Komisja Europejska ma w środę wrócić do tematu Polski i rozpoczętej w styczniu procedury ochrony państwa prawa. Wiceszef KE Frans Timmermans zda relację z wizyty w Warszawie, ale nowe decyzje dotyczące procedury na razie nie zapadną.
"Komisja zostanie poinformowana przez wiceprzewodniczącego Timmermansa o jego wizycie w Warszawie. Dojdzie do wymiany poglądów. Decyzje jutro nie zapadną" - powiedział we wtorek rzecznik KE Margaritis Schinas. Ta zapowiedź oznacza, że w środę KE nie przystąpi do drugiego etapu prowadzonej wobec Polski procedury ochrony państwa prawa i nie przyjmie żadnej formalnej opinii na temat kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. Według źródeł w Brukseli Timmermans musi mieć czas na wyciągnięcie wniosków z wtorkowej wizyty w Warszawie i swoich pierwszych rozmów z przedstawicielami rządu oraz prezesem TK Andrzejem Rzeplińskim.
Wiceszef KE oświadczył we wtorek, że jego pierwsza wizyta w Polsce była "zachęcająca" i za dwa tygodnie chciałby ponownie przyjechać i przeprowadzić kolejne rozmowy. Jednocześnie ocenił, że punktem wyjścia z kryzysu wokół TK powinno być publikowanie i stosowanie jego wyroków. To właśnie nieprzestrzeganie wiążących orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyboru jego sędziów było - jak wykaśniała KE - bezpośrednim powodem rozpoczęcia w styczniu br. procedury ochrony państwa prawa wobec Polski. Jej pierwszy etap polega na dialogu z polskimi władzami, który najpierw prowadzony był poprzez wymianę listów. Dopiero pod koniec marca poinformowano, że wiceszef KE przyjedzie do Warszawy 5 kwietnia.
Początkowo KE zapowiadała, że do dyskusji o Polsce wróci w połowie marca, po ogłoszeniu przez Komisję Wenecką Rady Europy jej opinii o zmianach w polskiej ustawie o TK. Następnie termin ten przesunięto na 6 kwietnia.
Spór o Trybunał Konstytucyjny w Polsce posłużył KE do przetestowania przyjętych w 2014 roku ram prawnych dotyczących ochrony państwa prawnego w UE. Mają one być narzędziem umożliwiającym odpowiednie reagowanie na szczeblu unijnym na systemowe zagrożenia dla państwa prawa i są uzupełnieniem art. 7 Traktatu o UE, który przewiduje sankcje dla kraju naruszającego wartości, na jakich opiera się UE.
Proces ten składa się z trzech etapów. Pierwszym jest ocena KE, podczas której gromadzone i oceniane są wszystkie informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń. Kolejny etap to dialog z władzami państwa członkowskiego oraz przyjęcie opinii, która jest de facto ostrzeżeniem ze strony Brukseli. Jeśli dojdzie do przyjęcia formalnej opinii KE o sytuacji w Polsce, to rząd w Warszawie będzie mógł przedstawić swoje uwagi. W kolejnym kroku, o ile sprawa nie zostanie załatwiona wcześniej, procedura przewiduje publikację przez KE "zalecenia w sprawie państwa prawnego". To wytyczne, by państwo członkowskie rozwiązało zidentyfikowane problemy w wyznaczonym terminie i poinformowało o tym Brukselę. W trzecim etapie KE monitoruje działania podjęte w odpowiedzi na jej zalecenia. Jeśli uzna, że nie są one wystarczające, może skorzystać z mechanizmu przewidzianego w art. 7 Traktatu o UE, czyli zwrócić się do Rady o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszenia wartości UE przez kraj unijny.
Z wnioskiem takim, poza Komisją Europejską, może też wystąpić niezależnie Parlament Europejski lub jedna trzecia państw członkowskich. Decyzję o tym, że ryzyko naruszenia wartości UE istnieje, podejmują państwa członkowskie większością czterech piątych po uzyskaniu uprzednio zgody Parlamentu Europejskiego. Wcześniej Rada wysłuchuje danego państwa członkowskiego; może też skierować do niego zalecenia, których przestrzeganie powinna obserwować. Aby dany kraj mógł być objęty sankcjami, w tym zawieszeniem prawa do głosowania na forum UE, zielone światło musi dać jednomyślnie szczyt unijny, stwierdzając trwałe i poważne naruszenie zasad i wartości UE.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.