Ha ha, nieźle, teraz to się dopiero wściekną. Kolejny pisk się zacznie. Być może wielu "światłych" ludzi masowo będzie opuszczać ten polski katoliban, zwany też klechistanem. Tak swoją drogą ciekawe jakie jeszcze określenia na nas powstaną ;)
Rozumiem i popieram chęć motywowania swojej przysięgi najwyższymi dla danego człowieka wartościami. Nie rozumiem tylko w jaki sposób stan ten jest niezgodny z art. 25. Przecież nikt swobody wyrażania poglądów religijnych prawnikom nie odbiera.
Nie rozumiem wzburzenia celebryckiego środowiska dziennikarskiego, nie mówię już o lewicy laickiej. Skoro posłowie przedstawiciele narodu reprezentując swych wyborców mogą deklarować swoją wiarę odwołując się składając przysięgę (ślubowanie) do Boga, to dlaczego zabrania się tego lekarzom, atakuje się prawników i innych przedstawicieli zawodów.
Dodanie słów :tak mi dopomóż Bóg" do przysięgi radcowskiej co ma oznaczać? Przecież całe nasze życie jest oddane Bogu i Jego pomocy wzywamy na co dzień i przy każdej czynności. To chyba tylko demonstracja?
Oby jak najwięcej takich inicjatyw - publiczne wyznawanie i przyznawanie się do wiary to w naszych czasach konieczność - im większy nacisk i ośmieszanie, tym większa powinna być nasza odwaga.
Pytanie: po co? Przecież prawnik-katolik i bez przysięgi ma obowiązek kierować się wartościami chrześcijańskimi. Może też delkarować się otwarcie jako wierzący, nie widzę więc tutaj ograniczenia wolności religijnej. Nie widzę też przypadków, w których prawnicy potrzebowaliby się powołać na klauzulę sumienia... A więc totalny bezsens.
Nie zagłębiam się zbytnio w te chrześcijańskie banialuki, ale jestem ciekaw co z prawnikami-ateistami, albo z takimi, którzy wyznają jakąś inną religię, np. bez boga lub z jakimś innym. Będą dla nich odmienne różne przysięgi, czy też wszyscy będą musieli składać tę właśnie?
Nie widzę przeszkód by, jeśli tacy są, i oni upomnieli się o możliwość wezwania swojego Boga na świadka szczerości swojej przysięgi, np. muzułmanie Allaha.
Kłopot mogą mieć wyznawcy Szatana-Lucyfera, no bo jak tu się powołać, skoro to Kłamca? Też muszą skłamać.
Natomiast ci którzy takiej Osoby nie mają (np. buddyści na Buddę nie mogą, bo Buddy nie ma, gdyż rozpuścił się w Nicości) nie mają też problemu, ale jak mają jakiś pomysł jak wzmocnić wagę swoich słów to niech coś wymyślą i zaproponują.
Chodzi o to by, to możliwośc powołania się na swojego Boga była częścią prawnej formuły przysięgi, by wagę prawną przysiegi wzmacniała, a nie była folklorystycznym dodatkiem poza protkołem. Ta moźliwość przecieź nikomu, np. ateistom, nic nie odbiera.
Stanisławie _Miłoszu: Przysięgę się składa uroczyście i raczej publicznie, nieprawdaż? Czy przysięga tego rodzaju - bądź co bądź sprawa czysto zawodowa - miałaby być zarazem deklaracją takiego lub innego wyznania (ewentualnie jego braku)? Wcale nie tak odległe są czasy (a gdzieniegdzie to wciąż pokutuje (!) zwłaszcza w społeczeństwach o ciągotach fundamentalistycznych), że ludzie właśnie z tego powodu byli prześladowani, a co najmniej skazani na ostracyzm! I to niezależnie od oceny tego, jakimi byli profesjonalistami ...
Stanisławie_Miłoszu i inni: Doskonale rozumiem, że dla kogoś składającego przysięgę, wyznawcy jakiejkolwiek religii, wierzącego w takiego czy innego boga (lub bogów - jako że istnieją przecież religie politeistyczne), przysięganie na swojego Boga (Bogów), może mieć ogromne znaczenie! Niemniej, to wciąż pozostaje jego sprawą czysto osobistą (choć niektórzy są skłonni to manifestować!). W moim rozumieniu taki właśnie dodatek byłby uzupełnieniem folklorystycznym, kłopotliwą przywieszką do rzeczywiście ważnego przyrzeczenia, znacznie bardziej uniwersalnego (!) odnośnie respektowania prawa obowiązującego w państwie, w którym się żyje i ma się zamiar zawodowo działać. Porządek prawny obowiązuje każdego obywatela danego państwa, (niezależnie od jego religijnych przekonań, czy ewentualnie ich braku), natomiast porządek "boski" obowiązuje tylko tych, którzy swego boga (bogów) wyznają. Czy publiczna deklaracja wiary ma dla chrześcijan większe znaczenie niż ich własne chrześcijańskie sumienie? Czy własne sumienie im nie wystarcza? Czy wreszcie - odwołując się do logiki: jakie znaczenie może mieć dodatek "tak mi dopomóż Bóg!" - wtręt o charakterze czysto wolicjonalnym - dla aktu złożenia przysięgi? Czy ze złamania takiej przysięgi można się będzie wytłumaczyć tym, że "najwidoczniej Bóg mi nie dopomógł"? Trudno mi jednocześnie zrozumieć dlaczego ludzie niegdyś za swoje poglądy (wiarę) niesłusznie prześladowani mają tak silne inklinacje do konstruowania narzędzi, za pomocą których sami mogą stać się prześladowcami ludzi o odmiennych poglądach (wierze, lub jej braku)... Czy ludzka psyche ma szansę kiedyś się zmienić?
