Kulturą w prawo do życia

Jakiś czas temu podczas jednej z kolejnych awantur na szczytach władzy mogliśmy zaobserwować pewne dziwne zjawisko. Kiedy w dyskusji zaczęło brakować merytorycznych argumentów, sprowadzono ją do kwestii, kto kogo bardziej swoim zachowaniem obraził. Dziś, czytając komentarz Jana Turnaua w Gazecie Wyborczej mam wrażenie, że podobny schemat jest wykorzystywany do spacyfikowania rzeczowej dyskusji na tematy bioetyczne. W połowie kwietnia Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy w swojej rezolucji wezwało państwa członkowskie RE do zagwarantowania wszystkim prawa do aborcji i rezygnacji z jej karania. Nic dziwnego, że podczas spotkania Rady Stałej Episkopatu i biskupów diecezjalnych pomysł spotkał się z krytyką. Przede wszystkim dlatego, że sprawa ochrony życia poczętego jest na tyle ważna, iż nie sposób wobec tego rodzaju dyrektyw milczeć. Ale także dlatego, że po raz kolejny instytucje europejskie starają się narzucić swoje rozwiązania władzom poszczególnych krajów. Jestem ciekaw co by było, gdy jakiś prawicowy polityk z Polski zaproponował, by na forum owego zgromadzenia podyskutować na temat zakazu eutanazji czy karania sprzedaży narkotyków. Pewnie „postępowa” prasa wzięłaby w obronę biednych Holendrów, którym wsteczni i tępi ciemnogrodzanie chcą narzucić siłą swoje rozwiązania. Ci, którzy mają mniej wybiórczą pamięć pamiętają, że z podobnymi reakcjami mieliśmy już do czynienia. Zwolennicy postępu nie lubią dyskutować nad tym, co już udało im się w prawodawstwie przeforsować i co już uznali za dogmat. Chętnie natomiast wzywają innych do przemyślenia na nowo swoich poglądów i do kolejnych „kompromisów”. Nie chcą widzieć, że to nie żadna dyskusja, ale brutalny nacisk. W swoim komentarzu do relacji o stanowisku biskupów wobec aborcji Jan Turnau nie dotyka istoty sprawy, ale koncentruje się na rzekomych złośliwościach Prymasa pod adresem Alicji Tysiąc. Nie wie czy nie chce wiedzieć, że nawet w najbardziej rzeczowej dyskusji łatwo kogoś urazić? Zwłaszcza kiedy spór dotyczy gorących tematów. Biorąc w niej udział trzeba być przygotowanym, że adwersarz może się posłużyć ironią, kpiną, żartem czy sprowadzeniem tezy oponenta do absurdu. Można się poczuć tym dotkniętym, ale jeśli środki te stosowane są z umiarem i służą jasnemu wyrażaniu stanowiska, trudno się o to obrażać. Bo ważna jest istota argumentu, nie ukryta w nim złośliwość. Ludzie przekonani do swoich racji nie powinni być tak małostkowi. Do czego prowadzi koncentrowanie się na złośliwości adwersarza wiedzą wszyscy, którzy obserwują, jak na internetowych forach dyskusje zamieniają się w pyskówki. Nie podoba mi się, gdy dyskusję o prawie do życia próbuje się zastąpić oceną charakteru i temperamentu tych, którzy biorą w niej udział.
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
14°C Czwartek
wieczór
12°C Piątek
noc
9°C Piątek
rano
15°C Piątek
dzień
wiecej »