Stare afrykańskie przysłowie mówi, że tam gdzie walczą słonie najbardziej cierpi trawa.
Właśnie rozmawiałam z polskim biskupem misyjnym Mirosławem Gucwą, którego diecezję kolejny raz opanowali rebelianci. Chodzi o Bouar w Republice Środkowoafrykańskiej, kraju, w którym konflikt tli się z większą lub mniejszą siłą od prawie dwóch dekad. Właśnie wrócił z zakupów. „Pojechałem po mydło, podstawową żywność, jakieś koce” – mówił mi misjonarz, który przeszedł w tym kraju niejedną już rebelię. W międzyczasie z pracownikami Lekarzy bez Granic załatwiał ustawienie latryn, a z rebeliantami rozmawiał, by nie atakowali cywilów. Kilka tysięcy osób schroniło się w klasztorach, kościołach i przy budynkach misji.
Z dziennikarskiego punktu widzenia ta tragedia, to kolejny news. Sama o tym mówiłam na falach Radia Watykańskiego, licząc, że za informacją pójdzie także ludzka hojność. Z punktu widzenia ludzi, którzy w ciągu kilku minut musieli opuścić swe domy zawijając w liche węzełki nieistniejące praktycznie zapasy żywności – prawdziwy dramat. Dla misjonarzy kolejne wyzwanie, by zrobić wszystko, co w ich mocy, by ulżyć w cierpieniu niewinnych przecież cywilów. Sprawdza się niestety stare afrykańskie przysłowie mówiące, że tam gdzie walczą słonie najbardziej cierpi trawa.
W tej diecezji pracuje dziesięciu polskich kapłanów (w tym biskup) i sześć sióstr pasterzanek. Od razu wdrożyli w życie strategię współodpowiedzialności. Nie ulegli pokusie myślenia tylko o sobie i swoim bezpieczeństwie, tylko wdrożyli tryb wsparcia najbardziej potrzebujących. Bez lansu, chwalenia się, parcia na media. Ot zwyczajna misyjna posługa, której sercem jest bliskość i troska. Nie mówią wiele, tylko będąc blisko dzielą się miłością Boga w konkrecie. To taka ikona braterstwa, o którym pisze Franciszek w swej ostatniej encyklice. Pokazuje odpowiedzialność za drugiego przez pryzmat bliskości Boga. Ich ręce sprawiają, że cierpiący są zaopiekowani, przytuleni przez Boga. Konkret misyjnego działania to współodpowiedzialność, bliskość, czułość.
Gdy w tym czasie pandemii skupiamy się na sobie i własnych cierpieniach warto zapytać się, czy nie ma kogoś bardziej potrzebującego. Ta wrażliwość na biedniejsze regiony świata może stać się naszym bogactwem. Odpowiedzialność za drugiego, to w tym kontekście nasza modlitwa i ofiara, tak by ręce misjonarzy nigdy nie były puste, w to czego potrzebują najbardziej dotknięci przemocą, wyzyskiem i kolejnymi konfliktami. Nie tylko w Sercu Afryki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.