Sami będą się bronić
Ks. Issac Achi stara się zapanować nad tłumem zebranym przed kościołem św. Teresy w Madalla, niedaleko Abudzy; Nigeria, 25.12.2011. W zamachu dokonanym w kościele przez islamistów zginęło co najmniej 19 osób. PAP/EPA

Sami będą się bronić

Komentarzy: 3
PAP

publikacja 29.12.2011 19:56

Po krwawych atakach islamskich radykałów w dniu Bożego Narodzenia nigeryjscy chrześcijanie zapowiedzieli, że sami będą się bronić, skoro nie mogą liczyć na skuteczną ochronę ze strony rządu - napisał w czwartek lokalny dziennik "Punch".

"Wspólnota chrześcijańska z dnia na dzień traci wiarę w zdolność rządu do obrony naszej wolności religijnej i naszego życia" - powiedział przewodniczący Stowarzyszenia Chrześcijan Nigerii (CAN) Ayo Oritsejafor.

Złożył to oświadczenie podczas spotkania z prezydentem Goodluckiem Jonathanem.

"We wspólnocie chrześcijańskiej w Nigerii zapanowało powszechne przekonanie, że nie pozostało nam nic innego, niż udzielić właściwej odprawy, jeśli dojdzie do nowych ataków na chrześcijan, ich kościoły, ich własność" - oświadczył Oritsejafor.

Przewodniczący CAN wypowiedział się w kilka dni po tym, gdy członkowie islamskiego ugrupowania Boko Haram dokonali ataków bombowych na chrześcijańskie świątynie. Ataki nastąpiły w miejscowościach Madalla koło Abudży, w Jos, stolicy stanu Plateau na północy Nigerii, i w Damaturu w stanie Yobe, również na północy.

Według rządu nigeryjskiego, zginęły 34 osoby, a 62 zostały ranne. Według służb ratowniczych, było co najmniej czterdziestu zabitych.

"Uznaję ten najnowszy atak za wypowiedzenie wojny wszystkim chrześcijanom w Nigerii" - oświadczył przewodniczący CAN.

"Przeanalizowaliśmy częstotliwość powtarzania się tego rodzaju zbrodni i doszliśmy do wniosku, że stanowią część islamskiego dżihadu skierowanego w ostatnich latach przeciwko społeczności chrześcijańskiej" - powiedział Oritsejafor.

Podczas spotkania z Jonathanem przywódca społeczności chrześcijańskiej skrytykował islamskich liderów za to, że nie znaleźli słów potępienia ataków na chrześcijan. Według niego, "są odpowiedzialni za atmosferę przemocy panującą w kraju".

"Najważniejsi w północnej Nigerii tradycyjni przywódcy religijni i polityczni nie potępili otwarcie działalności Boko Haram. Uważamy, że są odpowiedzialni za to, co się dzieje, ponieważ nic nie zrobili, aby powstrzymać członków swych organizacji przed ekscesami" - dodał Oritsejafor.

Wobec deklaracji przewodniczącego CAN, po której, jak piszą agencje, atmosfera napięcia w Nigerii jeszcze się nasiliła, szef państwa nigeryjskiego zaapelował do chrześcijan i muzułmanów o podjęcie wspólnej walki przeciwko terroryzmowi.

Goodluck Jonathan obiecał "restrukturyzację" odpowiednich władz nigeryjskich, aby stały się zdolne do "stawienia czoła wyzwaniu przemocy".

W środę doszło do eksplozji ładunku wybuchowego domowej roboty w szkole koranicznej na południu Nigerii. Rany odniosło sześciu uczniów i nauczyciel. Nigeryjskie media piszą, że mógł to być "atak odwetowy" za niedzielne zamachy.

W Nigerii, najludniejszym kraju Afryki, zamieszkanym przez 150 milionów ludzi, połowę stanowią muzułmanie. Większość mieszka na północy. Pozostałe 50 proc. to głównie chrześcijanie, zamieszkujący południe Nigerii.(PAP)

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona