Zgoda. Jednak z tą wiarą nie jest jak z kochaniem? Nie jest jak z relacją między ludźmi? Jak w relacji chłopak - dziewczyna? Na początku są uczucia. I uczucia w miłości są ważne. Jeśli w małżeństwie nie dba się o uczucia to jest naprawdę ciężko. Później ma się narodzić miłość prawdziwa, dojrzałą, która nie jest UCZUCIEM ale decyzją woli. I podobnie z wiarą. Nie sądzisz?
Nie, nie sądzę. Bo to tak, jak w małżeństwie jest, czyli decyzja o zawarciu nierozerwalnego wiernego dozgonnego małżeństwa na bazie uczuć to budowanie na piasku. I tak samo jest z wiarą - emocjonalna wiara to jest budowanie na piasku. Pierwszy lekki wiatr i pierwsza drobna woda rozmyje taką wiarę. Niestety współczesny infantylizm już daje efekty - patrz puste kościoły.
Puste koscioly i zapelniajace sie zbory ewangelikow. Zwykly czlowiek potrzebuje zywego kontaktu z Bogiem i wspolnoty. To ze znasz na pamiec mape danego obszaru nie oznacza ze faktycznie znasz ten obszar jesli nigdy tam nie byles.
Pytanie, ilu z tych młodych zafascynowanych emocjonalnym widowiskiem pozostanie wierzącymi w dorosłości? Wierzącymi to znaczy żyjącymi na co dzień zgodnie z wiarą katolicką.
Dziś jest czas zbierania tego co kiedyś określano np. pokoleniem JPII. O wspólnotach oazowych lat 80 i 90 nie wspominając. I to raczej bardzo słabe zbiory patrząc po pustych ławkach w kościołach.
Panie i Panowie mądrzy kontestatorzy, Do ilu niewierzących, albo błądzących na obrzeżach Wiary udało Wam się dotrzeć z Ewangelią? (Dotrzeć, tak aby pozostali "żyjących na co dzień zgodnie z wiarą katolicką" ???) Inne pytanie, które można postawić w tym kontekście brzmi: Ilu z błądzących młodych ludzi, obecnych na spotkaniuz Abp. Ryśem musiało by pozostać "Wierzącymi to znaczy żyjącymi na co dzień zgodnie z wiarą katolicką" aby inicjatywa mogła się obyć bez waszej niekonstruktywnej krytyki? 100? 10? 5? ...
Zacznijmy od prostego pytania - na ile w Twojej parafii widać młodych ludzi, szczególnie że mieliśmy ŚDM i wiele dzieł podobnych do tego tutaj opisanego. A może wzrosła liczba powołań, spadła ilość patologii społecznych takich jak rozwody, może wśród młodych ludzi wychowywanych w emocjonalnej religijności brak jest przyzwolenia na zachowania sprzeczne z nauką Kościoła? I nie jest problemem do ilu niewierzących się dociera, gdy problemem jest ilu wierzących młodych ludzi się traci, ilu odchodzi z Kościoła.
Otoz to. Jestem spod Plocka. Mam 35 lat i szukalem w necie jakichs wspolnot do ktorych moglbym dolaczyc. Kilka stron z czesto nieaktualnymi wpisami, bo sprzed kilku lat. Na YT zero jakichkolwiek filmow ze spotkan. Ewangelikow wszedzie pelno. A filmy ze spotkan, kazania pastorow emanuja pozytywnymi emocjami ( nie liczac tych, ktorzy bez antykatolicyzmu nie mogliby zapewne byc pastorami ). I tak to niestety wyglada...
Do TomaszL: Nie mogę się zgodzić. Jesteś w małżeństwie? Dojrzewanie jest procesem. Zarówno jeśli chodzi o miłość jak i o wiarę. Gdyby narzeczeni tylko na chłodno analizowali drugiego bez dobrych uczuć i emocji to na końcu by wyszło, że nie warto się żenić. Bo w końcu nie wiadomo co się za parę lat okaże, co wyjdzie z drugiego co nie będzie mi się podobać i nie będę umiał kochać. Chemia jest potrzebna i wymyślona przez samego Boga. I podobnie z wiarą. Jezus najpierw rozpala uczucia młodych ludzi dając im doświadczyć żywej Obecności Ducha (charyzmatycy). Pragnie przyciągnąć ich do siebie, zasiać ziarno wiary. A później potrzeba czasu i deszczu i słońca. Przychodzą doświadczenia i człowiek jest hartowany w wierze. Bóg prowadzi coraz dalej i wyżej. Oczyszcza wiarę tą emocjonalną i prowadzi ku tej rozumowej. W końcu wiara to relacja z Jezusem. Relacja miłości Boga i człowieka. Dlatego przykład z małżeństwem jest dobrym przykładem porównawczym.
