Słyszę często też głosy osób z małych miejscowości. Martwią się, że u nich we wsi szkoła słabo wyposażona, nie ma pracowni fizyki ani chemii, nauczycielka angielskiego marna. Właśnie rodzice na wsiach są najbardziej przejęci. Mam córkę w gimnazjum, znam jej koleżanki i kolegów, wiem, jak chętnie angażują się w wolontariat i wiem, że w podstawówce tego nie było. Najbardziej jednak martwi mnie sytuacja mojego syna, który właśnie kończy podstawówkę. Skończy omawiać historię najnowszą i wskoczy w połowę nowego materiału. Ominie go Bizancjum, Księstwo Wielkomorawskie. Fizyka w projekcie jest od 5 klasy, on zacznie ją w siódmej. Nie wiadomo na podstawie czego. Do liceum pójdzie razem z rocznikiem teraz zaczynającym gimnazjum. Licea nagle się rozdmuchają i będą mogły przyjąć 2 razy więcej klas i będzie to zupełnie bez uszczerbku na ich wiedzy. Szkołę można organizować różnie. W Bawarii jest 4-letnia podstawówka i 9-letnia szkoła ponadginazjalna. Jednak nie to jest tu problemem. Problemem jest ciągłe przewracanie wszytkiego do góry nogami, trwanie w sytuacji przystosowywania się do systemu i coraz infantylniejsze programy nauczania.
onego czasu ja miał do czynienia ze szkołami jak tworzyli my stowarzyszeniz coby małe szkoły pozostawić , a nie likwidować . Aleć taka polityka była - i dzieci przenoszony do szkół totalnie nieprzygotowanych dla maluchów . Krzesełka i stoliki jak dla nastolatka , nie mówiąc o toaletach gdzie maluchowi trzeba było taborecik podstawiać , Mamiono ludzi w sposób oczywisty , lepsza organizacja , więcej pomocy naukowych , dobry rozwój dziecka ( takie totalne bzdury ) .pisząc o tm wszystkim zgdzam się z autorem o do tych błędow na dole - oto radni miejscy i gminni ( reprezentanci ludzi ) sami im gte szkoły zamykali nie zważając na protesty . pojawialy się te same hasła co teraz , a najważniejsze zawsze było - praca dla nauczysieli - dziecko to była taka karta przetargowa . pozdrawiam