Tak, naprawienie szkód jest kluczowe, nie tylko przeprosiny i nie tylko ze strony Wałęsy, ale i innych agentów i szpicli. Także ze strony UBeków, PZPRowców, ...
Trzeba o tym przypominać, bo już nawet biskupi wydają się o tym nie pamiętać.
Spoczywa na winowajcy! Spowiednik jest od tego, aby penitentowi to powiedzieć i to powiedzieć jak to ma zrobić i jaką przyjąć pokutę. Przeprosić, to można wtedy, kiedy niechcący kogoś nadepnie, albo potraci.
Dlaczego sie pytasz czy ks. Arcybiskup naprawi krzywdy i szkody wyrzadzone przez Wałęsę skoro piszesz, że ten obowiazek spoczywa na winowajcy? Jesteś trollem z KODu?
Bogu niech beda dzięki za te słowa ks. Arcybiskupa! Dotychczas ciagle z ambon było słychac o potrzebie wybaczania, nawet Papież Franciszek dość często nawoływał Polaków, aby wybaczali! Boże mój, nareszcie normalny głos nawołujacy do złoczyńcy aby prosił o wybaczenie - czy to nie tak powinno być? Zrobiłes źle, to poproś o wybaczenie - jak jeden z łotrów na krzyżu! Nareszcie ktoś stanął w obronie skrzywdzonych, wykiwanych , wyszydzonych! Niech Ci Bóg błogosławi czcigodny księże Arcybiskupie, mój Arcybiskupie!
Bogu niech beda dzięki za te słowa ks. Arcybiskupa! Dotychczas ciagle z ambon było słychac o potrzebie wybaczania, nawet Papież Franciszek dość często nawoływał Polaków, aby wybaczali! Boże mój, nareszcie normalny głos nawołujacy do złoczyńcy aby prosił o wybaczenie - czy to nie tak powinno być? Zrobiłes źle, to poproś o wybaczenie - jak jeden z łotrów na krzyżu! Nareszcie ktoś stanął w obronie skrzywdzonych, wykiwanych , wyszydzonych! Niech Ci Bóg błogosławi czcigodny księże Arcybiskupie, mój Arcybiskupie!
Jego Eminencji zalecam parę chwil medytacji nad słowami Jezusa: Mt 7, 1-3. A potem poczekać z osądami na opinie niezależnych ekspertów z takich dziedzin jak grafologia (gołym okiem widać, że podpisy pod poszczególnymi dokumentami znacznie się różnią), materiałoznawstwo, czy choćby polonistów: donosy są pisane bez błędów językowych, staranną polszczyzną, z użyciem słownictwa i składni charakterystycznej dla osoby z wyższym wykształceniem, a nie dla elektryka po zawodówce, jakim był Wałęsa.
Ale jakby takie przeprosiny miały wyglądać? Jakie miałyby znaczenie, po tym całym krętactwie?
Żeby przeprosimy miały sens, przepraszający musi mieć minimum przyzwoitości. Jego słowo musi coś znaczyć. Nie może to być potok słów, do których przepraszający nie przywiązuje żadnego znaczenia.
Codziennie czytamy o nowych sprzecznych oświadczeniach Wałęsy. Raz twierdzi, że nie współpracował. Innym razem, że coś tam podpisywał, ale jest to rzekomo bez znaczenia. Jeszcze innym razem, że współpracował, ale nie donosił. Jeszcze innym, że chociaż donosił, to ludzie na których donosił, to pionki bez znaczenia, którzy sobie zresztą sami na donosy zasłużyli. Dzisiaj czytamy o kolejnej wersji.
Czyli takie przeprosiny byłyby kolejną wypowiedzią, jak jego kolejne wersje. Ten człowiek w ten sposób sam dowodzi, że nie ma przyzwoitości, że jego słowo nic nie jest warte, że może je w każdej chwili zmienić.
Nie wypaczajmy chrześcijaństwa, sprawiedliwości i przeprosin.
Po tych wszystkich krętactwach Wałęsy, po kolejnych wersjach wydarzeń, które ogłasza, wyraźnie widać, że jego ewentualne przeprosiny byłyby absolutnie bez znaczenie. Prawdopodobnie byłoby to kolejne krętactwo.
To trzeba konkretów, a takimi byłyby odszkodowania znaczne finansowe dla jego ofiar i ludzi pomawianych. W końcu akta pokazują, że dla pieniędzy donosił, a sam w skutek całej sytuacji niesłychanie się wzbogacił. Więc niech pieniędzmi zrekompensuje choć częściowo zło, które uczynił.
