Najbardziej zatrważający w tym konspekcie ze szkolenia jest fakt, że szkolący zdają sobie sprawę, że dzieci przedszkolne to tabula rasa którą można zapisać treściami tego typu....Patrz pkt. 5 konspektu czyli ten odnoszący się do gruntu przedszkolnego.
Myślę, że naszą odpowiedzią na usiłowania genderystów powinno być coraz głębsze zrozumienie czym jest męskość i kobiecość, oraz takie wychowanie dzieci, żeby mogły wypełnić swoje powołanie właśnie jako kobiety i mężczyźni. Trzeba odczytywać te role w świetle Pisma Świętego i nauczania KK.
W tradycji polskiej rola kobiety jest jakby uprzywilejowana, a mamy pewien problem z rolą mężczyzny w domu i społeczeństwie. Ma to swoje przyczyny historyczne spowodowane przez wyginięcie pokoleń mężczyzn w czasie wojen i powstań. W praktyce jednak, obie role zostały zdewaluowane.
Tak to jest gdy mniejszość zaczyna narzucać swe poglądy większości. Obudźmy się ludzie bo nas pozamykaja w gettach za parę lat jeśli odważymy się mieć inne zdanie w jakiejś kwestii
Cieszy mnie przekonanie wyrażone przez autora artykułu, że "na mężczyznę brak pracy zawodowej wpływa destrukcyjnie, to go niszczy". Tyle że ja jako kobieta mogłabym powiedzieć to samo - nie wyobrażam sobie nie pracować i znając siebie wiem, że to by mnie zniszczyło. Nie mam do tego prawa? Zresztą przekonywanie, że taka forma rodziny jest "najzdrowsza", bo "zawsze" się sprawdzała to absurd, ignorujący lata nierówności, kiedy to kobiety były niszczone przez społeczny przymus... Owszem, teraz jest już inaczej, ale to raczej dzięki tym, którzy mieli odwagę sprzeciwić się normom, a nie zwolennikom tradycyjnej rodziny. Uwaga druga: autor zarzeka się, że prawo gwarantuje rodzicom wychowanie dziecka z własnymi przekonaniami. W porządku, to ja bym chciała wychować agresywnego neofaszystę. Potępiacie potem pokolenia nieintegrujących się imigrantów np. z krajów muzułumańskich, a co ma ich zintegrować jeśli nie szkoła? Jakkolwiek byście tego nie próbowali udowodnić rodzina nie jest samowystarczalna. Człowiek żyje w społeczeństwie i musi się nauczyć w nim funkcjonować.
Cieszy mnie przekonanie wyrażone przez autora artykułu, że "na mężczyznę brak pracy zawodowej wpływa destrukcyjnie, to go niszczy". Tyle że ja jako kobieta mogłabym powiedzieć to samo - nie wyobrażam sobie nie pracować i znając siebie wiem, że to by mnie zniszczyło. Nie mam do tego prawa? Zresztą przekonywanie, że taka forma rodziny jest "najzdrowsza", bo "zawsze" się sprawdzała to absurd, ignorujący lata nierówności, kiedy to kobiety były niszczone przez społeczny przymus... Owszem, teraz jest już inaczej, ale to raczej dzięki tym, którzy mieli odwagę sprzeciwić się normom, a nie zwolennikom tradycyjnej rodziny. Uwaga druga: autor zarzeka się, że prawo gwarantuje rodzicom wychowanie dziecka z własnymi przekonaniami. W porządku, to ja bym chciała wychować agresywnego neofaszystę. Potępiacie potem pokolenia nieintegrujących się imigrantów np. z krajów muzułumańskich, a co ma ich zintegrować jeśli nie szkoła? Jakkolwiek byście tego nie próbowali udowodnić rodzina nie jest samowystarczalna. Człowiek żyje w społeczeństwie i musi się nauczyć w nim funkcjonować.
Zauważ, fff, że nie rodzina, ale prawo III Rzeszy rekomendowało wychowanie agresywnych nazistów. Jeśli nie rodzina, to kto ma prawo decydować o wychowaniu dzieci? Człowiek żyje w społeczeństwie, owszem - ale społeczeństwo jest takie, jak gros rodzin. Chyba że wolisz model północnokoreański?
Moim zdaniem najzdrowsza jest sytuacja, w której obie te rzeczy się równoważą. Dlatego nie widzę problemu, żeby dziecko wychowano w domu po katolicku, a w szkole np. uczęszczało na zajęcia z WDŻ gdzie uczy się o antykoncepcji. Próby izolowania dziecka od świata i zamknięcia go tylko wewnątrz własnych przekonań są jak dla mnie przykładem toksycznej miłości.
