Fajne to hasło dzisiejszego Dnia Papieskiego. Chciałbym tylko, by było czymś więcej.
Tu, na wsi usłyszałem to tragiczne zdanie z uśmiechem wypowiedziane: "Ja tu już byłem raz. Na jajkach!". W sobotę, oczywiście, tego malca nie było. Pewnie dopiero "na jajkach" go zobaczę.
185 spalonych w Nigerii kościołów, to bilans zaledwie dwóch ostatnich miesięcy.
Paradoks każdego czasu. Im trudniejszy, z tym większą intensywnością człowiek szuka głębi, mocnego oparcia w wierze.
Może obok mówienia o ewangelizacji trzeba się przyjrzeć nam samym? I zająć się budowaniem wspólnoty, tego przyjaznego środowiska, żyjącego zasadami ewangelicznymi i zapewniającego wzajemne wsparcie?
Synod na dobre się jeszcze nie zaczął, a już zrobiło się ciekawie. Chodzi o papieski apel, by biskupi wypowiadali się w sposób otwarty.
Ważne jest spotkanie: wspólna modlitwa, wymiana doświadczeń i poglądów. Ważne jest wysłuchanie wszystkich stron i nawet ostry spór. To uprzywilejowany moment działania Ducha Świętego.
Rozpoczynający się synod o rodzinie w medialnym przekazie zostanie pewnie zdominowany przez sprawę dopuszczania do Komunii osób żyjących w nowych związkach. Czym jednak byłby Kościół, który by nie słuchał Chrystusa?
Zastanawiałem się, czy podjąć temat, który w ostatnich dniach widoczny jest wszędzie. To znaczy w „naszych” mediach, w apelach papieża i biskupów.
368 Afrykanów zginęło w otchłaniach morskich. Dziś mija rok od tragedii u wybrzeży Lampedusy.