Program 500+ to najbardziej niesprawiedliwy projekt ostatnich lat. Podział na lepsze i gorsze dzieci. W bardzo wielu przypadkach pokusa do kombinowanie z dochodami , a z drugiej strony przeznaczane dla ludzi majętnych, którzy nie zauważają takich pieniędzy w portfelu.
Człowieku obudź się ludzie majętni płacą na Twoje +500, więc nie wiem czemu szukasz niesprawiedliwość tam gdzie jej nie ma. Niesprawiedliwością jest, że ludzie majętni płacą podatek progresywny a powinni proporcjonalny.
A co płacisz? Podnieśli Ci choć jeden podatek? Na czymkolwiek masz drożej? Bo nawet na benzynie Ci tych Twoich dwudziestu groszy nie dołożyli. Powiedz dokładnie, ile Cię kosztował w lipcu program 500+?
Program 500+ dla wszystkich. Gdyby wprowadzić kryterium dochodowe program okazałby się bardzo drogi. Weryfikacja wniosków to zatrudnienie tysięcy urzędników. A to bardzo podniosłoby koszty. A i tak biedniejsi dostaliby tylko 500 zł. Więc bez sensu robić kryterium dochodowe. Chyba że kierujemy się bezinteresowną żądzą dop..rdolenia bogatszemu bliźniemu.
Na program pomocowy współfinansujący dzieci jak widzę każdy ma swój pomysł :) Też nad tym myślałem i może przedstawię swój. Moim zdaniem powinno być 1000+ na trzecie dziecko i 500+ na każde następne.
Uzasadnienie: Program jest państwowy i ma służyć realizacji celów państwa - polepszenie wskaźników demograficznych, zabezpieczenie emerytalne, zabezpieczenie kadrowe itp. Aby rodziło się dziecko potrzeba dwojga ludzi (to informacja dla młodszych czytelników portalu - większość o tym wie, mam nadzieję). Czyli urodzenie dwójki dzieci to niejako "spłata" społeczeństwu należnego "długu" za siebie i za swojego małżonka. Dopiero od trzeciego dziecka państwo "zyskuje". To takie moje przemyślenie :)
Późne dzieci? Ależ ten program nie sprzyja późnym dzieciom! Jesli starsze ma np.16 lat to "późne dziecko" będzie dostawało dodatek 500 złotych najwyżej przez rok, do ukończenia 18 roku życia przez STARSZE dziecko! Tu jest oszustwo rządu, który obiecywał 500 zł, na każde drugie dziecko, ale nie mówi otwarcie, że ten 18 rok życia dotyczy starsze dziecka a nie młodszego.
Z czego ta Pani się tak cieszy. Od ponad roku przechwala się ile rząd wydał pieniędzy. Tutaj mała dygresja. Rząd nie wydał żadnych pieniędzy, bo ich nie ma. Żeby komuś dać, to innemu trzeba zabrać. Tak więc ten rząd rozdaje na prawo i lewo, nie sprawdzając jak są spożytkowane. Na koniec pytanie, jak należy rozumieć aktualny projekt Pani Rafalskiej o programie 500+ dla emerytów? Czyżby w Ministerstwie Rodziny przerabiano ostatnio lekturę Hemingway'a "Stary człowiek i JESZCZE MOŻE"
Szanowna Pani Minister, chciałabym drugie dziecko, bardzo, tylko ze nie mogę. O pierwsze walczyłam kilka lat. Czy Pani widziała kiedykolwiek statystyki? Obecnie co 4-5 para nie może począć dziecka z powodow zdrowotnych. Co Pani na to? Refundacja badan to fikcja, za wszystkie trzeba płacić samemu. Podstawowe hormony ok 200-300 zl, usg - 80-100 zl (trzeba wykonać kilka w jednym cyklu), wizyta lekarska od 150 zl w górę. Zabrali Państwo program in vitro, a co proponujecie w zamian. Zupełnie NIC. Dla was my niepłodni nie liczymy się w statystyce.
