Znowu bp. Ryś! Ile można! Czy tylko ba Rysia mamy w Polsce? Jakby zsumować liczbę artykułów na jego temat oraz liczbę artykułów na temat wszystkich pozostałych biskupów, to by się okazało, że ta druga suma nie tylko jest mniejsza, ale stanowi niewielki ułamek. To tak w ramach "brania na klatę" tego tematu, jak to postulował redaktor Dziedzina na łamach GN.
To taki rys (ryska) protestancki. Przewaga autorytetu jednostki, nad autorytetem Kościoła. Cytują go nie dlatego, że jest biskupem i ma władze nauczycielska. A dlatego, że im się fajnie go słucha, bo im dobrze gada. Typowy kult jednostki, w otoczce religijnego posłuszeństwa.
Wydaje mi się przesadne śledzenie i relacjonowanie każdego etapu żegnania się biskupa z poprzednią diecezją i obejmowania nowej. Wręcz chyba niebezpieczne dla samego biskupa, jest przecież tylko człowiekiem a robi się z niego jakiegoś superbiskupa, jakiego Polska jeszcze nie widziała i od którego wszyscy inni biskupi powinni się uczyć. To może popsuć nawet najlepszego człowieka.
W związku z Dniem Ubogiego proszę o definicję "ubogiego" i "bogatego". Ko jest "ubogi", a kto jest "bogaty"? Kiedy ubogi przestaje już być "ubogim"? Kiedy bogaty przestaje być "bogatym"? Proszę o parametry.
Myślę, że dwie średnie krajowe to jeszcze nie bogactwo. Oprócz ubogich i bogatych jest jeszcze klasa średnia. Tak więc niektórzy ubodzy i niektórzy bogaci mogą być na granicy klasy średniej. Tak więc trudno od razu ubogiemu stać się bogatym lub odwrotnie. Są wyjątki, np. wygrana w totolotka, albo jakiś rabunek czy kara sądowa za kradzież. Kiedyś chyba byłem ubogi, bo nieraz chodziłem głodny.
Ubóstwo należy rozumieć szeroko, nie tylko materialnie. Natomiast definicję "bogacza" słyszałem u bp. Rysia, parafrazując: bogaty to nie ten, który dużo ma, ale ten, który myśli, że to wszystko co, ma jest jego. Trzeba też skończyć z podawaniem filozofią "parametrów" i miarek: odtąd dotąd bogaty, a odtąd dotąd biedny. Raczej podejmijmy wysiłek rozeznania co w człowieku gra.
Przytłaczająca większość tychże "ubogich" w Ameryce Łacińskiej to nędzarze na własne życzenie: patentowane lenie. Latynosi nawet posiadający pieniądze bardzo często robią wszystko, by nie robić nic. Policja, skąd powszechna i bezczelna przestępczość; rządy i prezydenci, skąd typowa dla Latynosów gadanina i korupcja; kobiety młode i już nie tak młode, skąd multum prostytutek, amatorek jeszcze jednej formy zarobku bez wysiłku. Wszyscy oni, z duchowieństwem i Ojcem Świętym Franciszkiem włącznie, mówią o "ubóstwie", ale nie o obowiązku pracy; o wykluczeniu, ale nie o konieczności zarobku w inny sposób niż kradnąc. Święto ubogich to Franciszkowa, komunizmem pachnąca narośl na katolicyzmie, która nie ma z chrześcijaństwem wiele wspólnego. W ośmiu błogosławieństwach mowa jest o ubogich W DUCHU, zaś Pismo Święte w wielu miejscach mówi o radości spożywania owoców własnej pracy. Własnej, nie cudzej. Jeżeli Ojciec Święty Franciszek i jego mianowany biskup Grzegorz Ryś karierowicz tego nie wiedzą, duży to błąd. Jeżeli wiedzą - błąd jeszcze większy. Michał Obrębski
Trzeba też skończyć z podawaniem filozofią "parametrów" i miarek: odtąd dotąd bogaty, a odtąd dotąd biedny. Raczej podejmijmy wysiłek rozeznania co w człowieku gra.
Wszyscy oni, z duchowieństwem i Ojcem Świętym Franciszkiem włącznie, mówią o "ubóstwie", ale nie o obowiązku pracy; o wykluczeniu, ale nie o konieczności zarobku w inny sposób niż kradnąc.
Święto ubogich to Franciszkowa, komunizmem pachnąca narośl na katolicyzmie, która nie ma z chrześcijaństwem wiele wspólnego. W ośmiu błogosławieństwach mowa jest o ubogich W DUCHU, zaś Pismo Święte w wielu miejscach mówi o radości spożywania owoców własnej pracy. Własnej, nie cudzej.
Jeżeli Ojciec Święty Franciszek i jego mianowany biskup Grzegorz Ryś karierowicz tego nie wiedzą, duży to błąd.
Jeżeli wiedzą - błąd jeszcze większy.
Michał Obrębski