Duszpasterstwo mężczyzn to ważny temat w Kościele. Wydaje mi się, że wielu księży po prostu nie wie, jaką duchowość zaproponować mężczyzną i próbują skopiować to, co działa we wspólnotach zdominowanych przez kobiety lub młodzieżowych, a to po prostu nie działa. Aby pomóc wszystkich, którzy szukają drogi duchowości dla mężczyzny, pół roku temu założyłem blog www.operator-paramedyk.pl i piszę tam o tym, co sprawdziło się w moim przypadku.
Bardzo dużo mężczyzn bierze udział w Mszach św. sprawowanych w rycie trydenckim. Nowa Msza wprowadzona po 1969 r. jest sfeminizowana. Umożliwia kobietom czytanie tekstów liturgicznych. Robią to poprawnie, częstą z lepszą dykcją. Ale faceci nie pójdą za tym głosem. Kobiety nie poprowdzą mężczyzn. Nie taka jest ich rola. Jestem kobietą.
Dla zainteresowanych: http://www.youtube.com/watch?v=6dA2zMY6tl8 PS. Przy okazji do Armena: każdy sądzi po sobie i swoje kompleksy przeważnie przelewa na innych :)
Dziękuję autorowi za ten artykuł. Nareszcie głos rozsądku. Mężczyźni przejmijcie ster w kościele. Jestem kobietą i przyznaję, że drażni mnie ta kobieca aktywność w kościele. Zwłaszcza pobłażliwość proboszczów, którzy pozwalają, by wciąż te same, wystrojone mężatki obsługiwały wszystkie uroczystości, gdy w tym samym czasie ich mężowie z niezadowolonymi minami stoją na końcu lub zaprzestają chodzenia z żonami do kościoła. Dlaczego coraz więcej ludzi źle czuje się w kościele? Bo brakuje jedności, dla wielu widoczny jest podział na lepszych i gorszych.
"Dlaczego coraz więcej ludzi źle czuje się w kościele? Bo brakuje jedności, dla wielu widoczny jest podział na lepszych i gorszych. " A Pani się nie przyczynia do takich podziałów przez takie rozróżnienie?
Chodzę na spotkania formacyjne Opus Dei, gdzie obowiązuje zasada: kobiety spotykają się z kobietami, mężczyźni z mężczyznami, w różnych "ośrodkach". Żony może się nie znajdzie, ale Pana Boga i grono normalnych chrześcijan - facetów - tak! :-) www.opusdeiwpolsce.pl
Też wolałabym być w Plutonie Różańca niż w Róży, a jestem kobietą :P Dużo dobrych rzeczy w Kościele odstrasza samą nazwą - zbyt archaiczną, niezrozumiałą, naiwną. Drażni mnie, kiedy np. o Maryi mówi się, że była "brzemienna" - czemu nikt nie powie, że była w ciąży? Albo Jezus, który zawsze "czyni", a nie "robi". Trzeba zmienić kościelne "dekoracje", żeby dotrzeć do mężczyzn - ale też do młodych ludzi, z problemami, przejściami...
Kiedy słowo "brzemienna" tak ładnie brzmi. szkoda, że uzywa się "w ciąży", może dlatego niektóre matki nie chciały by im coś w życiu ciążyło?. A słowo brzemienna- nabrzmiała, nabrzmiała miłością, nabrzmiała życiem - nowym wspaniałym życiem. Dlaczego Jezus miałby robić dobro zamiast je czynić. Jezus nie robił cudów, tylko je czynił. Za to Jako dobry cieśla robił wspaniałe meble. Nie czynił ich tylko robił. Kościelne dekoracje to kwiaty, obrusy, jakieś świąteczne małe dzieła, np choinki. Słowo boże nie jest DEKORACJĄ - słowo jest żywe, wciąż żywe. Więc nie możesz go używać jako dekoracji nawet fonicznej, nawet w tle. Jeśli go nie czujesz, to masz problem.
Bo "brzemienna" brzmi lepiej "w ciąży" albo "z brzuchem". A Jezus czyni, bo Jego czyn ma MOC, a robić można sobie moherowy beret na drutach.
To jest piękno języka - być może, niektórym trzeba do niego dorosnąć, ale gdyby obedrzeć Biblię i liturgię z tego piękna... to Kościół zacząłby obrażać inteligencję ludzi a schlebiać masowemu odbiorcy.