Niektórzy wierzący senatorowie uważają że na bezpłodność post jest dobry. Nawet są tacy mądrzy co Ci powiedzą dlaczego ludzie są bezpłodni - bo wcześniej dokonali aborcji. Posłuchaj ich mądrości: https://www.facebook.com/natematpl/videos/vb.370535546308040/1110712458957008/?type=2&theater
Niepłodni mogą inaczej wspierać Polskę, niekoniecznie prokreacyjnie. A jeśli chodzi Ci o Twoją własną satysfakcję i spełnienie marzeń bycia matką, no to już we własnym zakresie. Nie widzę powodu, by Ci to fundować.
A ja jako płodna osoba widzę powód żeby państwo to fundowało bo jest to choroba cywilizacyjna jak każda inna - inne zaś choroby cywilizacyjne w tym kraju są obejmowane leczeniem i profilaktyką którą funduje państwo.
Co jest chorobą? Niepłodność? To tak samo jak mój słaby wzrok - także choroba cywilizacyjna. I znacznie bardziej uciążliwa niż niemożność spłodzenia i urodzenia dzieci. Co mi RP daje? 100zł na okulary korekcyjne (chyba raz na cztery lata). Więc jeśli mamy nadmiar pieniędzy w budżecie NFZ, to nie mam nic przeciwko - finansujmy diagnostykę niepłodności i ewentualną hormonoterpię lub ginekologiczną chirurgię laparoskopową (facetowi się raczej nie pomoże).
Słaby wzrok to nie jest choroba cywilizacyjna a poza tym masz w 100 % refundowane leczenie okulistyczne plus w większości zrefundowane koszty okularów korekcyjnych. Nie kłam zatem.
Oczywiście, że krótkowzroczność jest chorobą cywilizacyjną - podstawową przyczyną jest korzystanie z telewizora, komputera etc.! Jakie leczenie okulistyczne mam refundowane? Może się czegoś do wiem. Co do refundacji okularów, to jest to - jak napisałem - mniej niż 20% kosztów okularów raz na kilka lat.
Gościu z 14:32 Krótkowzroczność po pierwsze nie jest chorobą, a tym bardziej cywilizacyjną. Krótkowzroczność jest WADĄ WZROKU. Występuje wówczas, gdy promienie świetlne skupiają się przed siatkówką zamiast na niej. Układ optyczny oka jest za silny lub/i wymiary przednio-tylne oka są zbyt duże. Wada jest GENETYCZNIE uwarunkowana, aczkolwiek uważa się, że wpływ mogą mieć również warunki środowiskowe. Może pogłębić ją np. ciąża. Masz refundowaną każdą wizytę diagnostyczną okulisty oraz leczenie tej WADY - a nie choroby - czyli korekta okularowa lub zabiegi laserowe. Przestań zatem szerzyć swoją ciemnotę.
Do Gość 01.08.2017 23:22 Warto sprawdzić jaka jest definicja określonego pojęcia np. "choroba" w Słowniku Języka Polskiego, bo można napisać coś nie do końca przemyślanego.
Drogi Kolego - warto operować pojęciem i definicją medyczną choroby, a nie słownika języka polskiego, . A to wielka różnica. WADA wzroku nie jest CHOROBĄ.
Nie jestem lekarzem i większość na tym forum pewnie nie jest - dlatego sprawdziłem znaczenie słowa "choroba" w Słowniku Języka Polskiego, którym się wszyscy tu posługujemy :)
Jednak po Twojej uwadze zaciekawiłem się tym tematem i wrzuciłem w Google pytanie: "czy wada wzroku to choroba". Z uzyskanych linków dowiedziałem się, że wady wzroku zalicza się po prostu do chorób oczu :) np. http://www.medonet.pl/choroby-od-a-do-z/choroby-narzadu-wzroku,choroby-oczu,artykul,1656587.html, https://coopervision.pl/troska-o-wzrok-i-zdrowie-oczu/co-jest-nadwzrocznosc (tu piszą, że "nadwzroczność to choroba dziedziczna").