Ja miałbym inną propozycję, która - jak myślę - powinna zadośćuczynić oczekiwaniom tych, którzy odczuwają potrzebę składania przysięgi z odwołaniem się do swojego Boga, jak i tych którzy postrzegają to jako coś zbędnego. Ponieważ przyrzeczenie zawodowe obowiązuje wszystkich adeptów niezależnie od ich wyznania, można by rozbić tę uroczystość na dwa etapy: cywilny i kościelny, podobnie jak to ma miejsce w przypadku składania ślubów małżeńskich. Pierwszy etap miałby charakter obowiązkowy, natomiast drugi miałby miejsce w świątyni, w zależności od wyznania. Ateistów - oczywiście - by nie obowiązywał.
Jest to tytuł jednego z materiałów.
Parafrazując go trochę, cięgle mam pytanie:
>>Kiedy Społeczeństwo odzyskała kontrolę nad swoim funkcjonowaniem?<<
Skrajności poprzez władzę czynią regulacje, które są przeciwne 99,999% społeczeństwa.
Jak długo jeszcze????? 50 lat, 100 lat???
Daruma:
Nie widzę przeszkód by, jeśli tacy są, i oni upomnieli się o możliwość wezwania swojego Boga na świadka szczerości swojej przysięgi, np. muzułmanie Allaha.
Kłopot mogą mieć wyznawcy Szatana-Lucyfera, no bo jak tu się powołać, skoro to Kłamca? Też muszą skłamać.
Natomiast ci którzy takiej Osoby nie mają (np. buddyści na Buddę nie mogą, bo Buddy nie ma, gdyż rozpuścił się w Nicości) nie mają też problemu, ale jak mają jakiś pomysł jak wzmocnić wagę swoich słów to niech coś wymyślą i zaproponują.
Chodzi o to by, to możliwośc powołania się na swojego Boga była częścią prawnej formuły przysięgi, by wagę prawną przysiegi wzmacniała, a nie była folklorystycznym dodatkiem poza protkołem. Ta moźliwość przecieź nikomu, np. ateistom, nic nie odbiera.
Przysięgę się składa uroczyście i raczej publicznie, nieprawdaż? Czy przysięga tego rodzaju - bądź co bądź sprawa czysto zawodowa - miałaby być zarazem deklaracją takiego lub innego wyznania (ewentualnie jego braku)? Wcale nie tak odległe są czasy (a gdzieniegdzie to wciąż pokutuje (!) zwłaszcza w społeczeństwach o ciągotach fundamentalistycznych), że ludzie właśnie z tego powodu byli prześladowani, a co najmniej skazani na ostracyzm! I to niezależnie od oceny tego, jakimi byli profesjonalistami ...
Doskonale rozumiem, że dla kogoś składającego przysięgę, wyznawcy jakiejkolwiek religii, wierzącego w takiego czy innego boga (lub bogów - jako że istnieją przecież religie politeistyczne), przysięganie na swojego Boga (Bogów), może mieć ogromne znaczenie! Niemniej, to wciąż pozostaje jego sprawą czysto osobistą (choć niektórzy są skłonni to manifestować!). W moim rozumieniu taki właśnie dodatek byłby uzupełnieniem folklorystycznym, kłopotliwą przywieszką do rzeczywiście ważnego przyrzeczenia, znacznie bardziej uniwersalnego (!) odnośnie respektowania prawa obowiązującego w państwie, w którym się żyje i ma się zamiar zawodowo działać. Porządek prawny obowiązuje każdego obywatela danego państwa, (niezależnie od jego religijnych przekonań, czy ewentualnie ich braku), natomiast porządek "boski" obowiązuje tylko tych, którzy swego boga (bogów) wyznają. Czy publiczna deklaracja wiary ma dla chrześcijan większe znaczenie niż ich własne chrześcijańskie sumienie? Czy własne sumienie im nie wystarcza? Czy wreszcie - odwołując się do logiki: jakie znaczenie może mieć dodatek "tak mi dopomóż Bóg!" - wtręt o charakterze czysto wolicjonalnym - dla aktu złożenia przysięgi? Czy ze złamania takiej przysięgi można się będzie wytłumaczyć tym, że "najwidoczniej Bóg mi nie dopomógł"?
Trudno mi jednocześnie zrozumieć dlaczego ludzie niegdyś za swoje poglądy (wiarę) niesłusznie prześladowani mają tak silne inklinacje do konstruowania narzędzi, za pomocą których sami mogą stać się prześladowcami ludzi o odmiennych poglądach (wierze, lub jej braku)... Czy ludzka psyche ma szansę kiedyś się zmienić?