Ks. Boniecki: Groźne związki tronu z ołtarzem

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 11.01.2006 11:30

Dawanie pieniędzy ze skarbu państwa na budowę wotywnego kościoła może okazać się niedźwiedzią przysługą władzy dla wspólnoty wierzących - twierdzi w wywiadzie dla Gazety Wyborczej ks. Adam Boniecki.

- W ostatni weekend w krakowskich Łagiewnikach odbyły się rekolekcje dla niemal stu parlamentarzystów PO. Jak Ksiądz to odebrał? - Sama idea modlitewnego skupienia jest zawsze chwalebna, natomiast medialny użytek, jaki robią z tego politycy ,budzi podejrzenia, że w spotkaniu z arcybiskupem nie tylko chodzi o wymiar duchowy. Sprawa jest delikatna, bo z jednej strony nie można przecież odpychać nikogo, kto chciałby wziąć udział w rekolekcjach, a z drugiej strony w przypadku posłów zawsze istnieje ryzyko, że Kościół zostanie wciągnięty do politycznej rozgrywki. - Może jednak podział Kościoła na toruński i łagiewnicki jest czymś realnym? - To chwytliwy zabieg medialny, który prawdopodobnie wejdzie do polskiego języka i zacznie funkcjonować w świadomości ludzi. Wątpię jednak, żeby łagiewnickie sanktuarium chciało się pod nim podpisać. Takie dzielenie Kościoła jest szkodliwe. Oczywiście, w jakimś sensie Kościół zawsze będzie aktorem życia politycznego, ponieważ jego misją jest nauczanie moralne. Jego obowiązkiem jest więc wzywanie wiernych, w tym także polityków, do życia zgodnie z Ewangelią. Duchowni jednak nie powinni angażować autorytetu Kościoła w poparcie jednej partii. To mogą robić katolicy świeccy, ale tylko na własną odpowiedzialność. - Niektórzy z nich starają się wspierać Kościół działalnością polityczną. Poseł PiS Wojciech Jasiński jest zdania, że skarb państwa powinien dofinansować budowę Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Podoba się Księdzu ten pomysł? - Nie bardzo. Jako duchowny jestem w niezręcznej sytuacji, bo wybudowanie tej świątyni to pomysł prymasa Józefa Glempa. Jednak zaangażowanie w to przedsięwzięcie publicznych pieniędzy uważam za błąd. W Polsce jest znakomita tradycja stawiania kościołów z ofiar wiernych. Powstają one bardzo długo, kosztem wyrzeczeń, i to też ma swój walor. Dawanie pieniędzy ze skarbu państwa na budowę wotywnego kościoła może okazać się niedźwiedzią przysługą władzy dla wspólnoty wierzących. Takie gesty mogą sprawiać wrażenie, że katolicy są w Polsce faworyzowani przez władzę.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona