Setki emerytów próbują przyspieszyć własną śmierć

Brak komentarzy: 0

Rzeczpospolita/a.

publikacja 09.05.2007 19:28

Zmęczeni życiem emeryci zakładają na tyłach domów tajne laboratoria, podała telewizja ABC. Produkują w nich pigułki, które mają posłużyć im do eutanazji - informuje Rzeczpospolita.

Bron Norman z Noose w stanie Queensland ma 64 lata i, jak zapewnia, jest w doskonałej formie. - Nie planuję umrzeć co najmniej przez następne 20 lat - mówi Rzeczpospolitej. Jest samotna, w niewielkim domku na australijskiej prowincji mieszka tylko z wielkim owczarkiem. Pomimo że nic jej nie dolega, na wszelki wypadek chce mieć "polisę ubezpieczeniową". Właśnie dlatego wraz z grupą 20 innych starszych ludzi założyła tajne, przydomowe laboratorium, w którym wyprodukowała nembutal. Bardzo silną truciznę używaną zazwyczaj przez weterynarzy do usypiania zwierząt. Kiedy planuje zażyć tabletkę? - W dniu, w którym się obudzę i poczuję, że nie mam już siły żyć. Że cierpię tak strasznie, że dalsza egzystencja będzie pozbawiona sensu - podkreśla. Drżącym głosem przypomina historię swojego ojca, który w 1971 roku w straszliwych męczarniach umierał na raka. - Chcę odejść z godnością - mówi. Grupa zdecydowała się ujawnić swoją działalność w programie telewizyjnym ABC. Australijczycy byli zszokowani. - Ci szaleńcy niczym nie różnią się od ludzi, którzy w prywatnych laboratoriach produkują narkotyki. I tak jak producenci narkotyków powinni być surowo karani - powiedział Rz przedstawiciel australijskiej organizacji Prawo do Życia. Za nielegalne posiadanie nembutalu można w Australii trafić na dwa lata do więzienia. Policja już wszczęła śledztwo w sprawie tajnych laboratoriów. - Oczywiście boję się iść do więzienia, ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Uważam, że nie zrobiłam nic złego. Mam prawo do decydowania o własnym życiu i śmierci - podkreśla Bron Norman. Dlaczego grupa zdecydowała się na ujawnienie szczegółów swojej działalności? Jak twierdzą jej członkowie, chcieli w ten sposób zwrócić uwagę opinii publicznej na potrzebę legalizacji eutanazji. Uważają się za ofiary represyjnego systemu "kierowanego przez polityków i księży", który odmawia ludziom prawa do decydowania o własnej śmierci. - To się musi zmienić - mówią. Zdaniem międzynarodowej organizacji Exit, która walczy o legalizację eutanazji i uczy starszych ludzi, w jaki sposób bezboleśnie popełnić samobójstwo, zainteresowanie stworzeniem podobnych laboratoriów wyraziło już około 800 starszych osób w całej Australii. W najbliższym czasie mają powstać cztery takie ośrodki: w Sydney, Melbourne, Perth i Wollongong. Kolejne 100 osób, odpowiednio poinstruowanych przez szefa organizacji Exit dr. Philipa Nitschkego, przywiozło nembutal z Meksyku. Tam truciznę można bowiem kupić legalnie. Na razie nie wiadomo, ile osób już zażyło pigułkę (podaje się ją rozpuszczoną wpłynie). W Australii zażarta debata na temat eutanazji toczy się od 1996 roku, gdy lokalny rząd Terytorium Północnego zgodził się na jej zalegalizowanie. Pół roku później federalny parlament zakwestionował tę decyzję i "śmierć na życzenie" znowu stała się nielegalna. Pracujący w jednym z tamtejszych szpitali Philip Nitschke zdążył jednak pomóc w samobójstwie czterem osobom. Od tego czasu Doktor Śmierć - jak go nazwano -promuje na całym świecie eutanazję. Z powodu ograniczonego dostępu do nembutalu opracował specjalny przyrząd do eutanazji -plastikową torbę, którą wkłada się na głowę i wypełnia gazem.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona