Ryszard Czarnecki oczywiście nie powinien tracić swojego stanowiska - ocenił w piątek premier Mateusz Morawiecki, pytany o to, czy wiceszef PE powinien stracić swoje stanowisko, w związku z porównaniem europosłanki Róży Thun do "szmalcownika".
W czwartek liderzy czterech grup politycznych europarlamentu - Manfred Weber (EPL), Gianni Pittella (S&D), Guy Verhofstadt (ALDE) i Philippe Lamberts (Zieloni) - napisali list do szefa PE Antonio Tajaniego, domagając się odwołania wiceszefa PE Ryszarda Czarneckiego (PiS) w związku z jego wypowiedzią o Róży Thun (PO).
Czarnecki 3 stycznia udzielił wywiadu portalowi niezalezna.pl. "Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj. (...) Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję. Miejmy nadzieję, że wyborcy to zapamiętają i przy okazji wyborów wystawią jej rachunek" - powiedział w nim. Wypowiedź ta potem została opublikowana na jego blogu.
"Co do wypowiedzi (Ryszarda Czarneckiego - PAP), czasami padają słowa trochę ostrzejsze, czasami mniej. Ja uważam, że pan przewodniczący Czarnecki oczywiście nie powinien tracić swojego stanowiska" - powiedział szef polskiego rządu.
"Natomiast oczywiście ja bym w takiej sytuacji wskazał na niektóre wypowiedzi naszych oponentów, które są nie tylko daleko ostrzejsze, ale też niekulturalne" - dodał Morawiecki.
Zaapelował również do opozycji o tonowanie charakteru swoich wypowiedzi.
Szef europarlamentu Antonio Tajani, jak poinformowała PAP rzeczniczka PE Marjory Van Den Broeke będzie rozmawiał w czwartek w Strasburgu z liderami grup politycznych PE na temat ich listu ws. wypowiedzi wiceszefa PE Ryszarda Czarneckiego o posłance Róży Thun
Liderzy grup PE słowa Czarneckiego nazwali "niedopuszczalnymi i poniżającymi", "przekraczającymi granice dyskursu politycznego, na poziomie osobistym i instytucjonalnym". "Zajadłe ataki, mające zdyskredytować szanowanych europosłów, którzy bronią europejskich wartości, stały się codziennością, w szczególności po przyjęciu w listopadzie ub.r. rezolucji na sesji plenarnej na temat sytuacji w Polsce, gdy portrety sześciu europosłów PO zawisły w Katowicach (na szubienicach); ten atak po raz kolejny przekroczył granicę" - napisali w liście.
Autorzy listu chcą, żeby szef PE zastosował wobec Czarneckiego "sankcje zgodnie z zasadami praworządności PE". Wskazują na art. 21 regulaminu PE, który mówi o możliwości odwołania europosła z zajmowanego stanowiska. "Trudno sobie wyobrazić, że z takim stanowiskiem i postawą wobec kolegów Czarnecki nadal reprezentuje, jako wiceprzewodniczący, Parlament Europejski i Pana" - napisali, zwracając się do szefa PE.
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.