Jak prześwietlano kandydatów na świętych

Rzeczpospolita/J

publikacja 02.04.2007 09:30

Proces beatyfikacyjny Jana Pawła II nie budzi aż takich emocji jak przypadki najbardziej kontrowersyjnych błogosławionych i świętych z przeszłości - przypomina Rzeczpospolita, przedstawiając perypetie związane z procesami beatyfikacyjnymi niektórych znanych postaci Kościoła.

Innego zdania o Opus Dei był Jan Paweł II. W 1982 r. zmienił jej status z instytutu świeckiego na prałaturę personalną, czyli organizację podlegającą już nie lokalnemu biskupowi, a samemu papieżowi. Znał ją z czasów swoich rzymskich studiów, a przed wyborem na papieża modlił się przy grobie Escrivy. Zdaniem wielu watykanistów Jan Paweł II faworyzował Opus Dei również w ramach walki ze zbytnią klerykalizacją Kościoła, wobec tego, iż jezuici poszli zbyt na lewo, to właśnie członkowie Opus Dei stali się"komandosami" polskiego papieża. Z członków organizacji w najbliższym otoczeniu polskiego papieża znalazł się watykański rzecznik Joaquin Navarro-Valls - pisze Rzeczpospolita Trudno inaczej niż histerią nazwać to, co działo się wokół Matki Teresy z Kalkuty, gdy beatyfikował ją w 2003 r. Jan Paweł II, choć albańską założycielkę Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości niosącego dziś pomoc biednym w niemal600 domach w126 krajach atakowano jeszcze zażycia - pisze dalej autor artykułu. Najczęściej pojawiające się zarzuty, z którymi można podjąć dyskusję, dotyczą rzekomo świadomej rezygnacji z najnowszych zdobyczy medycyny i zadawanie poprzez to niepotrzebnych cierpień chorym, nad którymi Matka Teresa roztaczała opiekę. Wielu wrogów musiało jej przysporzyć nieprzejednane stanowisko wobec aborcji. Nie wszystkim też musiał przypaść do gustu fakt, że w 1979 r. dostała Pokojową Nagrodę Nobla i stała się medialną megagwiazdą. Krytycy, m.in. Christopher Hitchens w filmie, a potem książce "Misjonarska fucha", oskarżali ją o hochsztaplerstwo, oszustwa finansowe, znęcanie się nad chorymi, fanatyzm religijny, a nawet opętanie przez diabła. Ba! Rzekomo handlowała biednymi hinduskimi dziećmi. Przykładem odwrotnym, gdy człowiek za życia uważany jest niemal za świętego, a Watykan rzuca mu kłody pod nogi, jest casus św. ojca Pio (1887 - 1968), beatyfikowanego (1999) i kanonizowanego (2002) przez Jana Pawła II - stwierdza Rzeczpospolita. Kapucyn ów był stygmatykiem. Na jego dłoniach, stopach i piersiach pojawiały się krwawe ślady przypominające rany Chrystusa. Do San Giovanni Rotondo, gdzie osiadł, już w latach 20. przybywały pielgrzymki. Niemniej Święte Oficjum zdecydowanie zaprzeczyło nadprzyrodzonemu pochodzeniu stygmatów i wobec powstającego nieusankcjonowanego kultu wielokrotnie zakazywało mu publicznej celebry i spowiedzi (po raz ostatni w 1952 r.). W1962 r. Karol Wojtyła napisał list do ojca Pio, prosząc o modlitwę w intencji chorej na raka Wandy Półtawskiej. Symptomy ustąpiły. W Rzymie ojciec Pio jest jednym z najpopularniejszych świętych. Od 2003 r. działa nawet Tele Radio Padre Pio Piotr Kowalczuk

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona