Dyrektywa o liberalizacji usług w Unii Europejskiej, przyjęta w okrojonej formie przed trzema laty w atmosferze podziałów między starymi a nowymi krajami UE, wchodzi od poniedziałku w życie. Organizacja pracodawców Lewiatan krytykuje polski rząd za to, że nie zdążył na czas z wprowadzeniem w życie przepisów.
Szef sejmowej komisji gospodarki Wojciech Jasiński (PiS) powiedział w poniedziałek PAP, że projekt ustawy o świadczeniu usług na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej trafił późno do Sejmu, bo w połowie grudnia. Wcześniej, bo 8 grudnia, został on przyjęty przez rząd. "Obecnie nad projektem pracuje specjalna podkomisja, powołana przez sejmową komisję gospodarki" - powiedział Jasiński.
"Prace sejmowej komisji gospodarki nad tym projektem zakończą się w styczniu. Od marszałka Sejmu będzie zależało, kiedy przyszła ustawa zostanie uchwalona przez Sejm. Marszałkowi na pewno będzie zależało nad szybkim procesem legislacyjnym dla tego projektu" - podkreślił szef sejmowej komisji gospodarki.
"Za mało i zbyt późno" - tak dyrektor departamentu ekonomicznego Lewiatana Jacek Adamski skomentował w poniedziałek w rozmowie z PAP projekt ustawy usługowej wdrażającej dyrektywę, przyjęty przez rząd 8 grudnia. "Możemy być świadkami wielomiesięcznego, wieloletniego opóźnienia. Mamy termin 28 grudnia, o którym było wiadomo kilka lat wcześniej, a Lewiatan zwracał uwagę, że z niewiadomych powodów prace (nad polskim projektem ustawy) były wstrzymane od połowy 2008 r." - dodał.
Krytykując opóźnienie i niewystarczający zakres proponowanych zmian, Adamski zwrócił uwagę, że to niekonsekwencja ze strony Polski, która w pracach nad dyrektywą broniła jak najambitniejszych postanowień.
To się jednak nie udało - w wyniku trzech lat sporów nad tym jednym z najbardziej kontrowersyjnych projektów prawnych dyskutowanych w ostatnich latach w Brukseli, do którego przylgnął wizerunek polskiego hydraulika podbijającego rynki Europy Zachodniej. Z dyrektywy, która ma znieść bariery w ponadgranicznym świadczeniu usług, zniknęła kluczowa zasada kraju pochodzenia. W toku prac wyłączone z jej zakresu zostały m.in. usługi zdrowotne (prywatne i publiczne), hazard, szeroko zdefiniowane usługi audiowizualne, a także usługi agencji pracy tymczasowej i agencji ochrony. Wyłączone są usługi społeczne, czyli m.in. opieka nad dziećmi i pomoc dla "rodzin i osób w potrzebie".
Dla przedsiębiorców korzystne mają być przepisy, które ułatwią firmom rozpoczęcie działalności w innym kraju UE - dyrektywa zakłada uproszczenie procedur i ogranicza konieczność ubiegania się przez usługodawców o zezwolenia czy koncesje. Nie zezwala też krajom członkowskim na powoływanie się na przepisy prawa karnego w celu ograniczenia świadczenia usług. Za każdym razem, gdy kraje będą chciały zastosować ograniczenia (ze względu na porządek i bezpieczeństwo publiczne oraz ochronę zdrowia i środowiska), będą musiały zgłosić to wraz z uzasadnieniem Komisji Europejskiej. KE nie będzie mogła przeszkodzić wprowadzeniu restrykcji, ale będzie publikować ich listę, a co roku ma przeprowadzić analizę stosowanych przez kraje członkowskie środków.
Polski rząd przekonuje, że dzięki zaproponowanej ustawie polscy rzemieślnicy, architekci, radcy prawni i inne firmy oferujące usługi będą mogli bez przeszkód prowadzić działalność gospodarczą na unijnym rynku. Adamski skrytykował jednak przyjęte w rządowym projekcie rozwiązania dotyczące tzw. pojedynczego punktu kontaktowego w Polsce, który ma służyć pomocą dla przedsiębiorców i umożliwić załatwienie wszystkich niezbędnych procedur w jednym miejscu, a także zwiększyć dostępność informacji na temat wymogów wykonywania działalności usługowej.
Zdaniem Adamskiego, pojedynczy punkt kontaktowy (być może umiejscowiony w resorcie gospodarki) nie wystarczy na kraj tak duży jak Polska. "To się nie sprawdzi. W dużych krajach sprawdza się wszędzie system zdecentralizowany" - powiedział.
"Nasza ocena projektu jest negatywna - powiedział Adamski. - Jeśli projekt stanie się ostatecznie obowiązującym prawem, to implementacja dyrektywy nie będzie dokonana w pełni i wszystkie korzyści związane z jej wejściem w życie nie będą osiągnięte". Jego zdaniem, projekt sprowadza się do nowelizacji przepisów ustawy o działalności gospodarczej, tymczasem powinien również upraszczać przepisy sektorowe, znosząc konieczność zezwoleń czy koncesji w wielu branżach. "Trzeba było zmienić szereg ustaw branżowych, proponują kilkadziesiąt zmian" - powiedział.
Dlatego - zdaniem Lewiatana - projekt jest zbyt ogólnikowy w wielu kluczowych kwestiach i nie przyczyni się wystarczająco do zmniejszenia obciążeń dla małych i średnich firm w Polsce. "Nie ma mowy o zdecydowanym uproszczeniu procedur administracyjnych związanych z wykonywaniem działalności usługowej. Nie jest planowana kwestia elektronizacji procedur, nie ma co marzyć o uruchomieniu sytuacji +zero okienka+" - powiedział Adamski.
Wśród krajów, które nie zdążyły na czas z wdrożeniem dyrektywy usługowej do swojego porządku krajowego, są poza Polską: Grecja, Słowenia, Irlandia, Włochy i Luksemburg oraz w pewnym stopniu Austria. Wiedząc o opóźnieniach, Komisja Europejska już we wrześniu ostrzegała kraje członkowskie przed konsekwencjami opóźnień. Niewdrożenie dyrektywy grozi krajom członkowskim postępowaniem ze strony KE, które może zakończyć się przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. Raport z implementacji KE powinna przedstawić do końca przyszłego roku.
Według holenderskich szacunków, mimo braków i niedoskonałości dyrektywa przyczyni się do zaoszczędzenia przez firmy 60-140 mld euro, czyli ok. 0,6-1,5 unijnego PKB. Usługi stanowią obecnie 70 proc. unijnej gospodarki.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.