@fff "Moim zdaniem najzdrowsza jest sytuacja, w której obie te rzeczy się równoważą." - czyli lekarz który uratował komuś życie - dla równowagi powinien kogoś zamordować? Złoty środek nie dotyczy prawdy - pośrodku pomiędzy prawdą a nieprawdą - jest nieprawda (prawda niepełna).
Uczenie "dziecka antykoncepcji"??? - raz, że jest to WIEDZA dziecku zupełnie nieprzydatna; - dwa, że prowadzi do wczesnego obudzenia seksualności u DZIECKA (taki jest zresztą cel...); - trzy że antykoncepcja jest zła sama w sobie.
"Próby izolowania dziecka od świata i zamknięcia go tylko wewnątrz własnych przekonań są jak dla mnie przykładem toksycznej miłości." O w mordę - aby uchronić dziecko przed "toksyczną miłością" lecę kupić mu narkotyki, a potem zamordujemy bezdomnego. Niech pozna przekonania np. rastafarian, czy satanistów...
"Człowiek żyje w społeczeństwie i musi się nauczyć w nim funkcjonować." To prawda, ale to nie oznacza prób wdrażania dzieci do patologii. Funkcjonowanie w społeczeństwie to przede wszystkim świadomość różnic i odrębności, i rozróżnianie - co dobre, a co złe, a nie homogenizacja z całym coraz bardziej panoszącym się dziadostwem. Zastanawiam się, co kieruje ludźmi, którzy wymyślają takie "programy" wychowawcze. Czy aby tylko moda? Euro-moda? Czy naprawdę aż taki brak prostego, by nie rzecz- zdroworozsądkowego myślenia? Czy chcieliby w takim koszmarku wychowywać własne dzieci, wnuki..? Oj, coś bardzo niedobrego dzieje się na polu rodziny, wychowania. Taki skomasowany atak.. Parę lat temu trudno byłoby uwierzyć, że to możliwe...
Dokładnie. Gdybym straciła pracę to destrukcyjnie wpłynęłoby to na moje życie.Nie wiem skąd przekonanie autora ,ze tylko mężczyzna może odczuwać dyskomfort psychiczny z tym związany?
I pomyśleć, że przez setki tysiącleci ludzkość myliła się i żyła w zakłamaniu dzieląc się na kobietę i mężczyznę. Na szczęście zjawili się prorocy zwani gender i wyprowadzają ją z błędu. Jeszcze trochę i dowiemy się, że np Mojżesz, albo był, kobietą albo? Przecież nosił długą szatę przypominająca suknię? Hmm ale kobiet przecież nie ma i mężczyzn zresztą też. Są za to osobnicy bezpłciowi tzw inni. Ni pies ni wydra, oczywiście też bez płci.
I pomyśleć, że przez setki tysiącleci ludzkość myliła się i żyła w zakłamaniu dzieląc się na kobietę i mężczyznę. Na szczęście zjawili się prorocy zwani gender i wyprowadzają ją z błędu. Jeszcze trochę i dowiemy się, że np Mojżesz, albo był, kobietą albo? Przecież nosił długą szatę przypominająca suknię? Hmm ale kobiet przecież nie ma i mężczyzn zresztą też. Są za to osobnicy bezpłciowi tzw inni. Ni pies ni wydra, oczywiście też bez płci.
Czy przeczytaliście już na Onecie, że brytyjskie media donoszą o polskiej wojnie XXI wieku. Oto parę zdań wstępu:
"Państwa postkomunistyczne doświadczają ostatnio swoistej odwróconej rewolucji seksualnej. Prawdopodobnie słyszeliście o przerażającej rosyjskiej ustawie wymierzonej w "homoseksualną propagandę" albo o niechlubnym chorwackim referendum w sprawie zakazu małżeństw jednopłciowych, ale czy ktoś opowiedział wam już o polskiej "wojnie o gender"?
Ulubienica Unii Europejskiej stawiana czasem jako wzór narodom takim jak Ukraińcy, "aspirującym" do statusu Europejczyków, Polska musiała zmierzyć się z burzą kontrowersji wokół kwestii edukacji seksualnej. Ostatnio nad Wisłą słowo "gender" stało się workiem, do którego wrzuca się to wszystko, co nie licuje z konserwatywnym, patriarchalnym światopoglądem. Ów "gender" jest zagrożeniem, któremu wojnę wypowiedziały tak Kościół, jak i jego rozliczni polityczni sojusznicy. Dla przedstawicieli polskiego episkopatu "ideologia gender" jest czymś znacznie gorszym niż komunizm".