"w ciąży" - tzn. obciążona, obarczona czymś ciężkim, "brzemienna" - to samo znaczy - czyli obarczona brzemieniem - też czymś ciężkim. Tak naprawdę, żeby nie mówić o tym stanie w sposób negatywny, powinno się mówić/pisać - "w stanie błogosławionym". Modlitwy oraz tłumaczenia Pisma św. są w języku "staro-nnn" - tzn. staro-polskim, staro-angielskim - ze względu na szacunek, szacowność, bo dotychczas starodawność z tym się kojarzyła. Dzisiaj raczej starodawność "trąci myszką" i źle się kojarzy. Z tego, co wiem, w Biblii język jest bardzo ekspresyjny - w końcu Biblia powstała w kręgu ludzi ze Wschodu - tam jest i namiętność i dosadność.
Coś w tym jest. Szczególnie jeśli chodzi o młodych. W znanej mi wspólnocie tradsowskiej na tradycyjną Mszę św. młodzi chłopcy przychodzą chętnie z własnej inicjatywy, nikt ich nie nagania. A dziewczyny w ich wieku chyba statystycznie preferują ckliwe klimaty.
Po lekturze tego typu typu tekstów mam tylko jedną myśl: pozbądźcie się nas, kobiet, z Kościoła, a będziecie szczęśliwsi. Czy naprawdę nie da się w Kościele promować męskości bez uciekania się do deprecjonowania kobiecości?
Powiedzenie, że Kościół jest sfeminizowany, bo większość stanowią kobiety, to jak powiedzenie, że przedszkole jest zinfantylizowane, bo większość stanowią dzieci. Tylko jakoś wszystkim umyka, że w tym pierwszym ton nadają mężczyźni, a w drugim przedszkolanki. Piszecie, że wielu mężczyzn źle się czuje w kościele i dlatego tam nie bywają. Wiele kobiet w nim bywa, POMIMO, że źle się w nim czuje.Mamy inne motywacje...
Też mam takie wrażenie jak autorka postu. Czasem wygląda na to, że kobiety idąc do kościoła powinny mieć wyrzuty sumienia - bo powiększają tę "nadwyżkę" kobiet i czynią tym samym jakąś krzywdę mężczyznom:) Tęsknię za tym, by w Kościele każdy czuł, że jest kimś oczekiwanym, mile widzianym, cennym, witanym z radością... A nie, że komuś przeszkadza - zwłaszcza jeśli po prostu się modli, uczestniczy w liturgii i normalnie żyje życiem parafii... Zgadzam się z autorką i w tym, że kobiety są w kościele często właśnie POMIMO tego, że wiele rzeczy im nie odpowiada. To wcale nie jest tak, że wszystko w Kościele jest dostosowane do kobiecej wrażliwości... A jeśli istotnie sobie przeszkadzamy nawzajem to może powinny być osobne parafie dla mężczyzn i kobiet?? To żart raczej, ale...
Jeśli ktoś zawierzył swe życie Bogu i wierzy, że Bóg działa przez sakramenty w swym Kościele, to przymyka oko na to, że w tym Kościele z różnych względów źle się czuje.Jeśli ktoś uzależnia praktykowanie od panującej w kościele atmosfery np. od tego, czy jest bardziej "męsko" czy "kobieco", to jest to wielkie nieporozumienie.
Takie, że w Kościele działa Chrystus, że uczestnicząc w liturgii uczestniczę w Jego Misterium Paschalnym, On obdarza mnie życiem - nawet jeśli muzyka nie taka, wystrój nie taki, homilia nieciekawa, itd...
Taak, kościół zdecydowanie jest sfeminizowany... Tylko, że 100 % stanowisk mają w nim mężczyźni, których te kobiety powinni posłusznie słuchać. Śmieszne, że gdy reszta świata próbuje doprowadzić do równego udziału mężczyzn i kobiet w życiu publicznym (bo wbrew pozorom to nie jest tak, że po 1000 latach zaniedbań wystarczy powiedzieć "Macie równe prawa" i już jest super), polski kościół wyraźnie chciałby go ograniczyć. I ta bijąca z całego artykułu pobłażliwość wobec głupich, słabych, nie chcących nic robić poza śpiewaniem wysokim głosem kobiet. I to usprawiedliwianie mężczyzn: skoro żona tylko mu gada i gada, to sama jest sobie winna, że sięga po pornografię. Powinna była mu pozwolić leżeć na kanapie i oglądać telewizor albo chodzić na piwo z kolegami. Może powinniście rozważyć wprowadzenie żydowskiego babińca, skoro stanie z kobietą w jednym kościele jest poniżej godności katolika? Naprawdę, na miejscu czytelniczek "Gościa" poczułabym się bardzo dotknięta sugestią, że ich modlitwy nie mają żadnej mocy w porównaniu do męskiej i są winne wszystkim problemom kościoła i swoich rodzin.
