Artykuł tak sprytnie omija problemy występujące w tym temacie, że prawie autorowi uwierzyłem :-). Niemniej chciałbym go poinformować, że pomimo jego dobrego samopoczucia, sprawa jest trudna i delikatna. Dopóki mówimy z zbieraniu funduszy - wszystko jest proste. Trudności zaczynają się przy ich wydawaniu. Bo nie dla każdego będzie jasne, dlaczego wymieniamy instalację grzewczą trzeci raz w ciągu dziesięciu lat? Albo dlaczego remontujemy dach plebanii, a nie tabernakulum czy organy? Kto o tym decyduje? Bo jeżeli to jest "nasze", to powinniśmy "my". A stan faktyczny jest taki, że decyduje proboszcz, a parafianie mają jedynie zrzucić się odpowiednimi kwotami. To była jedna strona problemu. Druga powstaje przy sprzedaży dóbr kościelnych. Autor pominął milczeniem sprawę tego, kto sprzedaje te dobra i do czyjej kasy wpływają pieniadze. Życzę autorowi powodzenia w rozwikływaniu "drobiazgów", które pominął.