Wady wzroku wyczerpują definicję choroby proponowaną przez WHO. Nawet w Wikipedii pod hasłem "wada wzroku" jest akapit: "Objawy chorobowe".
Wskaż mi proszę jakieś źródło, w którym jest wyraźnie napisane, że wad wzroku nie zalicza się do chorób.
Krótkowzroczność to wada refrakcji oka. Jest to dysfunkcja oka, a nie choroba. Choroba oka to np. jaskra itp. Wyróżnia się wyraźnie wady od chorób. Natomiast i wada wzroku i choroba oka jest dysfunkcja - stąd spełnianie wspólnego kryterium z bardzo ogólnej definicji WHO. Popularnonaukowe linki mnie nie interesują. Nie gniewaj się, ale nie mam czasu na grzebanie w necie. Tak jak nie będę szukać linków do udowodnienia, że koło jest okrągłe.Jestem służbą zdrowia i doskonale wiem co mnie nauczono na studiach - to jest oczywistość.
Pani Minister, mam 27 lat. Nie zamierzam mieć dzieci, bo mnie na nie w Polsce nie stać, i nie zmieni tego 500 plus, gdyż o wiele więcej rząd zabiera mi co miesiąc w podatkach. Nie mam zamiaru męczyć się z gromadą dzieci, czy nawet z jednym, w wynajmowanej kawalerce. A młodzi ludzie nie mogą liczyć na wysokie zarobki, pozwalające na zakup normalnego mieszkania. Dlatego, jeśli będę miał dzieci, to tylko wtedy, gdy będę pracował za granicą. I nie obchodzi mnie niż demograficzny. Wy chcecie, żeby Polacy mieli dzieci tylko po to, żeby było komu zabrać pieniądze na emerytury. Ja zamiast wydawać pieniądze na dzieci wolę sam oszczędzać na swoją starość. Bardziej mi się to opłaci.
ale skąd ci z rządu mogą o tym wiedzieć? zarabiając 15-20-30 tys miesięcznie nie mają POJĘCIA o życiu normalnego zwykłego zarabiającego te dwa tysiące z hakiem młodego człowieka. Oni co najwyżej mogą powiedzieć za Marią Antoniną - "nie mają chleba? niech jedzą ciastka"..
Nic nie zabezpieczy lepiej starości niż dobrze wychowane własne dzieci. Ekonomia i koniunktura są kapryśne. Rządy się zmieniają, prawo się zmienia. Człowiek z wiekiem traci siły, umysł tępieje. W końcu przychodzi czas kiedy komuś trzeba zaufać i co wtedy? Zawierzyć swój los państwu, jednemu z banków, a może jeszcze jakiejś innej instytucji? Najlepszą inwestycją są dzieci - lokata, która potrafi adaptować się do zmiennych warunków środowiska ekonomiczno-społecznego. Na początku faktycznie trzeba sporo zainwestować, nie tylko środków finansowych, ale przede wszystkim miłości, cierpliwości i czasu. Dobrze wykształcić i dobrze wychować choć jedno dziecko nie jest łatwo, ale się opłaca - a każde kolejne jest niepowtarzalne i gdy już się je ma, człowiek sobie nie wyobraża, że mogłoby go nie być :)
Masz rację użytkowniku "bzdura", w takim świecie żyjemy - żeby coś zyskać, najpierw trzeba zainwestować i to nie mało. Do dobrego wychowania dziecka zazwyczaj nie potrzeba aż tyle środków finansowych jak nam się na początku wydaje, choć i tak określonym kapitałem (dla wielu zbyt wysokim) trzeba dysponować. Potrzeba ponadto dużo tego, czego często nie bierzemy pod uwagę myśląc o dzieciach - czasu, cierpliwości i gotowości do poświęcenia. Moja wypowiedź dotyczy inwestycji. Aby inwestować trzeba mieć co. Jeżeli nie masz nadwyżki w przychodach to nie zainwestujesz nie tylko w dzieci, ale i w nieruchomości, fundusze czy inne instrumenty, które mogłyby zabezpieczyć cię na starość. Wtedy faktycznie jesteś zdany tylko na państwo i system emerytalno-rentowy.