Ale zauważ proszę, że sam artykuł jest jakby "wypiszczany" przed mutacją ;-) Jak już pisałam wyżej: bez jaj, miałki.
No po prostu napisany dla tych kobiet, których chcemy się pozbyć, ALE którym wciskamy "Gościa..". Bo przecież GN czytają w większości kobiety (z tego, co widzę).
Kwestią honoru jest potwierdzenie swojej przynależności do Narodu Polskiego. Potwierdzenie szczerości intencji będzie dekomunizacja:
Groźby stają się coraz bardziej konkretne.
Wymieniam mniej więcej po kolei:
- w Koszalinie: a) przebijania opon gwoźdźmi, b) rysowania karoserii samochodu, c) podszywania się kolegi pod kibica Gwardii Koszalin,
- w Legionowie: c) muchomora na dachu samochodu, d) odkręcania i wypuszczania powietrza w kole (Ryszard siwy grubasek - AL), e) rysowania samochodu niebieską kredką lub czymś takim (Sylwester w okularkach - MO), f) chodzenia za mną wszędzie, nawet do kościoła, zaszczuwania i wypisywania głupot, bluźnierstw i gróźb na forach, w tym wcześniej na tatę na GK24 na święta Bożego Narodzenia w domu: g) podszywania się pod nr kolegi lub dzwonienia z jego nr ws. możliwości załatwienia prawnika, kolega ostrzegał mnie, że "zabawa" w dostarczanie pacjentów szpitala psychiatrycznego jest dla nich przyjemnością, (podobno miał to być jego kolega), h) przyjścia do kościoła na pasterkę kilku dziwnych osób, powiązanych z sąsiadami z Darłowa, z byłym pilotem wojskowym może „przyjaciele” jego córki?!,
w Darłowie: przyszli do nas sąsiedzi i ostatnio podpisałem jej matce listę startową w wyborach samorządowych z listy obecnego burmistrza,
i) na forach internetowych (zresztą to akurat mogą Państwo obserwować prawie na co dzień). j) wysyłanie gróźb na maila: - podszywanie się pod funkcjonariusza Policji Remigiusza Barona z KWP z Opola, - dzisiaj w nocy wysłali groźby od nieżyjącej Anny Lindh ?!
Zbieranie informacji trwa, tak jak już mówiłem od 1998 roku, zastraszanie otwarcie i nieprzerwanie od XI 2011 roku. Są to całe rodziny UB-eckie. W Darłowie 6-7 rodzin. W Legionowie min. 8-10 mieszkań plus mafia podwarszawska, gnojki, ćpuny, ludzie postury kibolskiej i przestępczej facjaty, sekciarze itd.
Ciekawe, ilu mężczyzn po przeczytaniu tego artykułu odnajdzie swoje miejsce w Kościele... Bo artykuł napisany zupełnie "bez jaj". Miałki. Gdzie ten testosteron? Nie widzę.
"Jeśli facet ci mówi, że zapętlił się w życiu i musi pojechać", "trzy czwarte ludzi na sali ma problem z pornografią", "Później były rozmowy przy kawie" - ten artykuł ma pokazać, że jeśli jesteś SŁABEUSZEM, to jest dla ciebie miejsce w Kościele.
"Jak słyszałem tych facetów śpiewających pełnym głosem: „Jezus jest Panem”, to miałem wrażenie, że kaplica drży, a w piekle jest alarm... Wstają Boży mężowie" - ten fragment ma ociekać testosteronem. Czytając ten fragment, chciałabym ten śpiew wewnętrznie usłyszeć, zadrżeć... a ja słyszę CHÓR EUNUCHÓW.
NIE! Mężczyzna - to ma być SIŁA padająca na kolana (przed Bogiem), nie słabość "wstająca z kolan".
Mężczyzna - to ma być SKAŁA, opoka, która opiera się na Chrystusie. Dla swojej żony, dzieci.
Mężczyzna, który przynosi wino, a Chrystus zamienia je w Swoją Krew. A w artykule widzimy tych panów, którzy przynoszą wodę... a zamieniają ją na kawę.
Ten artykuł to zaproszenie na doradztwo psychologiczne, spotkanie przy kawie wszystkich tych panów, którzy mają problemy. I cieszymy się, że w Kościele poza kobietami mamy jeszcze wykastrowanych mężczyzn.
Mężczyźni też mają problemy - oczywiście! Ale gdy mówimy o brakach w armii nie cieszymy się, gdy musimy z braków kadrowych wcielić do niej kategorię B lub D.