Zawieranie małżeństwa to jest dosyć długi etap, w którym najpierw jest zakochanie. Prowadzi przeważnie do pomysłu na małżeństwo. Ale bez włączenia procesu rozumowego, bez miłości (ale nie chodzi o uczucie) nie da się zbudować związku, który wytrzyma 50,60 czy 70 lat. No i jest jeszcze czas na zastanowienie - nazywa się to narzeczeństwem.
Jest jeszcze inna sprawa - przeważnie każdy z nas zakochał się kilka czy kilkanaście razy przed małżeństwem. Ale małżeństwo zawiera się raz i na zawsze. Czy wiec wystarczy jedynie uczucie zakochania?
Np w Ameryce Łacińskiej. Na początku lat 70 katolicy stanowili 90% mieszkancow tego regionu. Dziś jest to 69 procent. W tym samym czasie udzial protestantow podwoil sie ( głównie na korzyść Kościołów ewangelikalnych/zielonoświątkowych ). Raport waszyngtońskiego Instytutu Pew. Informację podaję za Rzeczpospolitą.
Można być niewierzącym członkiem jakiejś emocjonalnej wspólnoty. Albo też odrzucać co bardziej "nudne" wspólnoty parafialne i szukać wspólnot bardziej emocjonalnych.
Kiedy zaproponowałam młodym wyjazd do Łodzi myślałam, że nie będzie odzewu, a tu okazało się, że musiałam jeszcze domówić biletów, bo wcześniej zarezerwowałam tylko 50 sztuk – tłumaczy z uśmiechem siostra Drożdż." - jak widac nawet ludzie Kosciola watpia w Boza moc oddzialywania na ludzi swieckich poprzez Kosciol.
Tak naprawdę zamaist krytykować to powinniśmy sie cieszyć ze ziarno zostało zasiane, że kościół szuka drogi, się angażuje dla młodych i naszym obowiazkiem jest modlić się żeby wzrastało to ziarno wzrastało, żeby to co Ci młodzi mogli kontynułoać, poznać Boga bilżej...
Oczywiście po owocach poznacie - czy chodzi o takie owoce, jakie przynoszą oazy, czy słynne pokolenia JPII? A może chodzi o podobne owoce co po ŚDM miały się pojawić?
Tu jest problem, bo Boga się NIE CZUJE!. Emocjonalna wiara, którą przekazuje się młodzieży, jest złudzeniem, które szybko mija.
I tak samo jest z wiarą - emocjonalna wiara to jest budowanie na piasku. Pierwszy lekki wiatr i pierwsza drobna woda rozmyje taką wiarę.
Niestety współczesny infantylizm już daje efekty - patrz puste kościoły.
Wierzącymi to znaczy żyjącymi na co dzień zgodnie z wiarą katolicką.
I to raczej bardzo słabe zbiory patrząc po pustych ławkach w kościołach.
Do ilu niewierzących, albo błądzących na obrzeżach Wiary udało Wam się dotrzeć z Ewangelią?
(Dotrzeć, tak aby pozostali "żyjących na co dzień zgodnie z wiarą katolicką" ???)
Inne pytanie, które można postawić w tym kontekście brzmi: Ilu z błądzących młodych ludzi, obecnych na spotkaniuz Abp. Ryśem musiało by pozostać "Wierzącymi to znaczy żyjącymi na co dzień zgodnie z wiarą katolicką" aby inicjatywa mogła się obyć bez waszej niekonstruktywnej krytyki?
100? 10? 5? ...
A może wzrosła liczba powołań, spadła ilość patologii społecznych takich jak rozwody, może wśród młodych ludzi wychowywanych w emocjonalnej religijności brak jest przyzwolenia na zachowania sprzeczne z nauką Kościoła?
I nie jest problemem do ilu niewierzących się dociera, gdy problemem jest ilu wierzących młodych ludzi się traci, ilu odchodzi z Kościoła.
No i jest jeszcze czas na zastanowienie - nazywa się to narzeczeństwem.
Jest jeszcze inna sprawa - przeważnie każdy z nas zakochał się kilka czy kilkanaście razy przed małżeństwem. Ale małżeństwo zawiera się raz i na zawsze. Czy wiec wystarczy jedynie uczucie zakochania?
A może chodzi o podobne owoce co po ŚDM miały się pojawić?