"...nad liturgią zawisła groźba chaosu z powodu inicjatyw podejmowanych przez samozwańczych reformatorów." Bo do francuskich kościołów wchodzili sobie ludzie z ulicy, no i każdy poprawiał sobie Mszał jak chciał. Dlatego teraz, po PIĘĆDZIESIĘCIU latach WIELKI REFORMATORSKI WYSIŁEK wymaga gruntownej reformy.
Czyli od pięćdziesięciu lat odmawiane jest błędne wyznanie wiary podczas liturgii. Msze, tzn. Eucharystie były ważne czy nie? Nie lepiej po prostu wrócić do tego, co było bez błędu?
Teoretycznie Credo jest publicznie odmawiane tylko w uroczystości, zatem, skoro Eucharystia jest sprawowana także w dni powszednie i święta, to wyznanie wiary nie jest istotne dla ważności Mszy Świętej.
Ważnośc zależy tylko od słów konsekracji, materii (chleba i wina) i odprawiania przez właściwą osobę, czyli kapłana (biskupa czy prezbitera). Inne rzeczy wpływają na godziwość Mszy (o czym zresztą też powinno się pamiętać - nie tylko żeby Mszę odprawić, ale żeby dobrze odprawić).
Obecnie Franciszek chce oddać większe kompetencje lokalnym episkopatom też w zakresie tłumaczeń tekstów liturgicznych. Obawiam się, że w Polsce do credo dodadzą frazę: wierzę w Królową Polski i w święty obraz Jezu Ufam Tobie.... A poważnie: odnowa soborowa przyniosła też wiele katastrof - na Śląsku zdewastowano wiele wnętrz kościołów, dostosowując ich wystrój do nowej liturgii.....
Jedynie Pismo św. (w moim przypadku Biblia Tysiąclecia) daje poczucie stabilizacji. Wszystkie inne pisma są zmienne. Co chwila czytamy, słyszymy, że coś znowu zmieniono. Dlatego od pewnego, długiego już czasu kieruję się wyłącznie tym co jest w Biblii.
Ja osobiście wolę tłumaczenie Biblii pallotynów- też ma imprimatur; chciałbym, aby to tłumaczenie weszło do Liturgii Słowa podczas Eucharystii, choć wiem, że to raczej niemożliwe; - będzie "kłuć w uszy" tych, którzy setki razy słyszeli jakiś tekst; nie ma tam sformułowań " zaprawdę", itp, ale jest uwspółcześniona polszczyzna; swoją drogą - jak długo będzie odmawiana modlitwa "Zdrowaś Maryjo" w archaicznej poniekąd polszczyznie- setki, tysiące lat? Skoro język się zmienia, to dlaczego nie modlitwa?
Gdy ostatnio byłem na Mszy, usłyszałem nowy przekład tekstów biblijnych. Brzmiały jak język Yody - z Gwiezdnych Wojen, porażka. "Przetłumaczyć inaczej muszę, albowiem biblistą Yodą jestem"
tylko Biblia Tysiąclecia. Albo poprzednia - Wujkowa. żadnych innych nowinek czyli współczesnych tłumaczeń. Rażą mnie nowe sformułowania -np."gdy Piotr przybył do domu setnika Korneliusza przemówił w dłuższym wywodzie".. ZAMIAST"gdy Piotr przybył do domu Centuriona przemówił[...} CO TO MA BYĆ?! Czemu zmienia się tekst Ewangelii? nie ma zgody na takie żonglowanie słowami.
To nie jest Mszał posoborowy tylko Mszał bł. Pawła VI. Mszał Soboru Watykańskiego II to Mszał św. Jana XXIII. Myślę, że te różnice i przyczyny liturgicznego zamętu oddaje Ks. Bouyer w swoich pamiętnikach. Sobór nic nie mówił o nowych ołtarzach, nowych modlitwach eucharystycznych a zmiany językowe czyli wprowadzenie języków narodowych miały dotyczyć jedynie czytań z Pisma Świętego, modlitwy powszechnej i pieśni, reszta miała pozostać po łacinie. Warto przeczytać Konstytucję o Liturgii Świętej Sacrosanctum Concilium.
Najlepiej będzie powrócić do mszy wszech czasów, którą ostatecznie skodyfikował Sobór Trydencki - jeden z największych soborów w historii Kościoła. Liturgia tej mszy jest chrystocentryczna, a nie antropocentryczna, jest skoncentrowana na Ofierze Chrystusa Pana za nasze grzechy, na jego ponownym przyjściu, na sądzie, a nie na zgromadzeniu. I co ważne, ta liturgia jest odporna na nadużycia liturgiczne, tak częste w odprawianiu mszy Pawła 6go.
Modlili się praktycznie tak samo jak określił to Sobór Trydencki. Pius V ujednolicił i oczyścił Mszał z różnych naleciałości i zmian lokalnych ustalając jeden generalny.
Do kolejnego wydania.