Oczywiście całemu NSZZ Solidarność nie zrekompensuje wyrządzonego zła. Nie zrekompensuje go Polsce. Ale będzie to przynajmniej jakiś konkret.
Ja wiem, że tytuły rządzą się swoimi prawami, że nie są dosłowne, że muszą być krótkie. Ale ten jest nieprawdziwy. Sugeruje, że abp Głódź widzi uzasadnioną potrzebę, aby Wałęsa kogoś przeprosił, bo wie, że ma za co. Jestem zdziwiony, więc czytam dalej. I okazuje się, że wypowiedź jednak jest inna. "Widziałbym więc, aby Pan Prezydent Wałęsa, jeśli czuje potrzebę serca i duszy, przeprosił tych, których skrzywdził, bądź nie powiedział pełnej prawdy, a jednocześnie wybaczył to wszystko, co teraz na niego spływa". On go nie namawia. A w każdym razie nie namawia do przeproszenia bardziej niż do wybaczenia. To próba wskazania drogi do pojednania, a nie zawoalowane określenie "jesteś winny", jak to sugeruje tytuł. Dodajcie do tego "i wybaczył" i będzie bardziej prawdziwie. Tym bardziej, że w kolejnych tekstach już nie ma oryginalnego cytatu i pozostaje tylko przekłamanie.
Trzeba o tym przypominać, bo już nawet biskupi wydają się o tym nie pamiętać.
Spowiednik jest od tego, aby penitentowi to powiedzieć i to powiedzieć jak to ma zrobić i jaką przyjąć pokutę.
Przeprosić, to można wtedy, kiedy niechcący kogoś nadepnie, albo potraci.
1. " Metropolita gdański mówi KAI, że "Rok Miłosierdzia daje wspaniałą okazję by zamknąć ten kazus."
Dokładnie tego się spodziewałam. Sądziłam tylko, że Episkopat wyda oświadczenie. Widać, teczki biskupów nie są bezpieczne...
2. "...obecny tam Maciej Płażyński skonstatował: 'jak znam Wałęsę, to po raz pierwszy on kogoś przeprosił'."
Ktoś jeszcze czegoś oczekuje?
3. "Inaczej pozostanie krwawiąca rana."
"Trzeba rozdrapywać rany polskie, aby nie zabliźniły się błoną podłości."
A człowiek piastujący najwyższy urząd w państwie, który przez lata okłamywał naród i donosił komunistom na uczciwych ludzi musi stanąć przed sądem.
Czy hierarchowie muszą się ciągle pchać w te politykę?
Żeby przeprosimy miały sens, przepraszający musi mieć minimum przyzwoitości. Jego słowo musi coś znaczyć. Nie może to być potok słów, do których przepraszający nie przywiązuje żadnego znaczenia.
Codziennie czytamy o nowych sprzecznych oświadczeniach Wałęsy. Raz twierdzi, że nie współpracował. Innym razem, że coś tam podpisywał, ale jest to rzekomo bez znaczenia. Jeszcze innym razem, że współpracował, ale nie donosił. Jeszcze innym, że chociaż donosił, to ludzie na których donosił, to pionki bez znaczenia, którzy sobie zresztą sami na donosy zasłużyli. Dzisiaj czytamy o kolejnej wersji.
Czyli takie przeprosiny byłyby kolejną wypowiedzią, jak jego kolejne wersje. Ten człowiek w ten sposób sam dowodzi, że nie ma przyzwoitości, że jego słowo nic nie jest warte, że może je w każdej chwili zmienić.
Nie wypaczajmy chrześcijaństwa, sprawiedliwości i przeprosin.
To trzeba konkretów, a takimi byłyby odszkodowania znaczne finansowe dla jego ofiar i ludzi pomawianych. W końcu akta pokazują, że dla pieniędzy donosił, a sam w skutek całej sytuacji niesłychanie się wzbogacił. Więc niech pieniędzmi zrekompensuje choć częściowo zło, które uczynił.
Oczywiście całemu NSZZ Solidarność nie zrekompensuje wyrządzonego zła. Nie zrekompensuje go Polsce. Ale będzie to przynajmniej jakiś konkret.
"Abp Sławoj Leszek Głódź mówi, że wyrządziłem jakieś krzywdy, aż się prosi by zmierzyć, kto więcej?"
Już Bolek arcybiskupowi odpowiedział.