@Babeczko, różni są mężczyźni tak samo jak kobiety. Owszem każdy ma w sobie wojownika, ale też i tą wrażliwą część. Nie wiem za bardzo, dlaczego zarzucasz tych ludziom, że są tłumem eunuchów? Może po prostu nie twój typ. Myślę, że opis ich śpiewu, że Jezus jest Panem, jest przemawiający do wyobraźni i gdybyś była ma Mszy św, obsadzonej przez mężczyzn, z męskim chórem to byś to odczuła.
Następny tekst GN w którym autor "błysnął". Skoro w kościele tak mało mężczyzn może warto rozważyć kapłaństwo wśród kobiet i frekwencja się podniesie :)) Mnie natomiast interesuje temat rekolekcji. Chciałabym się dowiedzieć jaka ilość przebytych rekolekcji upoważnia mnie do bezkrytycznego, publicznego oceniania sumień innych ludzi bo nie wiem czy już mogę "startować" :))
Nie przestrzegają czystości przedmałżeńskiej,zgadzają się na pigułki,aborcje, żyją w związkach pozamałżeńskich,zgadzają się na rozwody, w małżeństwach nie potrafią wpływać na liczbę dzieci, oddają wychowanie dzieci całkowicie w ręce Matek, poddają się presji dzieci, nie przekazują wiedzy historycznej i patriotyzmu, są nijacy.
Efekty, międy innymi , to brak młodzieży w Kościołach, satanizmy,hmoseksualizm,rozwiąłość seksualna ,upadek moralności,brak troski o Ojczyznę i Rodzinę , przez młode pokolenia.
a co to znaczy------nie potrafią wpływac na liczbę dzieci????????????proponuje pan gwałty!!!!!!!!!pan się zapomina---kobieta to człowiek taki sam jak mężczyzna!!!!!!!!!!!!!!!!!
Co się mężczyznom(i kobietom) serwuje w kościele? -rzewne, ckliwe i naiwne przyśpiewki śpiewane piskliwymi głosikami przez kobiety/dziewczyny, często z melodią bardziej przypominającą "pościelówę" a nie utwór który ma w sobie moc -Msze "dla dzieci" - infantylna forma, banalizowanie treści(ja jako kobieta tego też nie trawię)- a przecież chodzą na nie całe rodziny, nie tylko dzieci. -czytania w wykonaniu dzieci, często dukane (jaki mężczyzna przyjmie nauki z ust dziecka?) -kazania miałkie i banalne z rozmytym przekazem, zamiast konkretów -dopuszczanie dziewczyn do wszystkich posług (chłopaki się wtedy wykruszają).
ale czy księża to nie mężczyźni?, Czy nie powinni być tymi charyzmatycznymi przywódcami za którymi podąża cała parafia zarówno kobiet jak i mężczyzn? Czy nie gubi ich męska pycha karmiona westchnieniami i "adoracją" kobiet (co prawda po "60"... ale zawsze kobiet). Czy nie należałoby zweryfikować programów nauczania a raczej wychowania w seminariach? Co mogą wiedzieć o życiu faceta zmagającego się z prawdziwym życiem (kasą na utrzymanie rodziny, zdobyciem domu, mieszkania, problemami małżeńskimi, problemami wychowawczymi z nastolatkami, odpowiedzialnością za rodzinę itp?) księża (z całym szacunkiem dla nich samych i ich posługi) którzy nie muszą się troszczyć o byt, pracę, mieszkanie, jedzenie, nie znają troski o rodzinę, nie niosą na sobie bezpośrednio odpowiedzialności za życie rodziny? Mi osobiście naprawdę trudno rozmawiać na te tematy z kapłanami.. zwłaszcza gdy na moje "że muszę sam (finansowo) utrzymać 9 osobową rodzinę słyszę "a ja muszę troszczyć się o 1000 parafian"
To naprawdę bardzo dziwne, że taki artykuł pojawia się na portalu rzymsko-katolickiej i do tego polskiej gazety/tygodnika! Stoi on zupełnie w sprzeczności z nauką Kościoła. Nie ma kościoła męskiego i żeńskiego. NIe ma swiata bez kobiet i bez mężczyzn. Nie ma bo zostali oboje stworzeni do takiej samej człowieczej godności. Jeżeli tak Autorowi przeszkadza obecność kobiet w kościele to musi zmienić wyznanie ! Mi przeszkadza obecność w kościele zarozumiałych, przekoananych o własnej wyższości kiepskich intelektualnie MĘŻCZYZN !!! i co ? i nic nadal chodzę bo jest to miejsce mojego spotkania z KIMŚ INNYM. I nikt a szczególnie autorzyna mizogin mi w tym nie przeszkodzi !!!!!!!!
