publikacja 05.04.2016 15:14
W Starym Grodkowie trwają poszukiwania i ekshumacja szczątków żołnierzy z oddziału H. Flamego "Bartka", podstępem zwabionych na Opolszczyznę i zamordowanych w 1946 r. przez UB.
Każde stanowisko, gdzie zostają odnalezione szczątki, położenie i stan kości jest dokładnie opisywane Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
- Niedaleko nas jest Barut, gdzie też chcielibyśmy brać udział w poszukiwaniach. Tam właśnie rok temu nawiązaliśmy współpracę z prof. Szwagrzykiem. Jesteśmy też wolontariuszami Fundacji Niezłomni, która działa na rzecz poszukiwania żołnierzy wyklętych. To zaszczyt tu być, pomagać. Przekopujemy podłoże, przepłukujemy ziemię w poszukiwaniu np. zębów, małych kostek. Najważniejsze, by odnaleźć wszystkich tu zamordowanych - mówią Krzysztof Tyliszczak i Mariusz Strycharczuk z Kędzierzyna-Koźla.
W trakcie prac na obszarze poszukiwań co chwilę pojawiają się goście - to miejscowi chcący wesprzeć ekipę choćby herbatą czy jakimiś specjałami, to poszukiwacze pamiątek z czasów II wojny i powojennych informujący o swoich odkryciach, to ktoś z rodzin partyzantów szukający szczątków bliskich.
Aleksandra Moroń, córka żołnierza z oddziału "Bartka", czytała teksty śpiewanych przez partyzantów żołnierzy z maszynopisu, który dostała od ciotki Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Niespodziewanym akcentem okazało się zaproszenie prof. Szwagrzyka do honorowego członkostwa ZNSZ. - Jesteśmy pełni szacunku i podziwu dla tego, co robi pan profesor, stąd ta inicjatywa - mówi Aleksandra Moroń, pomysłodawczyni i działaczka związku. Prof. Krzysztof Szwagrzyk członkostwo przyjął, zapewniając, że nadal będzie działał w kierunku odnalezienia szczątków niezłomnych.
Orzełki - właśnie znaleziony i z oryginalnej czapki st. sierż. Tadeusza Przewoźnika "Kuby" były identyczne Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
Prace nadal trwają. - Na razie, odkrywając jedynie pierwszy poziom, odnaleźliśmy szczątki 18 osób i kopiemy dalej. Ile to jeszcze potrwa i czy znajdziemy kolejnych na drugim czy trzecim poziomie - trudno teraz szacować. Będziemy tu tyle, ile będzie trzeba; póki nie odnajdziemy wszystkich - podkreśla prof. Szwagrzyk.
Później teren zostanie wyrównany, a miejsce upamiętnione. Same szczątki, po zbadaniu i zidentyfikowaniu, zostaną pochowane - zabrane przez rodziny bądź złożone na innym, godnym ich cmentarzu.
Więcej o poszukiwaniach w Starym Grodkowie w najbliższym wydaniu "Gościa Opolskiego" (nr 15/2016).