Do dziś Piotr Adam ma legitymację ministrancką
Do dziś Piotr Adam ma legitymację ministrancką
Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość

Ministrant jak minister i poseł

Brak komentarzy: 0
GOSC.PL

publikacja 01.08.2015 06:00

To obowiązek i godność służyć najważniejszej Osobie – Bogu i ludziom, reprezentując ich  przy ołtarzu.

Służba bez końca

W 1991 roku, po ślubie, przeniósł się do parafii małżonki, do Chróściny Nyskiej, także do kościoła św. Michała Archanioła. – Doszły nowe obowiązki, przeprowadzka, więc nastąpił pewien zastój w służbie, choć starałem się być nadal blisko ołtarza. Wkrótce zostałem kościelnym i animatorem LSO, włączyłem się do parafialnego zespołu Caritas – opowiada.

Bezterminowe Ślubowanie

W tym czasie mocno rozważał, co robić dalej. – Niektórzy mówią, że z ministrantury się wyrasta. Ja przemyślałem to dobrze i doszedłem do jednego wniosku. Pan Bóg powołał mnie do służby ołtarza nie na 10 czy 20 lat, ale na całe życie. Przyrzeczenia, które składałem w 1980 roku, są dla mnie wieczystymi. Więc jak długo mogę, będę służył – czy to jako kościelny, czy jako ministrant, zawsze w komży. Na każdej Mszy św. powtarzam z kapłanem po Przeistoczeniu: „Dziękuję Ci, Panie, że mnie wybrałeś, abym stał przed Tobą i Tobie służył” – tłumaczy z niezwykłą powagą Piotr Adam.

Przez lata nawykł do bycia przy ołtarzu, do służenia Bogu i innym, także po wyjściu z kościoła. Dlatego nawet podczas urlopu stara się być w pierwszych rzędach ławek w kościele. Ma prawo jazdy, więc zdarza się, że jeździ z księdzem niosącym Jezusa chorym. Zastanawiał się też nad drogą kapłańską, jednak stwierdził, że lepiej służyć, będąc mężem i ojcem.

Koło ratunkowe

Z czasem liturgia się zmieniała, bywało, że służył podczas Eucharystii odprawianej w domu czy na kajaku. Dziś, kiedy młodzi ministranci nie wiedzą, co robić, odruchowo kierują wzrok na niego, traktując go jak koło ratunkowe. On, patrząc z innym doświadczeniem, uczula ich na ważne kwestie, zachęca też do korzystania z formacyjnych stron internetowych dla LSO i rekolekcji. Radzi: – Żeby być dobrym ministrantem, przede wszystkim trzeba samemu znaleźć czas na spotkanie z Panem Bogiem. I mieć świadomość, że jest się przykładem dla innych. Potrzebne jest zarządzanie sobą w czasie i sumienność – to przyda się także w życiu.

Sam nadal jest związany z rodzinnym Grodkowem, więc gdy przed czterema laty zaczęła tam działać Liturgiczna Służba Ołtarza seniorów, też znalazł się w tym gronie. –

Jest nas obecnie dziewięciu. Spotykamy się w pierwsze soboty miesiąca z księdzem opiekunem, Jerzym Młynkiem, dwóch z nas zostało też szafarzami. I służymy zawsze na Mszy niedzielnej o 8.30. To piękne przeżycie – podsumowuje ministrant senior.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..