Temat istotny. Jego opracowanie - tragiczne. Pierwszy przykład - parafia w Stanach, gdzie myli się zaangażowanie z aktywizmem. "Ja otworze kościół, ty zapalisz świece, on zajmie się światłem..." - to w sumie to technika psychomanipulacji. Co to ma wspólnego z wiarą??
Autor (a właściwie rozmówca) zapomina też o niejakiej św. Joanne d'Arc - podając Wallace'a
I zabrakło stwierdzenia - duchowość, jaką oferuje obecnie Kościół zdecydowanie jest nie dla mężczyzn. Niby jest gdzieś między wierszami - ale nie wprost. A lat temu 70 - nie było z tym problemu...
powiem coś co pewnie trochę wykracza poza ten artykuł bo moje przeżycie jest takie że gdy wchodzę do kościoła to tak jakbym docierał do mojej ostatniej twierdzy wierzy dawidowej bronią wzmocnionej to tam jestem bezpieczny to tam znów mogę wrócić do mojego dzieciństwa gdzie wpatrywałem się w ołtarz nie wiedząc po co teraz rozumiem czemu służy ten blichtr ta adoracja te ornamenty jeśli tam ich zabraknie światu pozostaną ornamenty w galeriach handlowych rozwieszane tylko po to by zarobić
Pytanie, kto jak rozumie zwrot "bycie mężczyzną". A może problem tkwi w tym, że Kościół nie pozwala na bycie mężczyzną? Pierwszy wyciągaj dłoń na zgodę, zawsze przebaczaj, nadstaw drugi policzek? "Męskie Plutony Różańca"? Każdy wojskowy padłby ze śmiechu. Przecież facet często musi postawić twardo na swoim, a jak trzeba to i walnąć w mordę. A to już nie pasuje do cukierkowej wizji katolika. Proszę nie odebrać źle mojego wpisu. Sam zastanawiam się jak powinien wyglądać facet-katolik.
Cytuję: "Zamknęliśmy listę z powodu braku miejsc (...)
Program jest bogaty: spływ kajakowy, kort tenisowy, hala do siatkówki, sauna, jacuzzi, wyjście w góry, ognisko."
To są rekolekcje? To spotkanie z adrenaliną, a nie z Bogiem.
"...są gotowi za ten wybór zapłacić każdą cenę."
A zatem, drodzy organizatorzy, ile zainkasowaliście?
Ciarki mnie przechodzą jak słyszę coraz częściej ze strony różnych "działaczy" i "aktywistów", że Kościół jest "nudny". Tzn tradycyjny Kościół, ze swoją liturgią i sakramentami. Muszą być fajerwerki, bo inaczej nikt nie przyjdzie.
Ciarki mnie przechodzą, jak czytam, że słowo "nabożeństwo" wywołuje ziewanie, a słowo "różaniec" odstrasza. A słowo "Msza św." nie odstrasza przypadkiem? Nie nudzi? Może by tak zamiast "Msza św." mówić "Rytualne Zgromadzenie Wojowników Mocy"?
Ciarki mnie przechodzą, kiedy zaangażowany (?) katolik pisze, że jego syn miał alergię na Mszę św. (powyżej), lub kiedy radośnie wyznaje, że jego krnąbrne dzieci nieustannie się biją, wydzierają sobie zabawki, są dla siebie nawzajem wrogami, wpadają w histerie, terroryzują rodzinę (inne katolickie źródła).
Czy jeśli ja, kobieta, powiem, że mnie Kościół nudzi, a na Mszy św. zacznę ziewać, zorganizujecie dla mnie "rekolekcje" z sauną, jacuzzi, masażem, spa, wizażem, stylizacją i pokazem mody?
Św. Ignacy z Loyoli, autorze Ćwiczeń Duchownych, módl się za nami!
Męskie plutony różańcowe to świetna inicjatywa, jestem częścią jednego znich od roku dokładnie. Wiele mu zawdzięczam, np. pogłębienie wiary i większe nabożeństwo do NMP. Różaniec stał mi się bliski. Krzepi też świadomość że codziennie moi współbracia modlą się za mnie, wiem że mnie nie zawiodą! Nocne czuwanie w Toruniu było pięknym czasem, cieszę się ze o. Kramer był z nami i nauczał.
Mam podobne odczucia co autor i wypowiedziw tekście.