@ gdy będę pracował za granicą... Jasne, tam tylko czekają żeby Ci nawalić jak najwięcej pieniędzy do kieszeni, wręczyć klucze do pałacu i bić pokłony. Masz 27 lat? To już chyba wystarczająco dużo żeby się ogarnąć i dojrzeć większą przyjemność w dawaniu niż braniu? Mało zarabiasz? To poszukaj sobie lepszej pracy
krut00 zajmij się sobą, a nie ocenianiem innych w arogancki sposób. Pochwal się ile masz dzieci? Ilu osobom "dajesz" siebie na co dzień. A jeśli 2 czy 3 to dlaczego tak mało? Więcej dzieci powinieneś mieć żeby bardziej siebie dawać.
400 tys. to mało. Naprawdę. Policzcie tak. Jeśli co roku będzie się rodzić 400 tys. Polaków, i każdy z nich będzie żył średnio 70 lat. To za 70 lat będzie 28 mln. Polaków. Żeby utrzymać 36 mln. potrzeba minimum 515 tysięcy dzieci rocznie. Plus to, co trzeba by nadrobić poprzez stracone ostatnie 25 lat, kiedy rodziło się po 380 tysięcy. Dodam, że przed II WW, przy populacji około 30 mln, w Polsce rodziło się ok. 1 mln dzieci rocznie.
Wszyscy tylko negatywnie nastawieni....Dzieci są wielkim darem i ogromną radością.Sama mam 4 w tym najstarsza córkę z MPDZ z powodu błędu lekarskiego.Mimo całego trudu codzienności nie zamienilabym sie nawet na chwilę z zapatrzonymi w siebie dziewczynami po 30-tce którym z upływem czasu zamiast radości z bycia dla kogoś waznym zostanie frustracja i pretensje do calego otoczenia...Powtarzane kilkadziesiat razy dziennie "Kocham Cie mamusiu" jest najlepszym dowodem na to jaką wartość ma posiadanie dzieci.
Fascynujące jak wiele wiesz o życiu dziewczyn po 30-tce. I z jaka pogardą się o nich wyrażasz. Czy idąc tym toiem myślenia kobieta z 5 czy 6 dzieci powinna mieć podobne zdanie o tobie co ty o tych 30-letnich dziewczynach?
Ja pogardy w wypowiedzi Gość (31.07.2017 15:02) nie dostrzegam. Bardziej współczucie. Też to zauważam, kobiety mają coś takiego w sobie co powoduje, że są smutne, gdy nie mają własnych dzieci. Czegoś im brakuje. Często same nie wiedzą czego. Tu nie ma miejsca na pogardę, wiele osób nie może mieć dzieci. Jedną z przyczyn są wspomniane możliwości finansowe, są też kwestie medyczne i wiele innych. Zakonnicy i zakonnice wybierają dobrowolnie życie bezdzietne - jest to wyrzeczenie, a nie przywilej. Nie można jednak udawać, że nieposiadanie dzieci jest czymś łatwym i pożądanym. Tu nie chodzi nawet o normy kulturowe, religię czy modę. Taka jest po prostu natura istot żywych - mają potomstwo w celu zachowania gatunku.
A ja, w przeciwieństwie do Czytelnika, nietety dostrzegam właśnie pogardę a nie współczucie. Przykry jest ten brak wrażliwości na blizniego/bliźnią i ta nieznośna łatwość w ferowaniu osądów.
do Czytelnika - wybacz ale to jest pseudopsychologia co piszesz. "same nie wiedzą czego im brakuje" - rozumiem że ty wiesz lepiej od nich czego im brakuje a one oczywiście ci to mówią ze czegoś im brakuje tylko nie wiedzą czego i pytają ciebie...