Później jest o tym, że Meryl Streep dwoi się i troi na łamach "Wyborczej", żeby przemówić do rozumu polskiemu wstecznictwu myślowemu, z marnym skutkiem, bo liberalizm gospodarczy nie idzie w parze w Polsce (głównie za sprawą Kościoła: świeckich i duchownych) z liberalizmem obyczajowym. Jak to mówią fizycy: jest opór, jest moc! I tylko tak dalej!
W tradycji polskiej rola kobiety jest jakby uprzywilejowana, a mamy pewien problem z rolą mężczyzny w domu i społeczeństwie. Ma to swoje przyczyny historyczne spowodowane przez wyginięcie pokoleń mężczyzn w czasie wojen i powstań. W praktyce jednak, obie role zostały zdewaluowane.
"Moim zdaniem najzdrowsza jest sytuacja, w której obie te rzeczy się równoważą."
- czyli lekarz który uratował komuś życie - dla równowagi powinien kogoś zamordować?
Złoty środek nie dotyczy prawdy - pośrodku pomiędzy prawdą a nieprawdą - jest nieprawda (prawda niepełna).
Uczenie "dziecka antykoncepcji"???
- raz, że jest to WIEDZA dziecku zupełnie nieprzydatna;
- dwa, że prowadzi do wczesnego obudzenia seksualności u DZIECKA (taki jest zresztą cel...);
- trzy że antykoncepcja jest zła sama w sobie.
"Próby izolowania dziecka od świata i zamknięcia go tylko wewnątrz własnych przekonań są jak dla mnie przykładem toksycznej miłości."
O w mordę - aby uchronić dziecko przed "toksyczną miłością" lecę kupić mu narkotyki, a potem zamordujemy bezdomnego. Niech pozna przekonania np. rastafarian, czy satanistów...
To prawda, ale to nie oznacza prób wdrażania dzieci do patologii. Funkcjonowanie w społeczeństwie to przede wszystkim świadomość różnic i odrębności, i rozróżnianie - co dobre, a co złe, a nie homogenizacja z całym coraz bardziej panoszącym się dziadostwem.
Zastanawiam się, co kieruje ludźmi, którzy wymyślają takie "programy" wychowawcze. Czy aby tylko moda? Euro-moda? Czy naprawdę aż taki brak prostego, by nie rzecz- zdroworozsądkowego myślenia? Czy chcieliby w takim koszmarku wychowywać własne dzieci, wnuki..?
Oj, coś bardzo niedobrego dzieje się na polu rodziny, wychowania. Taki skomasowany atak.. Parę lat temu trudno byłoby uwierzyć, że to możliwe...
Jeszcze trochę i dowiemy się, że np Mojżesz, albo był, kobietą albo?
Przecież nosił długą szatę przypominająca suknię?
Hmm ale kobiet przecież nie ma i mężczyzn zresztą też. Są za to osobnicy bezpłciowi tzw inni. Ni pies ni wydra, oczywiście też bez płci.
Jeszcze trochę i dowiemy się, że np Mojżesz, albo był, kobietą albo?
Przecież nosił długą szatę przypominająca suknię?
Hmm ale kobiet przecież nie ma i mężczyzn zresztą też. Są za to osobnicy bezpłciowi tzw inni. Ni pies ni wydra, oczywiście też bez płci.
"Państwa postkomunistyczne doświadczają ostatnio swoistej odwróconej rewolucji seksualnej. Prawdopodobnie słyszeliście o przerażającej rosyjskiej ustawie wymierzonej w "homoseksualną propagandę" albo o niechlubnym chorwackim referendum w sprawie zakazu małżeństw jednopłciowych, ale czy ktoś opowiedział wam już o polskiej "wojnie o gender"?
Ulubienica Unii Europejskiej stawiana czasem jako wzór narodom takim jak Ukraińcy, "aspirującym" do statusu Europejczyków, Polska musiała zmierzyć się z burzą kontrowersji wokół kwestii edukacji seksualnej. Ostatnio nad Wisłą słowo "gender" stało się workiem, do którego wrzuca się to wszystko, co nie licuje z konserwatywnym, patriarchalnym światopoglądem. Ów "gender" jest zagrożeniem, któremu wojnę wypowiedziały tak Kościół, jak i jego rozliczni polityczni sojusznicy. Dla przedstawicieli polskiego episkopatu "ideologia gender" jest czymś znacznie gorszym niż komunizm".
Później jest o tym, że Meryl Streep dwoi się i troi na łamach "Wyborczej", żeby przemówić do rozumu polskiemu wstecznictwu myślowemu, z marnym skutkiem, bo liberalizm gospodarczy nie idzie w parze w Polsce (głównie za sprawą Kościoła: świeckich i duchownych) z liberalizmem obyczajowym. Jak to mówią fizycy: jest opór, jest moc! I tylko tak dalej!