Jestem w katolickiej wspólnocie męskiej Przymierze Wojowników i widać jak wielu mężczyzn szuka Boga i miejsca w kościele (ok 400 mężczyzn uczestniczących przez 4 dni w rekolekcjach adwentowych, stacjonarnych tylko dla mężczyzn w Warszawie) mówi samo za siebie.
Akurat u nas jest ta stałość w postaci comiesięcznych męskich mszy z konferencją, nocnych wyzwań(czuwań), oraz przede wszystkim stała formacja w małych grupach, gdzie możemy wzrastać w wierze, być dla siebie oparciem, modlić się wspólnie za siebie i po prostu trwać.
polecam wszystkim moją wspólnotę www.przymierzewojownikow.pl oraz te wymienione w tekście.
Nowa Msza wprowadzona po 1969 r. jest sfeminizowana. Umożliwia kobietom czytanie tekstów liturgicznych. Robią to poprawnie, częstą z lepszą dykcją. Ale faceci nie pójdą za tym głosem. Kobiety nie poprowdzą mężczyzn. Nie taka jest ich rola.
Jestem kobietą.
PS. Przy okazji do Armena: każdy sądzi po sobie i swoje kompleksy przeważnie przelewa na innych :)
A Pani się nie przyczynia do takich podziałów przez takie rozróżnienie?
"wciąż te same, wystrojone mężatki'
Zazdrość?
Dużo dobrych rzeczy w Kościele odstrasza samą nazwą - zbyt archaiczną, niezrozumiałą, naiwną. Drażni mnie, kiedy np. o Maryi mówi się, że była "brzemienna" - czemu nikt nie powie, że była w ciąży? Albo Jezus, który zawsze "czyni", a nie "robi".
Trzeba zmienić kościelne "dekoracje", żeby dotrzeć do mężczyzn - ale też do młodych ludzi, z problemami, przejściami...
Dlaczego Jezus miałby robić dobro zamiast je czynić. Jezus nie robił cudów, tylko je czynił. Za to Jako dobry cieśla robił wspaniałe meble. Nie czynił ich tylko robił.
Kościelne dekoracje to kwiaty, obrusy, jakieś świąteczne małe dzieła, np choinki. Słowo boże nie jest DEKORACJĄ - słowo jest żywe, wciąż żywe. Więc nie możesz go używać jako dekoracji nawet fonicznej, nawet w tle. Jeśli go nie czujesz, to masz problem.
To jest piękno języka - być może, niektórym trzeba do niego dorosnąć, ale gdyby obedrzeć Biblię i liturgię z tego piękna... to Kościół zacząłby obrażać inteligencję ludzi a schlebiać masowemu odbiorcy.
"brzemienna" - to samo znaczy - czyli obarczona brzemieniem - też czymś ciężkim. Tak naprawdę, żeby nie mówić o tym stanie w sposób negatywny, powinno się mówić/pisać - "w stanie błogosławionym".
Modlitwy oraz tłumaczenia Pisma św. są w języku "staro-nnn" - tzn. staro-polskim, staro-angielskim - ze względu na szacunek, szacowność, bo dotychczas starodawność z tym się kojarzyła. Dzisiaj raczej starodawność "trąci myszką" i źle się kojarzy. Z tego, co wiem, w Biblii język jest bardzo ekspresyjny - w końcu Biblia powstała w kręgu ludzi ze Wschodu - tam jest i namiętność i dosadność.
Czy naprawdę nie da się w Kościele promować męskości bez uciekania się do deprecjonowania kobiecości?
Powiedzenie, że Kościół jest sfeminizowany, bo większość stanowią kobiety, to jak powiedzenie, że przedszkole jest zinfantylizowane, bo większość stanowią dzieci. Tylko jakoś wszystkim umyka, że w tym pierwszym ton nadają mężczyźni, a w drugim przedszkolanki.
Piszecie, że wielu mężczyzn źle się czuje w kościele i dlatego tam nie bywają. Wiele kobiet w nim bywa, POMIMO, że źle się w nim czuje.Mamy inne motywacje...
No po prostu napisany dla tych kobiet, których chcemy się pozbyć, ALE którym wciskamy "Gościa..". Bo przecież GN czytają w większości kobiety (z tego, co widzę).
"Czy bycie katolikiem pozbawia testosteronu?"
Tak, współczesny katolicyzm jest zniewieściały i "bez ikry"...
Groźby stają się coraz bardziej konkretne.
