Patrzę na te dziewczyny, które przychodzą do zakonu często z całą listą oczekiwań i nadziei wobec wspólnoty, Pana Boga, z nienazwanymi pragnieniami, a jednocześnie z przeróżnymi hamulcami. Oto los człowieka! Ecce Homo. Los wyznaczony przez jakąś Nadzieję w krzyżu mającą początek.
„Jan Paweł II w homilii na odsłonięcie »Sądu Ostatecznego« Michała Anioła - po zabiegach konserwatorskich, powiedział między innymi: Jeżeli wobec ścian Kaplicy Sykstyńskiej stajemy jak oślepieni... to równocześnie rozumiemy, że cała ta wizja jest dogłębnie przenikniona jednym światłem, jedną artystyczna logiką: jest to światło wiary i logika tej wiary.(...) w miarę jak światło wiary pozwalało Adamowi Chmielowskiemu przemieniać się w Brata Alberta - nieubłaganą logiką tej wiary - był wybór, jakiego dokonał” - Stanisław Rodziński: „Święty Brat Albert - malarz”.
- Ja rzeźbię z gliny, pani też będzie robiła mój portret, tylko nie rzeźbiarski, ale w słowie - siostra Lidia odgarnia czarny welon na plecy jak długie włosy. Błyska flesz w aparacie Tomka, tak że przez chwilę nie można patrzeć, ale siostra nie mruży oczu. - Pan też nas portretuje - dodaje. - Tak sobie nawzajem robimy portrety.
Jest po wpół do drugiej, czas po modlitwie wspólnej trzech sióstr albertynek pracujących w Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym dla Psychicznie Chorych w Śremie koło Poznania. Przez drzwi oddzielające rozmównicę od drugiego oddziału słychać piski i krzyki chorych kobiet.
- Zacznijmy od początku...
- Od stworzenia świata? - słyszę śmiech.
- Od stworzenia świata siostry.
Już w szkole podstawowej w rodzinnym Lisewie na Pomorzu nauczyciele zauważyli, że ma zdolności plastyczne. Lubiła malować ludzkie twarze. Portret naukowca, twarz dziewczyny patrzącej przez okno, tłum ludzi o wyrazistych rysach. Skąd mogła wtedy wiedzieć, że w 2002 roku Ojciec Święty każe wiernym „wpatrywać się w oblicze Chrystusa”, Boga-człowieka. Ale już w tamtym czasie, może nie w pełni świadomie, w każdym portretowanym dostrzegała jakąś godność.
- Zawsze wierzyłam w ludzi, w jakieś światło w nich, które i dla mnie będzie drogą - mówi. Odkąd pamięta zachwycała się Diego Velázquezem, hiszpańskim malarzem nadwornym. W każdej namalowanej przez niego postaci było coś szlachetnego. Wybrała liceum plastyczne. Zaczął się czas poszukiwania, buntu, poznawanie środowiska artystycznego. Praca w dekoratorni, potem studia w Toruniu na Wydziale Sztuk Pięknych pod kierunkiem prof. Andrzeja Wojciechowskiego. Z pasją fotografowała. Głównie drzewa. Do dziś nie może się nadziwić, że korzenie rosną w ziemi, a podobne do nich konary - w powietrzu; jak cudownie każde drzewo łączy te dwie rzeczywistości potrzebne do wzrostu.
- Przyglądanie się przyrodzie to dobra szkoła - mówi. - Czasem stajemy wobec niej w przestrachu, ale to tak, jak z tajemnicą sakramentu pokuty i pojednania, jest zarazem misterium fascinosum i misterium tremendum - tajemnicą fascynującą i przerażającą. Ale tak jest chyba cały ten świat zbudowany? - zastanawia się. W dzieciństwie lubiła burzę, za to, że człowiek nie może jej poskromić. Biegała wśród piorunów, nie zważając na ryzyko.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.