Gość (31.07.2017 22:20) - masz rację. Nie znam się na psychologii więc to co napisałem jest zapewne "pseudopsychologią". Jest to bardziej moja interpretacja zachowań, które obserwuję. Może mój wniosek nie jest prawidłowy, może wyciągnięty został pochopnie. Widzę w swoim otoczeniu kobiety (właśnie sporo po 30, może po 40), które prawdopodobnie nie mogą już mieć dzieci i ich nie mają. Kiedy pojawiają się tematy dotyczące dzieci (np. ich koleżanek czy kolegów z pracy) stają się przygnębione, małomówne, zwyczajnie smutnieją. Często to widzę, ponieważ wśród ludzi 30-50 letnich temat ich dzieci jest jednym z najczęściej przywoływanych i budzi chyba największe emocje :) Jeżeli Ciebie w jakiś sposób uraziłem swoją wypowiedzią to szczerze przepraszam.
@Czytelnik być może są to kobiety bezpłodne którym państwo odmówiło pomocy w leczeniu i zabrało możliwość refundacji in vitro. Niepłodność to choroba cywilizacyjna dotykająca coraz większa populację ludzi. Skąd założenie że one nie chciały mieć dzieci? Zastanów się czasem co piszesz bo swoimi domysłami zakłamujesz rzeczywistość i możesz komuś czytającemu takie slogany sprawić przykrość.
Wskaż proszę w mojej wypowiedzi miejsce, w którym piszę, że "[...] one nie chciały mieć dzieci [...]". Piszę tylko o smutku kobiety, którego przyczyną jest nie posiadanie dziecka, oraz o moim współczuciu dla takich kobiet. Doskonale wiem, że istnieją przyczyny braku dzieci, które są niezależne od woli kobiety, o czym piszę w swoim wpisie z 31.07.2017 16:09. Nie wiem dlaczego napisałeś to co napisałeś (wpis: Gość 01.08.2017 12:53), może przeczytałeś jakiś inny wpis i pomyliło ci się. Może nie do końca zrozumiałeś znaczenie mojego wpisu. Przeczytaj proszę na spokojnie jeszcze raz i gdy znajdziesz coś co faktycznie napisałem i z czym się nie zgadzasz - napisz, postaram się odpowiedzieć na Twoje wątpliwości.
@czytelnik jest to zawarte ewidentnie w kontekście twojej odpowiedzi do postu kobiety, która z taką pogardą wyraża się o innych kobietach które "z zapatrzonymi w siebie dziewczynami po 30-tce którym z upływem czasu zamiast radości z bycia dla kogoś waznym zostanie frustracja i pretensje do calego otoczenia". I nie wykręcaj kota ogonem teraz.
Sugeruję zawsze czytać całą odpowiedź a nie tylko początek. Faktycznie nie dostrzegam pogardy w wypowiedzi Gość z 31.07.2017 15:02, a bardziej współczucie zadowolonej mamy i może trochę krytyki określonego zachowania, określonej grupy kobiet. Pogarda jest uczuciem bliskim nienawiści, to zbyt mocne słowo w stosunku do wypowiedzi tej Pani.
Ponadto w swojej wypowiedzi z 31.07.2017 16:09 napisałem wprost, cytuję: "[...] Tu nie ma miejsca na pogardę, wiele osób nie może mieć dzieci. Jedną z przyczyn są wspomniane możliwości finansowe, są też kwestie medyczne i wiele innych [...]".
Proponuję abyś ponownie na spokojnie przeczytał w całości moją wypowiedź. Czyt teraz jest już wszystko zrozumiałe?
