) Trzymam kciuki aby Oaza w mojej parafii (i nie tylko) się rozwijała. Pozdrawiam gorąco... :):):D
Uzasadnienie było zapewne dość proste - jako imię "Alfons" funkcjonuje obecnie rzadko, dużo częściej kojarzy się z pewnym zawodem.
W czym problem? Zmiany imienia dokonał - zdaje się - jakoś wcześnie, w seminarium? zaraz po?
Zgodę na zmianę imienia Rada Narodowa w Dąbrowie Białostockiej wydała 15 marca 1971 r. Nowe imię (imiona: Jerzy Aleksander) występują już na dokumencie informującym, że przyjął święcenia subdiakonatu 12 grudnia 1971.
Święcenia kapłańskie przyjął 28 maja 1972 r.
"Gdyby religia w szkole miała być lekarstwem na wszystkie problemy Kościoła już dawno powinniśmy mieć ..." Oczywiście żadnym cudownym lekiem "na wszystko" religia w szkole nie jest.
Ale zadajmy sobie inne pytanie: Czy byłoby tak dobrze jak jest, gdyby religia dalej tułała się po jakichś salkach katechetycznych? Przy tym naporze relatywizmu, komercji itp. postępowych trendów?
Czy dajmy na to, alumnów w seminariach (masło maślane) nie liczylibyśmy na palcach jednej ręki? Na przykład, bo tych pytań szczegółowych można zadać multum.
Jasne, pewnej odpowiedzi na pytanie typu "co by było gdyby" nie ma, ale czy nie warto zaryzykować i ich sobie zadać? Nawet jeśli odpowiedź jest tylko prawdopodobna?
"Gdyby religia w szkole miała być lekarstwem na wszystkie problemy Kościoła już dawno powinniśmy mieć ..." Oczywiście żadnym cudownym lekiem "na wszystko" religia w szkole nie jest.
Ale zadajmy sobie inne pytanie: Czy byłoby tak dobrze jak jest, gdyby religia dalej tułała się po jakichś salkach katechetycznych? Przy tym naporze relatywizmu, komercji itp. postępowych trendów?
Czy dajmy na to, alumnów w seminariach (masło maślane) nie liczylibyśmy na palcach jednej ręki? Na przykład, bo tych pytań szczegółowych można zadać multum.
Jasne, pewnej odpowiedzi na pytanie typu "co by było gdyby" nie ma, ale czy nie warto zaryzykować i ich sobie zadać? Nawet jeśli odpowiedź jest tylko prawdopodobna?
"Gdyby religia w szkole miała być lekarstwem na wszystkie problemy Kościoła już dawno powinniśmy mieć ..." Oczywiście żadnym cudownym lekiem "na wszystko" religia w szkole nie jest.
Ale zadajmy sobie inne pytanie: Czy byłoby tak dobrze jak jest, gdyby religia dalej tułała się po jakichś salkach katechetycznych? Przy tym naporze relatywizmu, komercji itp. postępowych trendów?
Czy dajmy na to, alumnów w seminariach (masło maślane) nie liczylibyśmy na palcach jednej ręki? Na przykład, bo tych pytań szczegółowych można zadać multum.
Jasne, pewnej odpowiedzi na pytanie typu "co by było gdyby" nie ma, ale czy nie warto zaryzykować i ich sobie zadać? Nawet jeśli odpowiedź jest tylko prawdopodobna?
Stanisławie Miłoszu, niedawno w innym komentarzu mowa była o tym, że większość alumnów w seminariach wywodzi się z grup ministrantów i/lub ruchów formacyjnych, a więc z miejsc, gdzie formowana jest dojrzałość chrześcijańska.
W salkach katechetycznych (jest/być powinna formowana dojrzałość chrześcijańska)?
A może należy domniemać, że dlatego alumni są alumnami, bo wagarowali na lekcjach religii w szkole nadrabiając braki w formowaniu "w grupach ministrantów i/lub ruchów formacyjnych"?
