Tradycjonaliści - charyzmatycy, słuchacze radia - czytelnicy tygodnika, zwolennicy portalu "x" - zwolennicy portalu "y". Linie podziału między wiernymi samego Kościoła katolickiego są różne i jest ich sporo. Gdzie miłość wzajemna i dobroć?
Jedna i pewna jest wiara, ale ci, którzy narzucają wizję Kościoła jako monolitu w aspekcie formy, nie zdają sobie sprawy z tego, że to prowadzi do rodzenia się fundamentalizmów. Potrzebne są różne spojrzenia na różne sprawy. Jeśli ktoś staje tylko z jednej strony i monopolizuje, czy absolutyzuje swoje spojrzenie, stwarza pożywkę pod narastanie mentalności sekciarskiej. Różnorodność spojrzeń w Kościele jest więc darem, szansą i także pewnego rodzaju wyzwaniem.
Podziały między nami widać chyba najbardziej na portalach społecznościowych. Bywa, że jakieś katolickie medium opublikuje materiał, pod którym zaraz pojawiają się wpisy "za" i "przeciw". Niektórzy nie przebierają w słowach. Dużo ostatnio mówi się o tzw. mowie nienawiści. Czytając niektóre wpisy, wydaje się, że może stać się nią nawet cytat z Ewangelii, kiedy użyty jest w celu... no właśnie - w jakim celu? Skąd biorą się postawy jawnej wrogości wobec myślących inaczej wewnątrz tego samego Kościoła? Jak je przezwyciężyć?
Warto pamiętać o zasadzie prostej życzliwości. Jeśli podchodzimy do rzeczywistości jakiegoś ruchu, wspólnoty, z pozycji podejrzliwości, to zwykle negatywne emocje zaburzają nam uczciwy proces poznawczy. Chrześcijańskie podejście jest ewangeliczne, co oznacza, że jeśli chcę skonfrontować się z czymś, co jest wobec mnie zewnętrzne i inne, będę miał w sobie otwartość i zaciekawienie. Trzeba przyznać, że niektóre ruchy, wspólnoty, czy osoby, nie mają w sobie tej życzliwości i serdeczności. Dominuje w nich duch recenzowania, czy wręcz swego rodzaju mania tropienia choćby drobnych nadużyć.
Ale czasami nie musi chodzić o inny styl wyznawania wiary, o formy, które może nie są moje, ale jednak mieszczą się w tym, co dopuszcza Kościół, tylko o konkretne błędy, pomyłki, właśnie nadużycia, sprawy naprawdę ważne.
Oczywiście nie chcę tutaj powiedzieć, że jeśli są nadużycia, to mamy udawać, że wszystko jest w porządku. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, czy w naszym spoglądaniu na innych jest wspomniana życzliwość i empatia; czy oceniając innych, stajemy faktycznie z nimi na płaszczyźnie braterstwa. Kryterium oceny drugiego, powołując się znów na Hansa Ursa Von Balthasara, jest miłość. Wiarygodna jest tylko ona. W relacjach między wspólnotami, ruchami, poglądami, to zawsze miłość musi być podstawą.
Czyli nie chodzi o same spory, ale bardziej o ich formę?
Podsumujmy. Jest różnorodność, która wynika z samej natury prawdy, która jest symfoniczna, czyli może być wyrażona na różne sposoby. Absolutyzowanie swojego sposobu myślenia, przeżywania wiary, prowadzi do fundamentalizmu. Istnieją też różnice, które wynikają z obiektywnych błędów. Nie wolno wtedy milczeć, ale ewentualne spory nie mogą nigdy prowadzić do wrogości. Celem każdego procesu relacji, konfrontacji, oceny wewnątrz Kościoła, nie jest to, żeby ktokolwiek z nas zwyciężył, ale, żeby zwyciężyła Boża prawda i żeby Bóg był uwielbiony. Kiedy poruszamy się po płaszczyźnie wzajemności, idzie nam o Boga, a nie o własne ego, konkurowanie, czy jakiekolwiek emblematy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.