Człowiek ma w życiu jeden cel - osiągnięcie szczęścia. Posiadanie dzieci, wychowywanie ich, obserwowanie jak dorastają i osiągają swoje małe na początku a później większe sukcesy pozwala od czasu do czasu choć przez krótką chwilę być szczęśliwym :) Ale to nie jedyna droga - wszystkim zabierającym głos w tej dyskusji życzę odnalezienia swojej drogi do prawdziwego szczęścia :)
Wyjaśnij mi jak rząd docenia kobiety. Co dzisiaj mają zrobić matki dzieci w wieku szkolnym? Są wakacje - ponad 2 miesiące wolnego mają dzieci, a rodzice 26 dni. Nie zapominajmy o feriach i świętach. Jak zwykle radź sobie człowieku sam! Za 500 zł spróbujcie zapewnić opiekę dwójce dzieci przez miesiąc. Nawet półkolonie w parafii to tylko 1 tydzień i nie starcza dla wszystkich chętnych.
Znam wiele małżeństw, które mimo wielkiego pragnienia nie mogą doczekać się potomstwa. Znam też wiele samotnych kobiet, które bardzo chciałyby zostać żonami i matkami, ale nie spotkały odpowiedniego, wartościowego człowiska na swojej drodze. Pisanie o takich ludziach, że są zapatrzeni w siebie jest żenujące i krzywdzące. Nigdy nie wiadomo dlaczego ktoś nie ma dzieci, dlatego trzeba być powsciągliwym w osądach. I tak jak ktoś już pisał 400 tyś to nadal bardzo mało.
Dobiegam 40-tki i mam dwoje dzieci, a kiedy braliśmy ślub marzyliśmy o czwórce pociech. Po ślubie przyszła walka o pracę i dom (niestety częściowo za kredyt hipoteczny we frankach). Gdy przyszedł "kryzys 2007 r." mieliśmy dwoje małych dzieci i garba w postaci rosnących w szalejącym tempie rat... I tak skończyły się marzenia o licznej rodzinie. Teraz jest nam już łatwiej, ale raz stracone poczucie bezpieczeństwa nie wróci, a ja czuję się zbyt zmęczona by zdecydować się na te późne dzieci. Dlatego trzymam mocno kciuki za młode, pełne nadziei małżeństwa. Mam też nadzieję, że program 500+ to dopiero dobry początek polityki prorodzinnej państwa.
Nie trzeba się było łaszczyć na chałupę za franki. Chytry traci dwa razy jak mówią... Ja mam więcej dzieci bo zrezygnowaliśmy z budowy domu. Więc wybacz ale pisanie przez osobę która wybiera materialne sprawy zamiast dzieci o sobie jako straconym pokoleniu to trzeba mieć tupet. Nie mam ochoty płacić na gromady dzieci cudzych z własnych podatków - 500 + - ja go nie pobieram tez bo mam dorosłe dzieci które jakoś wychowaliśmy bez tego i nie mam ochoty tez ze swoich podatków dotować chałup za franki innych ludzi którym się wydaje że społeczeństwo całe ma ponieść konsekwencje ich głupoty.
Popieram program 500+, bo dzieci nie wychowujemy dla siebie, ale dla społeczeństwa i tym bardziej państwo powinno doceniać trud wychowawczy ponoszony przez rodziców (a konkretna forma docenienia to właśnie wsparcie finansowe). To nie jest żadna łaska ze strony płacących podatki - to jest inwestycja, ale takie spojrzenie wymaga spojrzenia na społeczeństwo jak na wspólnotę. Może przyjdzie czas na lepsze formy wsparcia - na razie jednak doceniajmy to co jest. PS. Pozwól, że pozostałą część Twojego komentarza (ze szczególnym uwzględnieniem bezpośrednich ataków) pozostawię bez komentarza, bo z takiej dyskusji nie wyjdzie nic dobrego, a szczególnie na stronie GN warto zadbać o to co dobre.
nie swoich pieniędzy! 500 plus to degeneracyjny program nadaje się do LIKWIDACJI. zamiast tego - odpis od pitu oraz KWOTA WOLNA OD PODATKU dużo wyższa. To jest recepta, nie rozpasany socjal.