Inaczej mówiąc - co ma piernik do wiatraka? Z natury rzeczy nie wszyscy będą się spełniali (choć być może byłby to stan idealny) w grupach ministrantów lub ruchach formacyjnych. A nauka religii z założenia jest dla wszystkich, ma im dać podstawy które ewentualnie - bo przecież jest jeszcze to wszystko o czym pisze i co postuluje ks. Lewandowski, a co dzieje się poza lekcjami religii (atmosfera w domu, właśnie te formy doskonalenia się jak służenie do mszy, różne kółka parafialne, tzw. ruchy itd.) pozwolą wyczuć swoje powołanie.
Proszę zwrócić uwagę, że żądanie eksmisjii nauczania religii ze szkół właśnie jest dowodem jej skuteczności, większej skuteczności niż gdyby się nauczanie odbywało w "salkach".
Gdby bowiem nauczanie religii w szkole było nic nie warta, to czy to całe bezbożne lewactwo tak by zabiegało, często podszywając się pod "zatroskanych" katolików, o tę eksmisję?
,,gdby bowiem nauczanie religii w szkole było nic nie warta, to czy to całe bezbożne lewactwo tak by zabiegało, często podszywając się pod "zatroskanych" katolików, o tę eksmisję?"
i ten argument jest bardzo trafny
W salkach katechetycznych (jest/być powinna formowana dojrzałość chrześcijańska)?
A może należy domniemać, że dlatego alumni są alumnami, bo wagarowali na lekcjach religii w szkole nadrabiając braki w formowaniu "w grupach ministrantów i/lub ruchów formacyjnych"?
Inaczej mówiąc - co ma piernik do wiatraka? Z natury rzeczy nie wszyscy będą się spełniali (choć być może byłby to stan idealny) w grupach ministrantów lub ruchach formacyjnych. A nauka religii z założenia jest dla wszystkich, ma im dać podstawy które ewentualnie - bo przecież jest jeszcze to wszystko o czym pisze i co postuluje ks. Lewandowski, a co dzieje się poza lekcjami religii (atmosfera w domu, właśnie te formy doskonalenia się jak służenie do mszy, różne kółka parafialne, tzw. ruchy itd.) pozwolą wyczuć swoje powołanie.
Proszę zwrócić uwagę, że żądanie eksmisjii nauczania religii ze szkół właśnie jest dowodem jej skuteczności, większej skuteczności niż gdyby się nauczanie odbywało w "salkach".
Gdby bowiem nauczanie religii w szkole było nic nie warta, to czy to całe bezbożne lewactwo tak by zabiegało, często podszywając się pod "zatroskanych" katolików, o tę eksmisję?
W salkach katechetycznych (jest/być powinna formowana dojrzałość chrześcijańska)?
A może należy domniemać, że dlatego alumni są alumnami, bo wagarowali na lekcjach religii w szkole nadrabiając braki w formowaniu "w grupach ministrantów i/lub ruchów formacyjnych"?
Inaczej mówiąc - co ma piernik do wiatraka? Z natury rzeczy nie wszyscy będą się spełniali (choć być może byłby to stan idealny) w grupach ministrantów lub ruchach formacyjnych. A nauka religii z założenia jest dla wszystkich, ma im dać podstawy które ewentualnie - bo przecież jest jeszcze to wszystko o czym pisze i co postuluje ks. Lewandowski, a co dzieje się poza lekcjami religii (atmosfera w domu, właśnie te formy doskonalenia się jak służenie do mszy, różne kółka parafialne, tzw. ruchy itd.) pozwolą wyczuć swoje powołanie.
Proszę zwrócić uwagę, że żądanie eksmisjii nauczania religii ze szkół właśnie jest dowodem jej skuteczności, większej skuteczności niż gdyby się nauczanie odbywało w "salkach".
Gdby bowiem nauczanie religii w szkole było nic nie warta, to czy to całe bezbożne lewactwo tak by zabiegało, często podszywając się pod "zatroskanych" katolików, o tę eksmisję?
Komentarz, super, 10pkt.
Religia w szkołach jest bardzo ważna i cieszę się, że mogłam na nią chodzić, chociaż miałam chwilę kiedy bardzo w to wątpiłam.
Myślę, że kolejną racją są małe grupy formacyjne. Akurat na takich grupach miałam okazję być tylko kilka razy, ale wspominam bardzo miło. :):):)
Trzymam kciuki aby Oaza w mojej parafii (i nie tylko) się rozwijała.
Pozdrawiam gorąco... :):):D