W przypadku, np. syna pani Hartwich wlaściwym rozwiązaniem bylaby (w końcu skończył liceum) możliwość pracy - i w tym kierunku powinno iść również rozwiązywanie problemów (usamodzielnianie). Sekundo: zasiłek bez progu dochodowego - gdy Mama wymagała opieki nie wpadło nam na myśł staranie się o pomoc finansową - dochód na członka rodziny uznaliśmy za wystarczający na pokrycie kosztów pielęgnacji.
"Jak podkreśliła [Iwona Hartwich], nie można przychodzić i mówić, że się komuś zabierze, żeby komuś dać." Czegoś nie rozumiem. No... Generalnie rzecz biorąc, najlepsze są ulgi od podatków. Ale w przypadku osób, które nie mogą pracować, zostają zasiłki. I w takiej sytuacji właśnie największą bolączką przy protestach społecznych są obietnice bez pokrycia ze strony polityków. Bo łatwo jest naobiecywać i górnikom, i pielęgniarkom, i nauczycielom, a nie wskazać, gdzie się zdobędzie pieniądze. Bo rok potem można powiedzieć "ojej, nie ma środków w budżecie, przykro". A tu przychodzi polityk i (słusznie lub nie) wskazuje źródło finansowania, to "przywódczyni protestujących" narzeka.