Młode pokolenie wciąż jest roszczeniowe ,wszystko im dać to może coś zrobią ?założą rodzinę ,urodzą dzieci.Ja wszystkiego dorabiałam się sama ,nic od państwa nie dostałam.Czy te dzieci podziękują kiedyś,wątpię.Ostatnio wchodząc na onet (mam tam pocztę) zauważyłam w nagłówku znane nazwisko.Wywiadu udzielał młody chłopak twierdził że jest pisarzem ,poetą a bardziej znana jest jego matka która jest założycielką jednej z organizacji wielodzietnej.Przeczytałam tylko fragment, reszty się nie dało ,same bzdury i bzdety.W jednym zdaniu powiedział(cytuję z głowy) ;;gdyby państwo wszystkim obywatelom dało 1000 zł za free to może wtedy chciałoby im się wstać z kanapy i iść protestować.I to jest inwestycja w duże rodziny-----bez komentarza
Źle myślałaś - to co piszesz to zabobony. Całkowity brak dzieci to albo bezpłodność - choroba - albo decyzja świadoma rodziców. A tą świadomą decyzję można zaplanować albo NPR albo antykoncepcją. A antykoncepcja i NPR to metody także świadomego PLANOWANIA dzieci. Czyli podjęcia decyzji KIEDY się chce mieć dzieci i ile.
A ja nie jestem królicą żeby życie spędzić na chodzeniu non stop w ciąży i rodzeniu. Mam dokładnie tyle dzieci ile chce mieć i ile jestem w stanie godnie wychować zabezpieczając ich wszystkie potrzeby.
Powiedz dokładnie, ile Cię kosztował w lipcu program 500+?
Też nad tym myślałem i może przedstawię swój.
Moim zdaniem powinno być 1000+ na trzecie dziecko i 500+ na każde następne.
Uzasadnienie:
Program jest państwowy i ma służyć realizacji celów państwa - polepszenie wskaźników demograficznych, zabezpieczenie emerytalne, zabezpieczenie kadrowe itp.
Aby rodziło się dziecko potrzeba dwojga ludzi (to informacja dla młodszych czytelników portalu - większość o tym wie, mam nadzieję). Czyli urodzenie dwójki dzieci to niejako "spłata" społeczeństwu należnego "długu" za siebie i za swojego małżonka. Dopiero od trzeciego dziecka państwo "zyskuje".
To takie moje przemyślenie :)
Warto sprawdzić jaka jest definicja określonego pojęcia np. "choroba" w Słowniku Języka Polskiego, bo można napisać coś nie do końca przemyślanego.
Jednak po Twojej uwadze zaciekawiłem się tym tematem i wrzuciłem w Google pytanie: "czy wada wzroku to choroba". Z uzyskanych linków dowiedziałem się, że wady wzroku zalicza się po prostu do chorób oczu :) np. http://www.medonet.pl/choroby-od-a-do-z/choroby-narzadu-wzroku,choroby-oczu,artykul,1656587.html, https://coopervision.pl/troska-o-wzrok-i-zdrowie-oczu/co-jest-nadwzrocznosc (tu piszą, że "nadwzroczność to choroba dziedziczna").
Wady wzroku wyczerpują definicję choroby proponowaną przez WHO. Nawet w Wikipedii pod hasłem "wada wzroku" jest akapit: "Objawy chorobowe".
Wskaż mi proszę jakieś źródło, w którym jest wyraźnie napisane, że wad wzroku nie zalicza się do chorób.
Najlepszą inwestycją są dzieci - lokata, która potrafi adaptować się do zmiennych warunków środowiska ekonomiczno-społecznego. Na początku faktycznie trzeba sporo zainwestować, nie tylko środków finansowych, ale przede wszystkim miłości, cierpliwości i czasu. Dobrze wykształcić i dobrze wychować choć jedno dziecko nie jest łatwo, ale się opłaca - a każde kolejne jest niepowtarzalne i gdy już się je ma, człowiek sobie nie wyobraża, że mogłoby go nie być :)
Do dobrego wychowania dziecka zazwyczaj nie potrzeba aż tyle środków finansowych jak nam się na początku wydaje, choć i tak określonym kapitałem (dla wielu zbyt wysokim) trzeba dysponować. Potrzeba ponadto dużo tego, czego często nie bierzemy pod uwagę myśląc o dzieciach - czasu, cierpliwości i gotowości do poświęcenia.
