Byłem na Stadionie Narodowym razem z córką. Pojechałem tam nie dla o. Bashobory i nie dla cudów, ale dla Jezusa i dla wiary. Ośmielam się myśleć, że podobnie zrobiła zdecydowana większość tych, którzy tam byli, którzy poświęcili swój czas na modlitwę i uwielbienie Boga. Ogromny szacunek dla rodzin z dziećmi, które trwały przez cały dzień w modlitwie we wspólnocie wiary. Szukanie sensacji i koncentracja na cudach to zupełnie nieporozumienie.