Z okazji papieskiej pielgrzymki na Mauritiusie posadzonych zostanie kilka tysięcy palm. To ukłon miejscowych władz w stronę Franciszka, które liczą, że przy okazji wizyty podejmie on też kwestie ekologiczne, tak ważne dla przyszłości tej maleńkiej wyspy. Z kolei miejscowy Kościół ma nadzieję, że w swych przemówieniach Papież poruszy kwestię ochrony życia oraz troski o rodzinę, ponieważ kraj ten znajduje się na celowniku międzynarodowych koncernów promujących antykoncepcję i ideologię gender.
„Wyspa jest już gotowa na przyjęcie Papieża. Doświadczy u nas mozaiki różnych kultur i religii, co jest cechą charakterystyczną Mauritiusa” – mówi Radiu Watykańskiemu Agnieszka Kieniewicz-Duverge, mieszkająca na tej wyspie od 11 lat.
„Wyczuwa się już ogromną temperaturę tego oczekiwania. Ludzie przygotowują się też duchowo. Organizowane są czuwania i specjalne spotkania modlitewne” – mówi Kieniewicz-Duverge. Wyznaje, że bardzo porusza ją widok, jaki widzi w autobusie, kiedy jedzie rano do pracy. „Prości ludzie czytają materiały przygotowane na tę pielgrzymkę o Papieżu i apostole tej wyspy. Czytają, modlą się, niektórzy śpiewają, żeby duchowo wejść w atmosferę pielgrzymki i jak najlepiej przywitać Papieża. To jest niesamowicie poruszające” – wyznaje Polka. Tematem przewodnim papieskiej wizyty na Mauritiusie będzie pokój i co to znaczy pielęgnować go w praktyce na co dzień. „To jest ważne wyzwanie, ponieważ na wyspie mamy mozaikę różnych kultur i religii. Dominującą większością są wyznawcy hinduizmu stanowiący 2/3 społeczeństwa, obecni są też muzułmanie, są też Kreole czyli potomkowie niewolników oraz «biali», czyli potomkowie kolonizatorów. Te wszystkie kultury i te wszystkie religie będą obecne na spotkaniu z Papieżem. Dla nas naprawdę ważna tu jest kwestia pokoju, tego jak na co dzień budować życzliwość wobec drugiego. To jest naprawdę ogromny wysiłek, ponieważ jesteśmy tutaj bardzo różni. W tym kontekście przyjazd Papieża jest bardzo ważny. Myślę, że ziarno, które rzuci padnie na bardzo żyzną glebę. Mieszkańcy Mauritiusa chcą naprawdę usłyszeć Papieża i zrozumieć, w jakim kierunku mają dalej iść” – mówi papieskiej rozgłośni Kieniewicz-Duverge.
Na Mauritiusie stopniowo maleje liczba katolików, rodzi się coraz mniej dzieci, co sprawia, że nie ma już zastępowalności pokoleń, brakuje powołań, a miejscowe seminarium świeci pustkami. „Troska o życie i rodzinę jest jednym z największych wyzwań przed jakim staje Mauritius” – podkreśla Kieniewicz-Duverge.
Mauritius jest pod ideologicznym naciskiem różnych organizacji międzynarodowych, na wyspie mocno zakorzeniła się kultura antykoncepcyjna. „W latach ’60 ub. w. brytyjscy naukowcy zdiagnozowali, że rodzi się za dużo dzieci, co grozi przeludnieniem i stwierdzili, że aby do tego nie doszło najlepiej wprowadzić sterylizację kobiet. Władze podjęły więc odpowiednią «politykę rodzinną» zapraszając m.in. organizacje promujące aborcję. Wtedy kard. Jean Margéot, stwierdził, że to nie jest sposób kierowania płodnością godny kobiety, że istnieją lepsze metody. Dlatego zaprosił na Mauritius francuskich lekarzy z prośbą, by nauczyli mieszkańców naturalnych metod planowania rodziny. Wokół nich postało środowisko edukatorów, którzy chodząc od domu do domu, przekazywali tę wiedzę dalej i tak jest do dziś” – mówi Kieniewicz-Duverge, która pracuje w fundacji L'action Familiale. Wskazuje, że antynatalistyczna polityka władz poczyniła ogromne spustoszenie. Wcześniej rodziny były 5-, 6-dzietne, obecnie dwoje dzieci w rodzinie to dla większości maksimum. „Ponadto obecny rząd stawia sobie bardzo ambitne cele ekonomiczne, chce rozwijać Mauritius i podnosić poziom życia jego mieszkańców, a to wymaga bardzo często nieobecności matek w domu przy dzieciach. Z drugiej strony zachęcając kobiety do pracy, władze nie promują żadnej polityki prorodzinnej. Często dziecko postrzegane jest jako przeszkoda w rozwoju, jako ciężar. Na Mauritiusie potrzeba zdecydowanie wdrażać kulturę pro-life” – mówi Kieniewicz-Duverge. Wskazuje zarazem na zmasowany w ostatnim czasie atak ideologii gender, którą wszelkimi możliwymi sposobami próbuje wprowadzić się do szkół.
Może też im niebawem zacząć brakować żołnierzy i rąk do pracy.
Spotkanie rozpocznie się mszą w miejscowym kościele, później - muzyczny wieczór.