Moja wypowiedź dotyczy inwestycji. Aby inwestować trzeba mieć co. Jeżeli nie masz nadwyżki w przychodach to nie zainwestujesz nie tylko w dzieci, ale i w nieruchomości, fundusze czy inne instrumenty, które mogłyby zabezpieczyć cię na starość. Wtedy faktycznie jesteś zdany tylko na państwo i system emerytalno-rentowy.
Też to zauważam, kobiety mają coś takiego w sobie co powoduje, że są smutne, gdy nie mają własnych dzieci. Czegoś im brakuje. Często same nie wiedzą czego.
Tu nie ma miejsca na pogardę, wiele osób nie może mieć dzieci. Jedną z przyczyn są wspomniane możliwości finansowe, są też kwestie medyczne i wiele innych.
Zakonnicy i zakonnice wybierają dobrowolnie życie bezdzietne - jest to wyrzeczenie, a nie przywilej.
Nie można jednak udawać, że nieposiadanie dzieci jest czymś łatwym i pożądanym. Tu nie chodzi nawet o normy kulturowe, religię czy modę. Taka jest po prostu natura istot żywych - mają potomstwo w celu zachowania gatunku.
Widzę w swoim otoczeniu kobiety (właśnie sporo po 30, może po 40), które prawdopodobnie nie mogą już mieć dzieci i ich nie mają. Kiedy pojawiają się tematy dotyczące dzieci (np. ich koleżanek czy kolegów z pracy) stają się przygnębione, małomówne, zwyczajnie smutnieją. Często to widzę, ponieważ wśród ludzi 30-50 letnich temat ich dzieci jest jednym z najczęściej przywoływanych i budzi chyba największe emocje :)
Jeżeli Ciebie w jakiś sposób uraziłem swoją wypowiedzią to szczerze przepraszam.
Piszę tylko o smutku kobiety, którego przyczyną jest nie posiadanie dziecka, oraz o moim współczuciu dla takich kobiet.
Doskonale wiem, że istnieją przyczyny braku dzieci, które są niezależne od woli kobiety, o czym piszę w swoim wpisie z 31.07.2017 16:09.
Nie wiem dlaczego napisałeś to co napisałeś (wpis: Gość 01.08.2017 12:53), może przeczytałeś jakiś inny wpis i pomyliło ci się. Może nie do końca zrozumiałeś znaczenie mojego wpisu.
Przeczytaj proszę na spokojnie jeszcze raz i gdy znajdziesz coś co faktycznie napisałem i z czym się nie zgadzasz - napisz, postaram się odpowiedzieć na Twoje wątpliwości.
Faktycznie nie dostrzegam pogardy w wypowiedzi Gość z 31.07.2017 15:02, a bardziej współczucie zadowolonej mamy i może trochę krytyki określonego zachowania, określonej grupy kobiet. Pogarda jest uczuciem bliskim nienawiści, to zbyt mocne słowo w stosunku do wypowiedzi tej Pani.
Ponadto w swojej wypowiedzi z 31.07.2017 16:09 napisałem wprost, cytuję: "[...] Tu nie ma miejsca na pogardę, wiele osób nie może mieć dzieci. Jedną z przyczyn są wspomniane możliwości finansowe, są też kwestie medyczne i wiele innych [...]".
Proponuję abyś ponownie na spokojnie przeczytał w całości moją wypowiedź.
Czyt teraz jest już wszystko zrozumiałe?
Posiadanie dzieci, wychowywanie ich, obserwowanie jak dorastają i osiągają swoje małe na początku a później większe sukcesy pozwala od czasu do czasu choć przez krótką chwilę być szczęśliwym :)
Ale to nie jedyna droga - wszystkim zabierającym głos w tej dyskusji życzę odnalezienia swojej drogi do prawdziwego szczęścia :)