Totalna kompromitacja. I totalna nieudolność: komputerowo rozmazane dwie ostatnie linijki, a druga strona listu przyłozona książkami tak, żeby wystawał tylko podpis BXVI. No przepraszam, ale to jest bezczelne i zuchwałe...
oh oh afera, papież napisał, że nie skomentuje, bo nie zdąży przeczytać. Co w tym złego i czemu musi kryć się za tym jakaś teoria spiskowa? Może Watykan po prostu nie chciał publikować tej informacji bez konsultacji z Papieżem?
Też mi afera, po prostu upubliczniono to, co istotne dla spraw publicznych, a zachowano dyskrecję w sprawie intymnej - słabości zdrowotnej. Ale nasze szalone czasy JUŻ TERAZ NATYCHMIAST muszą wiedzieć wszystko...
W pominiętym fragmencie listu Papież Benedykt XVI stwierdził, że nie przeczytał książek na temat teologii Franciszka, w związku z tym uznał, że nie będzie oceniał tego, czego nie przeczytał. W przeciwnym wypadku zachowałby się wbrew sobie. Stąd wniosek, że to co w liście napisał wcześniej miało raczej charakter kurtuazyjny nie merytoryczny.
Dokładnie. Poza tym, pojawiłyby się pytania, dlaczego nie ma zamiaru przeczytać tych książeczek z powodu wcześniejszych zobowiązań ("tanto più che mi attendono altri impegni che ho già assunti"). Czy coś może być ważniejszego od śledzenia dokonań papieża? ;)