Wymieniam mniej więcej po kolei:
- w Koszalinie:
a) przebijania opon gwoźdźmi,
b) rysowania karoserii samochodu,
c) podszywania się kolegi pod kibica Gwardii Koszalin,
- w Legionowie:
c) muchomora na dachu samochodu,
d) odkręcania i wypuszczania powietrza w kole (Ryszard siwy grubasek - AL),
e) rysowania samochodu niebieską kredką lub czymś takim (Sylwester w okularkach - MO),
f) chodzenia za mną wszędzie, nawet do kościoła, zaszczuwania i wypisywania głupot, bluźnierstw
i gróźb na forach, w tym wcześniej na tatę na GK24
na święta Bożego Narodzenia w domu:
g) podszywania się pod nr kolegi lub dzwonienia z jego nr ws. możliwości załatwienia prawnika,
kolega ostrzegał mnie, że "zabawa" w dostarczanie pacjentów szpitala psychiatrycznego jest dla
nich przyjemnością, (podobno miał to być jego kolega),
h) przyjścia do kościoła na pasterkę kilku dziwnych osób, powiązanych z sąsiadami z Darłowa, z
byłym pilotem wojskowym może „przyjaciele” jego córki?!,
w Darłowie:
przyszli do nas sąsiedzi i ostatnio podpisałem jej matce listę startową w wyborach samorządowych
z listy obecnego burmistrza,
i) na forach internetowych (zresztą to akurat mogą Państwo obserwować prawie na co dzień).
j) wysyłanie gróźb na maila:
- podszywanie się pod funkcjonariusza Policji Remigiusza Barona z KWP z Opola,
- dzisiaj w nocy wysłali groźby od nieżyjącej Anny Lindh ?!
Zbieranie informacji trwa, tak jak już mówiłem od 1998 roku, zastraszanie otwarcie i nieprzerwanie
od XI 2011 roku. Są to całe rodziny UB-eckie.
W Darłowie 6-7 rodzin. W Legionowie min. 8-10 mieszkań plus mafia podwarszawska, gnojki, ćpuny, ludzie postury kibolskiej i przestępczej facjaty, sekciarze itd.
Ten artykuł ma pokazać, że jest miejsce dla facetów w Kościele. Wcale nie musi ociekać testosteronem.
"Jak słyszałem tych facetów śpiewających pełnym głosem: „Jezus jest Panem”, to miałem wrażenie, że kaplica drży, a w piekle jest alarm... Wstają Boży mężowie" - ten fragment ma ociekać testosteronem. Czytając ten fragment, chciałabym ten śpiew wewnętrznie usłyszeć, zadrżeć... a ja słyszę CHÓR EUNUCHÓW.
NIE! Mężczyzna - to ma być SIŁA padająca na kolana (przed Bogiem), nie słabość "wstająca z kolan".
Mężczyzna - to ma być SKAŁA, opoka, która opiera się na Chrystusie. Dla swojej żony, dzieci.
Mężczyzna, który przynosi wino, a Chrystus zamienia je w Swoją Krew. A w artykule widzimy tych panów, którzy przynoszą wodę... a zamieniają ją na kawę.
Ten artykuł to zaproszenie na doradztwo psychologiczne, spotkanie przy kawie wszystkich tych panów, którzy mają problemy. I cieszymy się, że w Kościele poza kobietami mamy jeszcze wykastrowanych mężczyzn.
Mężczyźni też mają problemy - oczywiście! Ale gdy mówimy o brakach w armii nie cieszymy się, gdy musimy z braków kadrowych wcielić do niej kategorię B lub D.
Gdzie ci mężczyźni?...
Skoro w kościele tak mało mężczyzn może warto rozważyć kapłaństwo wśród kobiet i frekwencja się podniesie :))
Mnie natomiast interesuje temat rekolekcji. Chciałabym się dowiedzieć jaka ilość przebytych rekolekcji upoważnia mnie do bezkrytycznego, publicznego oceniania sumień innych ludzi bo nie wiem czy już mogę "startować" :))
Mężczyźni to nie ci z przed dawnych lat.
Nie przestrzegają czystości przedmałżeńskiej,zgadzają się na pigułki,aborcje, żyją w związkach pozamałżeńskich,zgadzają się na rozwody, w małżeństwach nie potrafią wpływać na liczbę dzieci, oddają wychowanie dzieci całkowicie w ręce Matek, poddają się presji dzieci, nie przekazują wiedzy historycznej i patriotyzmu, są nijacy.
Efekty, międy innymi , to brak młodzieży w Kościołach, satanizmy,hmoseksualizm,rozwiąłość seksualna ,upadek moralności,brak troski o Ojczyznę i Rodzinę , przez młode pokolenia.
Mężczyźni winni wrócić do swoich obowiązków.
