W kraju tym kuchnia jest zupełnie inna niż nam w Polsce znana. Jakże więc, przedstawiając ów zakątek globu, nie uwzględnić kwestii podstawowej tak jak jadło, które przyszło nam tu zakosztować.
Nie zjadły nas pluskwy, nie dopadła malaria i raczej nie przywieziemy do Polski żadnego zarazka. Poza tym jednym, który i tak już mamy. Prawdziwa zaraza, choroba nieuleczalna. Uzależnienie od przestrzeni, poznawania świata, życia na walizkach, od PODRÓŻY.
Następnego dnia przekroczyliśmy zwrotnik Koziorożca (co upamiętniliśmy godzinną sesją zdjęciową robiąc wymyki i hopki na słupku) i około południa wjechaliśmy do dużego miasta Polokwane, za czasów Nowaka nazywanego Pietersburgiem.
Droga z Bulawayo do granicy z RPA zajęła nam niecałe trzy dni. Dla Kazika znów były to ciężkie chwile, głównie z powodu powracających ataków malarii i trudności ze znalezieniem źródeł wody.
Nie spędziliśmy nawet całego dnia w Lupane, a z powrotem zaczęło ciągnąć nas do buszu, a dokładniej do dużej wioski Gwai.
Punktem koronnym niemal każdej oferty turystycznej odnoszącej się do zasobnych w dziką zwierzynę terenów Afryki jest właśnie wyprawa na tak ukochane przez turystów safari. Któż bowiem udając się w te rejony oparłby się pokusie wyruszenia do królestwa zwierząt w całej jego krasie, gdzie król zwierząt twardą włada łapą. Toteż i my, pomni gawęd podróżników, żądni przeżyć nie do pomyślenia, jednogłośnie uznaliśmy „trzeba iść!”.
W około żyrafy, słonie i inny zwierz, było ciężko, jechaliśmy nocą w buszu, a lwy odganialiśmy trąbką rowerową!
Dwudziestego czwartego lipca opuściliśmy Victoria Falls, kierując się na południowy wschód w stronę Bulawayo.
Jest piątek. Pożegnaliśmy chłopaków z ekipy zambijskiej, udało się jeszcze przechwycić od nich namiot dla Kuby (zdecydowanie zbyt wysokiego na dzielenie się małą “dwójką”) i niespiesznie rozpoczęliśmy pakowanie obozowiska.
22 lipca 2010 roku, 260 dzień sztafety, graniczny (Zambia-Zimbabwe) most przewieszony 110 metrów nad lustrem rzeki Zambezi. Piotr Strzeżysz, zupełnie nie jak na lidera przystało, właśnie stracił grunt pod nogami. Przed nim długa droga w dół. Pokona ją bardzo szybko. BUNGEE!! Tak rozpoczyna się 9. etap Afryki Nowaka. Zapraszamy na pierwszą relację.