-rzewne, ckliwe i naiwne przyśpiewki śpiewane piskliwymi głosikami przez kobiety/dziewczyny, często z melodią bardziej przypominającą "pościelówę" a nie utwór który ma w sobie moc
-Msze "dla dzieci" - infantylna forma, banalizowanie treści(ja jako kobieta tego też nie trawię)- a przecież chodzą na nie całe rodziny, nie tylko dzieci.
-czytania w wykonaniu dzieci, często dukane (jaki mężczyzna przyjmie nauki z ust dziecka?)
-kazania miałkie i banalne z rozmytym przekazem, zamiast konkretów
-dopuszczanie dziewczyn do wszystkich posług (chłopaki się wtedy wykruszają).
Autor (a właściwie rozmówca) zapomina też o niejakiej św. Joanne d'Arc - podając Wallace'a
I zabrakło stwierdzenia - duchowość, jaką oferuje obecnie Kościół zdecydowanie jest nie dla mężczyzn. Niby jest gdzieś między wierszami - ale nie wprost. A lat temu 70 - nie było z tym problemu...
bo moje przeżycie jest takie że gdy wchodzę do kościoła to tak jakbym docierał do mojej ostatniej twierdzy
wierzy dawidowej bronią wzmocnionej
to tam jestem bezpieczny
to tam znów mogę wrócić do mojego dzieciństwa gdzie wpatrywałem się w ołtarz nie wiedząc po co
teraz rozumiem czemu służy ten blichtr ta adoracja te ornamenty
jeśli tam ich zabraknie światu pozostaną ornamenty w galeriach handlowych rozwieszane tylko po to by zarobić
Pierwszy wyciągaj dłoń na zgodę, zawsze przebaczaj, nadstaw drugi policzek?
"Męskie Plutony Różańca"? Każdy wojskowy padłby ze śmiechu.
Przecież facet często musi postawić twardo na swoim, a jak trzeba to i walnąć w mordę. A to już nie pasuje do cukierkowej wizji katolika.
Proszę nie odebrać źle mojego wpisu. Sam zastanawiam się jak powinien wyglądać facet-katolik.
Cytuję: "Zamknęliśmy listę z powodu braku miejsc (...)
Program jest bogaty: spływ kajakowy, kort tenisowy, hala do siatkówki, sauna, jacuzzi, wyjście w góry, ognisko."
To są rekolekcje? To spotkanie z adrenaliną, a nie z Bogiem.
"...są gotowi za ten wybór zapłacić każdą cenę."
A zatem, drodzy organizatorzy, ile zainkasowaliście?
Ciarki mnie przechodzą jak słyszę coraz częściej ze strony różnych "działaczy" i "aktywistów", że Kościół jest "nudny". Tzn tradycyjny Kościół, ze swoją liturgią i sakramentami. Muszą być fajerwerki, bo inaczej nikt nie przyjdzie.
Ciarki mnie przechodzą, jak czytam, że słowo "nabożeństwo" wywołuje ziewanie, a słowo "różaniec" odstrasza. A słowo "Msza św." nie odstrasza przypadkiem? Nie nudzi? Może by tak zamiast "Msza św." mówić "Rytualne Zgromadzenie Wojowników Mocy"?
Ciarki mnie przechodzą, kiedy zaangażowany (?) katolik pisze, że jego syn miał alergię na Mszę św. (powyżej), lub kiedy radośnie wyznaje, że jego krnąbrne dzieci nieustannie się biją, wydzierają sobie zabawki, są dla siebie nawzajem wrogami, wpadają w histerie, terroryzują rodzinę (inne katolickie źródła).
Czy jeśli ja, kobieta, powiem, że mnie Kościół nudzi, a na Mszy św. zacznę ziewać, zorganizujecie dla mnie "rekolekcje" z sauną, jacuzzi, masażem, spa, wizażem, stylizacją i pokazem mody?
Św. Ignacy z Loyoli, autorze Ćwiczeń Duchownych, módl się za nami!
Jestem w katolickiej wspólnocie męskiej Przymierze Wojowników i widać jak wielu mężczyzn szuka Boga i miejsca w kościele (ok 400 mężczyzn uczestniczących przez 4 dni w rekolekcjach adwentowych, stacjonarnych tylko dla mężczyzn w Warszawie) mówi samo za siebie.
Akurat u nas jest ta stałość w postaci comiesięcznych męskich mszy z konferencją, nocnych wyzwań(czuwań), oraz przede wszystkim stała formacja w małych grupach, gdzie możemy wzrastać w wierze, być dla siebie oparciem, modlić się wspólnie za siebie i po prostu trwać.
polecam wszystkim moją wspólnotę www.przymierzewojownikow.pl oraz te wymienione w tekście.